W ubiegłym tygodniu z powodu koronawirusa zmarło w Surinamie 57 osób. W kraju brakuje łóżek na oddziałach intensywnej terapii, a prezydent kraju wprost mówi, że „sytuacja wymknęła się spod kontroli”. Z powodu Covid-19 wprowadzony został w szpitalach czarny kod.

Sytuacja epidemiczna w Surinamie, kraju leżącym na północy Ameryki Południowej, pogarsza się z każdym dniem. W tej dawnej holenderskiej kolonii liczącej 600 tys. mieszkańców z powodu koronawirusa umiera obecnie więcej osób niż w Holandii, która ma 17,5 mln mieszkańców. W środę w Surinamie zmarło z powodu Covid-19 10 osób, a w Niderlandach - pięć.

Sytuacja w kraju jest najpoważniejsza od wybuchu pandemii. Brakuje tlenu w szpitalach, lekarze muszą podejmować dramatyczne decyzje, komu udzielić pomocy.

Jednocześnie dziennik „Algemeen Dagblad” poinformował w czwartek, że na oddziałach intensywnej terapii nie ma już wolnych łóżek.

Pod koniec maja prezydent kraju Chan Santokhi zaapelował do Holandii o pomoc. Minister zdrowia Hugo de Jonge zapowiedział wysłanie do końca czerwca 750 tys. dawek szczepionki AstraZeneca.

Do Paramaribo, stolicy kraju, jeszcze w tym tygodniu ma dotrzeć zespół 23 wolontariuszy, którzy mają pomóc w walce z wirusem.

Santochi poinformował, że krewni zmarłych na Covid-19 zwrócili się do rządu o wsparcie finansowe na pokrycie kosztów pogrzebu. „Rząd nie porzuci ludzi i im pomoże” - obiecał prezydent, cytowany przez portal NU.

Na początku czerwca wprowadzono w kraju całkowity lockdown. Otwarte są jedynie sklepy spożywcze i mięsne, piekarnie i sklepy z artykułami metalowymi. Te ostatnie ze względu na ryzyko powodzi i konieczność zakupu niezbędnych narzędzi.