Po ponad roku wojny Kreml walczy o wyjście z izolacji. Rośnie grono państw neutralnych i skłaniających się ku Moskwie.

ikona lupy />
Stały przedstawiciel Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzia. To poprzez ONZ Kreml próbuje powiększać koalicję swoich zwolenników / Getty Images / fot. Michael M. Santiago/Getty Images

W ciągu ostatniego roku liczba państw potępiających Rosję spadła ze 131 do 122 – wynika z analizy przeprowadzonej przez Economist Intelligence Unit (EUI). Ocenione zostało egzekwowanie sankcji, głosowania na forum ONZ, ale i krajowe trendy polityczne, oficjalne oświadczenia oraz powiązania gospodarcze, polityczne czy wojskowe.

Kierowany przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską blok, który reprezentuje ok. 36 proc. światowej populacji, współpracuje w zakresie sankcji i wspiera militarnie oraz ekonomicznie Ukrainę. Problem w tym, że reprezentuje on również ok. 68 proc. światowego PKB, podkreślając tym samym pojawiający się rozdźwięk między bogatymi gospodarkami zachodnimi a globalnym Południem.

A liczba państw neutralnych wobec rosyjskiej inwazji zdaniem EUI wzrosła na przestrzeni roku z 32 do 35 (reprezentując prawie 31 proc. światowej populacji). Za takie uznano Kolumbię, Turcję i Katar. „Państwa te, wcześniej związane z Zachodem, przeszły do tej kategorii, ponieważ ich rządy starają się czerpać korzyści gospodarcze z zaangażowania w relacje z obiema stronami konfliktu” – czytamy.

Na przykład Katar od początku wojny był postrzegany jako ewenement na mapie Bliskiego Wschodu. Władze w Ad-Dausze konsekwentnie artykułowały wsparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy. Ale cytowany na łamach katarskiego dziennika „Gulf Times” członek zarządu Izby Handlowo-Przemysłowej Kataru Ali Abdullatif al Misnad podkreślał w marcu, że katarscy biznesmeni są chętni do zacieśnienia współpracy ze swoimi rosyjskimi odpowiednikami. „Ad-Dauha z zadowoleniem przyjmuje rosyjskie inwestycje we wszystkich sektorach, oferując zaawansowaną infrastrukturę, korzystne ustawodawstwo i klimat proinwestycyjny” – mówił. Dodawał, że również Katar chętnie inwestuje w Moskwie. „Między innymi w sektorach takich jak petrochemia czy bankowość. Jesteśmy obecnie jednym z największych inwestorów zagranicznych w Rosji z regionu Zatoki Perskiej” – tłumaczył.

Według EUI duża zmiana nastąpiła też wśród państw skłaniających się ku Rosji. Ich liczba wzrosła od ubiegłego roku z 29 do 35. „Najbardziej znaczącym graczem w tej kategorii pozostają Chiny, ale inne rozwijające się kraje (zwłaszcza RPA, Mali i Burkina Faso) również przeszły do tej grupy, która obejmuje dziś 33 proc. ludności świata. Tendencje te podkreślają rosnące wpływy Rosji w Afryce” – piszą autorzy badania.

Kreml wie, jak się z państwami kontynentu afrykańskiego obchodzić. Korytarz zbożowy na Morzu Czarnym, który umożliwił Ukrainie wznowienie eksportu, miał ograniczyć kryzys żywnościowy w rozwijającej się części świata. Dziś władze Rosji wzmacniają jednak narrację, że Afryce nie jest on potrzebny. – Jeśli porozumienia zbożowe nie zostaną przedłużone w maju, Moskwa mogłaby dostarczać zboże za darmo potrzebującym państwom – komentował w ubiegłym miesiącu Władimir Putin.

Władze Rosji przekazały zresztą niedawno 20 tys. t nawozów władzom Malawi. Posunięcia te są postrzegane przez zmagających się z problemami rolników jako dar od niebios, a minister rolnictwa Lobin Lowe z wdzięcznością opisuje Rosję jako prawdziwego przyjaciela. – W sumie do Afryki ma dotrzeć 260 tys. t nawozów – powiedział ambasador Rosji w Malawi Nikołaj Krasilnikow. Podkreślił, że ma nadzieję, iż afrykańscy przywódcy będą w zamian naciskać na zniesienie międzynarodowych sankcji wobec Rosji.

Strategia ta przynosi Rosjanom korzyści. Szefowa resortu spraw zagranicznych RPA Naledi Pandor chwaliła niedawno „pogłębiające się relacje gospodarcze” z Moskwą. Przekonywała, że „masowy transfer broni” z Zachodu do Ukrainy zmienił perspektywę kraju na wojnę. RPA wywołała kontrowersje w lutym, organizując wspólne ćwiczenia wojskowe z Rosją i Chinami w rocznicę inwazji na Ukrainę. – Nie jest to najlepsza rzecz – mówił szef unijnej dyplomacji Josep Borrell podczas styczniowej konferencji prasowej z Pandor. Ale rząd RPA Zachodu słuchać nie planuje. – Są tacy, którzy nie życzą sobie, byśmy utrzymywali stosunki ze starym przyjacielem (…). Nie możemy stać się nagle czyimiś wrogiem, bo inni tego chcą – powiedziała dziennikarzom polityczka.

„The Economist” powiązane z Kremlem kraje dzieli na trzy kategorie: „koalicję upadających”, „radzieckie społeczeństwo pamięci” i „oś oportunistów”. RPA zaliczył do drugiej. Nie oferuje bowiem żadnej poważnej pomocy dyplomatycznej czy militarnej, ale skłania się ku Rosji, organizując ćwiczenia wojskowe lub powtarzając argumenty, że winę za wojnę ponosi ekspansja NATO lub sama Ukraina. Rozszyfrowanie motywów takich państw – do których zalicza się też m.in. Algieria i Angola – nie zawsze jest łatwe. Z Rosją państwa te sympatyzują częściowo z powodu historycznych relacji ze Związkiem Radzieckim lub postrzeganie jej jako antyimperialnej siły.

Ale w wielu przypadkach partie rządzące lub politycy zwracają w ten sposób przysługi. Za pomoc finansową lub próby wpływania na wybory – np. rządzący w RPA Afrykański Kongres Narodowy otrzymał duże darowizny od powiązanej z Rosją firmy górniczej. ©℗