Tylko w tym roku w Stanach Zjednoczonych doszło już do ponad 300 strzelanin
Tylko w tym roku w Stanach Zjednoczonych doszło już do ponad 300 strzelanin
Miliony Amerykanów wróciły we wtorek do pracy po długim weekendzie przerażone kolejną erupcją przemocy z użyciem broni palnej. Tym razem moment był wyjątkowo symboliczny - morderca otworzył ogień do bawiących się na paradzie z okazji obchodów Dnia Niepodległości Stanów Zjednoczonych, zazwyczaj piknikowego, radosnego, rodzinnego święta. Z relacji świadków obecnych w High land Park pod Chicago wynika, że gdy usłyszano pierwsze strzały, zgromadzeni byli przekonani, że to tradycyjne fajerwerki. W ich kierunku otworzono jednak ogień.
Zorientowawszy się, że w ich stronę lecą kule, uczestnicy parady w przerażeniu zaczęli uciekać z miejsca zbrodni, porzucając amerykańskie flagi i taranując krzesła. Strzelec, który znajdował się na dachu pobliskiego budynku, zamordował sześć osób, a kilkadziesiąt ranił. Na okolice Chicago padł strach. Z obawy przed kolejnymi incydentami w pośpiechu odwoływano pobliskie parady i większe zgromadzenia. Święto zamieniło się w tragedię. Wszystko było tym bardziej przerażające, że rozlew krwi nastąpił w dzień jednoczący Amerykanów, coraz bardziej różniących się od siebie politycznie w sprawach światopoglądowych, w tym także w sprawie szerokiego dostępu do broni.
„Kiedy strzelec zabił w weekend trzy osoby w centrum handlowym w Kopenhadze w Danii, było to szokujące, gdyż było czymś niezwykłym. Tak, poniedziałkowa strzelanina pod Chicago była nie do przewidzenia, ale kolejna masowa strzelanina w USA nie jest już żadnym zaskoczeniem” - zauważył ze smutkiem portal CNN. A Amerykanie przeżywają kolejny ogólnonarodowy szok, tak jak po majowej strzelaninie w szkole podstawowej w Uvalde w Teksasie, w której zginęły 22 osoby. We wtorek w głównych stacjach telewizyjnych było pełno przejmujących zdjęć z miejsca zbrodni - porzuconych dziecięcych wózków, butów, plecaków, flag, krzeseł. Do takich tragicznych obrazków obywatele USA są już przyzwyczajeni. Tylko w tym roku w Stanach Zjednoczonych doszło do ponad 300 masowych strzelanin. Tak wynika z danych Gun Violence Archive, organizacji non profit śledzącej takie incydenty. Samo Chicago jest uznawane za epicentrum amerykańskich problemów z bronią palną, dotyczy to jednak głównie porachunków gangów.
Sprawca masakry po krótkim pościgu został złapany przez funkcjonariuszy policji. Wiadomo, że nazywa się Robert E. Crimo III i użył zaawansowanej broni. Według policji strzelał, by zabić, ale nie przyświecał mu żaden konkretny cel. Żadne szczegóły dotyczące motywów zbrodni nie zostały podane publicznie. Wujek zabójcy powiedział stacji CNN, że nie widział żadnych znaków ostrzegawczych i nie spodziewał się, iż jego siostrzeniec może dopuścić się takiej zbrodni. Crimo był jednak aktywny w sieci; w internecie publikował rapowe teledyski, niektóre z nich zawierały animowane sceny przemocy z użyciem broni. Na jednym widać postać przypominającą Crimo w bojowym stroju z karabinem, która mówi: „Muszę to zrobić. To moje przeznaczenie”.
Po tragedii demokraci po raz kolejny wezwali do zaostrzenia przepisów i przywrócenia ogólnokrajowego zakazu sprzedaży broni szturmowej, który wygasł w 2004 r. Szanse, by do tego doszło, są mizerne ze względu na sprzeciw republikanów w Senacie. Wymagane jest, by za taką zmianą opowiedziało się co najmniej 60 senatorów, a demokraci tylu nie mają. - Nie ma powodu, aby ktoś posiadał wojskową broń szturmową. Ona nie jest potrzebna do polowania, sportu ani nawet do samoobrony - przekonywał Dick Durbin, demokratyczny senator z Illinois, po przegłosowaniu przez Kongres w czerwcu pierwszego od pokolenia zaostrzenia przepisów dotyczących bezpieczeństwa i broni palnej, co nastąpiło w atmosferze szoku po tragedii w Uvalde. Zmiana była możliwa, bo zagłosowała za nimi część republikanów.
Nowe przepisy dają władzom możliwość dokładniejszej weryfikacji tożsamości oraz stanu zdrowia psychicznego młodych nabywców broni, którzy nie ukończyli 21. roku życia. Dopuszczają też czasową konfiskatę broni osobom, które są podejrzewane o agresywne skłonności. Prawo przewiduje też przeznaczenie milionów dolarów na zwiększenie bezpieczeństwa w placówkach edukacyjnych oraz programy mające na celu monitorowanie zdrowia psychicznego Amerykanów. Dla zwolenników ostrzejszego podejścia to kropla w morzu potrzeb, ale i pierwszy krok, by wypowiedzieć wojnę problemowi przemocy z użyciem broni palnej, nazywanemu często „endemicznie amerykańskim”. Strzelanina w Highland Park była pierwszą, która skupiła uwagę kraju od czasu przeforsowania na Kapitolu nowego prawa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama