510 mln euro w ciągu dwóch lat ma pójść na infrastrukturę, która poprawi bezpieczeństwo narodowe.

W opinii minister finansów Gintarė Skaistė podatek ma być odpowiedzią na nadzwyczajne zyski banków, które nie są wprost ich zasługą. Decydujące jest podwyższanie stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. Na depozytach w EBC litewskie banki mają 11 mld euro. Podobnie jak w Polsce w kredytach przeważają te o zmiennym oprocentowaniu, które wraz z podwyżkami stóp EBC poszły w górę. Depozyty klientowskie mają zaś stawki rzędu 1 proc. Część instytucji podwyższyła ceny usług. W opinii władz banki nie zachowują się w sposób solidarny wobec swoich klientów. Jak mówił Gediminas Šimkus, prezes Banku Litwy, w 2023 r. zysk banków na Litwie może sięgnąć 1 mld euro, podczas gdy w normalnych czasach sięgał ok. 300 mln euro.

Oficjalnie mowa o „tymczasowej daninie solidarnościowej”. Ministerstwo Finansów proponuje podatek w wysokości 60 proc. na tę część dochodów odsetkowych banku, które o ponad połowę przekraczają średnią z ostatnich czterech lat. Podatek ma wejść w życie od II kw. W ciągu dwóch lat ma przynieść 510 mln euro. Wpływy zostałyby przeznaczone na inwestycje w infrastrukturę niezbędną do poprawy bezpieczeństwa narodowego Litwy. Mowa o drogach i lotniskach, które zwiększą możliwość szybszego dotarcia sił reagowania NATO w przypadku zagrożenia. Wartość inwestycji jest szacowana na 963 mln euro.

Banki mogą obniżyć daninę poprzez zmniejszenie marż kredytowych albo podwyższenie oprocentowania depozytów. Jak mówiła minister, wówczas zmianie uległby wynik odsetkowy.

Litwa nie jest jedynym państwem, które wprowadziły podatek od nadzwyczajnych zysków (tzw. windfall tax) obejmujący instytucje finansowe, i chce przeznaczyć wpływy na obronność. W maju 2022 r. na taki krok zdecydowały się Węgry. Nadzwyczajnym podatkiem oprócz banków obłożono branże energetyczną, handlową, lotniczą, farmaceutyczną i telekomunikacyjną. Podatek ma trzy stawki: 1 proc., 3 proc. i 8 proc., uzależnione od przychodów netto. Ta ostatnia wartość obowiązuje powyżej 150 mld forintów (390 mln euro). Podatek zasila dwa fundusze. W jednej części energetyczny, z którego są pokrywane gwarantowane ceny energii, w drugiej – obronny, z którego jest finansowana modernizacja armii. Spodziewane łączne wpływy z podatku w latach 2022–2024 to 2 mld euro.

Sektor bankowy podatkiem został objęty także w Czechach (poza nim również przemysł energetyczny, naftowy i wydobywczy). Ustawę w tej sprawie w listopadzie ub.r. podpisał prezydent Miloš Zeman. Podatek obowiązuje od początku bieżącego roku. Rząd spodziewa się w tym roku wpływu dodatkowych 45 mld koron czeskich (ok. 1,9 mld euro). Stawka to 60 proc. „nadmiarowych zysków” w odniesieniu do lat 2018–2021. Aleš Blažek, szef ČSOB, największego banku w Czechach, powiedział w wywiadzie dla Bloomberga, że podatek od nadzwyczajnych dochodów prawdopodobnie przyniesie minimalne dochody budżetowe, bowiem rząd przeszacował rentowność branży.

W połowie lutego br. skargę na uchwalony pod koniec 2022 r. w Hiszpanii podatek bankowy do Sądu Najwyższego wniosło lokalne zrzeszenie banków AEB. Stawka to 4,8 proc. od dochodu netto banków powyżej wartości 800 mln euro. Zdaniem autorów projektu do budżetu powinny wpłynąć dodatkowe 3 mld euro. Według przedstawicieli stowarzyszenia cytowanych przez Reutersa nadzwyczajny podatek jest sprzeczny z zasadami równości szans na europejskim rynku, bowiem pogarsza pozycję konkurencyjną hiszpańskich banków.

Temat dodatkowych danin z sektora bankowego pojawia się także w debacie publicznej w Wielkiej Brytanii. Fran Boait z think tanku Positive Money, działającego na rzecz sprawiedliwej i zrównoważonej gospodarki, pisała w serwisie dziennika „The Guardian”, że „podwyżki stóp procentowych napędzają bezrobocie, niskie płace i ubóstwo, podczas gdy banki osiągają rekordowe zyski i rozdają ogromne premie po tym, jak rząd zniósł ich limit”. Przytaczała dane, z których wynika, że gdyby rząd podniósł podatek od zysków w sektorze bankowym do poziomu obowiązującego w sektorze energetycznym – tj. z 3 proc. do 35 proc., to w ciągu najbliższych pięciu lat przyniosłoby to 67 mld funtów (ok. 76 mld euro). ©℗