Po dwóch latach recesji wciąż nie widać sygnałów wyraźnego ożywienia w niemieckiej gospodarce. Nie prognozują go również ekonomiści – szacunki tempa wzrostu PKB w 2025 roku spadają i zbliżają się do zera. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w styczniowej analizie ocenił tegoroczny wzrost gospodarczy na 0,3 proc., o 0,5 pkt proc. niżej niż trzy miesiące wcześniej. PKB Niemiec znalazł się pod koniec 2024 r. w tym samym punkcie co na początku 2020 r. Niedzielne wybory w dużym stopniu zdecydują o tym, czy Niemcy dostaną szansę na wyrwanie się ze stagnacji.

Trzy najważniejsze problemy gospodarki Niemiec

W ostatnich latach światem i Europą wstrząsnęła pandemia, Brexit i agresja Rosji na Ukrainę. Niemcy nie poradziły sobie w trudnym otoczeniu, ponieważ gospodarkę największego handlowego partnera Polski nękają strukturalne problemy. Według ekonomistów ING najważniejsze są trzy: ceny energii, Chiny i utrata konkurencyjności na globalnych rynkach. Na czym polegają te problemy i jakie ich rozwiązanie proponują liderzy sondaży, którzy prawdopodobnie utworzą nowy rząd?

Chiny i konkurencyjność na globalnych rynkach to tematy ze sobą powiązane. Jeszcze w poprzedniej dekadzie Państwo Środka było ziemią obiecaną dla produktów niemieckiego przemysłu. Dziś jest głównym konkurentem Niemiec na globalnych rynkach. Udział Niemiec w światowym handlu spada. Ekonomiści ING uważają, że ogromny wpływ na tę sytuację ma chroniczne niedoinwestowanie, zarówno sektora prywatnego, jak i publicznego. Żeby zasypać tę lukę, Niemcy potrzebują zwiększyć inwestycje o 1,5 proc. PKB (to kwota rzędu 60-70 mld euro) i utrzymać ten poziom przez dekadę.

Zachęceniu do inwestycji firm mają służyć proponowane obniżki podatków i innego rodzaju zachęty. Przewodząca sondażom koalicja CDU/CSU deklaruje rozłożoną na kilka lat redukcję stawki płaconej przez osoby prawne z 30 do 25 proc. Dzięki temu efektywna stawka podatkowa ma spaść do 22-23 proc., poziomu porównywalnego do USA i Wielkiej Brytanii.

Jednak w zgodnej opinii ekspertów dużą część dodatkowych inwestycji powinno wziąć na siebie państwo. Niemcy potrzebują zwiększyć nakłady na infrastrukturę energetyczną, edukację (na tle innych wysokorozwiniętych państw słabo wypadają w testach PISA) czy cyfryzację administracji.

Wydatki zbrojeniowe pomogą niemieckiej gospodarce wyjść ze stagnacji

Kołem zamachowym, które może wpłynąć na zamianę struktury przemysłu, mogą być wydatki na obronność. W 2024 r. Niemcy przeznaczyły na ten cel 2 proc. PKB. Friedrich Merz wypowiada się na temat dalszego zwiększania nakładów na wojsko ostrożnie, choć dopuszcza takie rozwiązanie. Inni politycy są odważniejsi. Według Roberta Habecka, szefa Zielonych i kandydata tej partii na kanclerza, na obronność Niemcy powinny wydawać znacznie ponad 3 proc. PKB, a zdaniem Markusa Södera, lidera bawarskiej CSU, powinno to być 3,5 proc.

Korzystnie, z punktu widzenia przyspieszenia wzrostu gospodarczego, brzmią deklaracje, że większe wydatki na wojsko mają mieć „dodatkowy” charakter. Jako jedno z nielicznych dużych unijnych państw Niemcy mają możliwości finansowe i kompetencje, żeby zostać liderem wyścigu zbrojeń w Europie, połączonego z deklarowaną przez Unię odbudową przemysłu obronnego. Pytanie tylko, czy biorąc pod uwagę swoją historię, są gotowe podjąć się tej roli.

Eksperci nie mają wątpliwości, że przestrzeń finansowa dla wsparcia gospodarki pojawi się tylko wtedy, jeśli Niemcy zdecydują się na zmianę zapisów konstytucji, ograniczających możliwość zadłużania się. Według ekspertów Allianza ekonomiczne obietnice CDU/CSU kosztować mają 230 mld euro (ok. 5,6 proc. PKB) w najbliższej kadencji parlamentu. Podobnej skali koszty zakładają programy SPD i Zielonych, najbardziej prawdopodobnych koalicjantów chadeków. Tymczasem konstytucja stanowi, że deficyt strukturalny budżetu federalnego nie może być wyższy niż 0,35 proc. PKB. Długoletnia stagnacja sprawiła, że żadna z głównych partii nie wyklucza dziś zniesienia lub reformy fiskalnego hamulca. Alternatywnie, dodatkowe wydatki mogą być finansowane, tak jak w trakcie pandemii, z rządowych funduszy tworzonych poza budżetem federalnym.

Sektor energetyczny: powrotu do atomu nie będzie

Każda z głównych partii proponuje różnego rodzaju rozwiązania, które mają obniżyć rachunki za prąd. Nic jednak nie wskazuje, żeby miało dojść w tym obszarze do przełomu, którym byłoby przywrócenie do pracy elektrowni jądrowych. W 2019 r. Niemcy miały jedne z najniższych cen energii w UE, obecnie prąd jest dwa razy droższy niż we Francji i w Chinach i trzykrotnie droższy niż w USA. Eksperci nie przewidują, żeby realnie Niemcy miały przed sobą inną ścieżkę niż jeszcze większe inwestycje w odnawialne źródła i stabilizujące system magazyny energii. Wiele pracy za niemieckich polityków może w tym aspekcie zrobić Donald Trump – jeśli amerykański prezydent doprowadzi do wstrzymania walk na Ukrainie, to w przyszłym roku notowania gazu w Europie, obecnie podnoszące ceny prądu, mogą spaść poniżej 20 euro za MWh, do poziomu sprzed wybuchu wojny.