"Grudniowa obniżka stóp nic nie zmienia w dalszym funkcjonowaniu RPP, czyli pozostajemy otwarci na napływające dane i informacje i na tej podstawie podejmujemy decyzje. Natomiast większa dawka tych danych pojawi się w marcu wraz z nową projekcją, co w jakimś sensie ustawia oczekiwania co do ewentualnego terminu kolejnej obniżki stóp. Ponadto należy brać pod uwagę następujące okoliczności. Po pierwsze, po dokonaniu w 2025 r. łącznie 175 pb. cięć stóp, trzeba przyglądać się ich skutkom. Po drugie, początek każdego roku dostarcza zwykle impulsów inflacyjnych ze strony monopolistów naturalnych, którzy zmieniają cenniki, zmienia się także koszyk inflacyjny GUS. Biorąc pod uwagę to wszystko, wydaje mi się, że jest niezwykle mało prawdopodobne, aby coś zmieniło się w polityce pieniężnej przed marcem. To oczywiście nie oznacza, że musi zdarzyć się w marcu" - powiedział PAP Biznes Wnorowski.

"Jesteśmy w okresie podwyższonych stóp procentowych i jeszcze jakiś czas w tym okresie pozostaniemy. Natomiast co do całego 2026 r. nie wykluczam cięć stóp, być może nawet kilku. Biorąc pod uwagę mój wrodzony optymizm jestem przekonany, że do cięć będzie dochodziło, choć nie będzie to taka skala jak w bieżącym roku. Trzeba zachować ostrożność, ponieważ nadal nie możemy być na 100 proc. pewni co do trwałości pozostawania inflacji w celu, widoczne są tutaj liczne zagrożenia" - dodał.

Wnorowski nie wyklucza kilku obniżek stóp w przyszłości

Rada Polityki Pieniężnej w grudniu obniżyła wszystkie stopy procentowe NBP o 25 pb., w tym referencyjną do 4,00 proc. Była to piąta z rzędu obniżka stóp NBP i szósta w 2025 r. Łącznie w całym 2025 r. RPP obniżyła koszt pieniądza o 175 pb. RPP komunikowała do tej pory, że "dostosowuje" poziom stóp, a nie jest w cyklu obniżek.

Wnorowski przypomniał, że już początku roku 2025 r. widział na koniec bieżącego roku stopy z "czwórką z przodu", co ostatecznie się sprawdziło (od grudnia stopa referencyjna NBP wynosi 4,0 proc.). Członek RPP obecnie z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdza, że na koniec 2026 r. stopy będą z "trójką z przodu", co może zarysować potencjalną skalę obniżek w tym horyzoncie.

"Zejścia ze stopą referencyjną w przyszłym roku poniżej 3 proc. na dzień dzisiejszy raczej nie przewiduję. Na taki scenariusz musiałoby się złożyć naprawdę niezwykle wiele sprzyjających okoliczności, ale przy obecnej ultra-luźnej polityce fiskalnej moja wyobraźnia tego nie widzi. Generalnie powinniśmy utrzymywać wyższe stopy procentowe, żeby zarządzać ryzykiem inflacji, niż obniżyć je zbyt mocno" - dodał ekonomista.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ostatniej misji do Polski rekomendował, żeby RPP przeszła bardziej w tryb wait-and-see i spowolniła tempo obniżek stóp. Wnorowski pytany o te rekomendacje powiedział, że się z nimi utożsamia.

"Nawet przed jej wydaniem dokładnie w ten sam sposób o tym myślałem i mówiłem. Taka jest w tej chwili potrzeba" - zaznaczył.

Ostrożność RPP kluczowa wobec ryzyk inflacyjnych

Członkini zarządu EBC Isabel Schnabel powiedziała w ub. tygodniu, że czuje się raczej komfortowo z rynkowymi oczekiwaniami, że kolejnym ruchem EBC będzie podwyżka stóp procentowych (główna stopa EBC obecnie to 2 proc.). Wnorowski pytany w tym kontekście o Polskę niczego nie wykluczył.

"Jeden z przedstawicieli EBC niedawno zasygnalizował, że kolejnym ruchem EBC może być raczej podwyżka stóp procentowych. Do tej pory, gdy byłem pytany, czy widzę zagrożenie, że byłoby trzeba w Polsce podnosić stopy, odpowiadałem zdecydowanie, że nie widzę takiego zagrożenia. Jednak w tej chwili, tzn. od początku 2026 r. niczego nie wykluczam, także ruchu stóp w górę. Słowo klucz na dzisiaj w krajowej polityce pieniężnej to w dalszym ciągu ostrożność – nie zniknęły wszak żadne istotne przesłanki do takiego nastawienia, o których mówiliśmy jakby głośniej jeszcze kilka miesięcy temu" - powiedział Wnorowski.

"Trzeba mieć oczy dookoła głowy i być czujnym na wszystko, co się dzieje wokół polskiej gospodarki. Natomiast dysparytet stóp między nami a EBC jest uzasadniony i jednocześnie jest na tyle duży, że pewne zmiany w ich nastawieniu nie muszą natychmiast dawać nam mocnych argumentów, żeby podejmować analogiczne działania" - dodał.

Komentując wstępny odczyt CPI za listopad (2,4 proc.) Wnorowski zaznacza, że w walce z inflacją do tej pory pomagały okoliczności zewnętrzne – umiarkowanie niskie ceny surowców energetycznych na rynkach światowych, względnie słaba koniunktura w gospodarce światowej, także w strefie euro.

"Jeśli chodzi o koniunkturę, to prognozy wskazują na jej stopniowa poprawę, co może zacząć działać proinflacyjnie, także w Polsce" - dodał.

Stopy procentowe w 2026 r. z „trójką z przodu”

Z drugiej strony, członek RPP oczekuje, że dynamika płac będzie spowalniać, co pomoże studzić impulsy inflacyjne także w 2026 r.

"Pod koniec 2025 r. w sektorze przedsiębiorstw wynagrodzenia wyhamowały do poniżej 7 proc., a w przyszłym roku, biorąc pod uwagę dostępne informacje i prognozy, mogą zejść jeszcze niżej do 5-6 proc." - dodał.

W ocenie Wnorowskiego silniejszy w ostatnich latach kurs złotego nie jest i nie był drugorzędny w walce z inflacją, wydatnie pomagał w obniżaniu presji cenowej.

"Od szczytu inflacji w lutym 2023 r. w zasadzie w każdym kwartale widać było pewien komponent aprecjacji złotego. Z punktu widzenia inflacji, jeszcze raz powtórzę, polski złoty nam pomagał. Ale nie wydaje mi się, że złoty mógłby być jeszcze znacząco mocniejszy niż obecnie. Złotemu sprzyjają zdrowe fundamenty polskiej gospodarki, ale jednocześnie mam świadomość, że eksporterzy oczekiwaliby raczej osłabiania waluty, co mogłoby pobudzić ten sektor" - powiedział ekonomista.