Rząd Izraela zatwierdził w poniedziałek plan przeznaczenia 50 milionów dolarów na odszkodowania dla rodzin setek jemeńskich dzieci, które zaginęły w pierwszych latach po powstania kraju. Obrońcy rodzin, które utraciły wtedy swoje potomstwo, zapowiadają dalszą walkę o odtajnienie prawdy.

Premier Izraela Beniamin Netanjahu w lipcu 2016 roku ogłosił, że "znosi immunitet" w sprawie zaginionych dzieci sprzed kilku dekad. "To otwarta rana krwawiąca w wielu jemeńskich rodzinach, które nie wiedzą, co się stało z ich dziećmi" – mówił wówczas premier.

Historie o zaginionych dzieciach są żywe w świadomości społeczności Izraela niemal przez cały okres istnienia tego państwa. Chodzi o operację "Zaczarowany dywan", w ramach której w latach 1949-50 potajemnie ewakuowano z Jemenu 49 tys. Żydów, w tym dzieci. Jednak wkrótce po ich przybyciu do Izraela wiele noworodków zniknęło w tajemniczych okolicznościach.

Izraelscy aktywiści szacują, że w pierwszych latach istnienia Izraela nawet osiem tysięcy dzieci mogło zostać odebranych rodzicom. Uważają, że sprzedawano je lub dawano bezdzietnym parom żydowskim w Izraelu i USA. Poszkodowani najczęściej słyszeli tłumaczenie, że ich dziecko zmarło.

Także wiele rodzin w Izraelu nadal uważa, że ich dzieci zostały zabrane i przekazane bezdzietnym parom pochodzenia europejskiego, zarówno w Izraelu, jak i za granicą. I chociaż wewnętrzne dochodzenie trzech komisji odrzuciło twierdzenia o masowych porwaniach, poważne podejrzenia pozostały i przyczyniły się do powstania rozłamu między Żydami aszkenazyjskimi (pochodzącymi z Europy) a mizrachijskimi (arabskojęzycznymi).

Rodzice zaginionych dzieci z arabskojęzycznych krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej przez wiele lat opowiadali historie, jak po przybyciu do Izraela byli wysyłani do obozów przejściowych w dzielnicach nędzy i w dużej mierze zmarginalizowanych przez aszkenazyjskich przywódców państwa.

Wśród imigrantów było ponad 50 000 Żydów jemeńskich, często biednych i posiadających duże rodziny. W chaosie, który towarzyszył ich napływowi, niektóre dzieci zmarły, jak twierdzą oficjalne dokumenty, ale wielu uważa do dziś, że rzeczywistość była o wiele bardziej ponura.

"To jedna z najbardziej bolesnych spraw w historii państwa Izrael - powiedział Netanjahu w poniedziałek po obradach rządu - Nadszedł czas, aby rodziny, którym odebrano dzieci, otrzymały odszkodowanie od rządu Izraela".

Zgodnie z rządowym planem 150 000 szekli, czyli około 45 000 dolarów otrzyma rodzina, w przypadku której ustalono, że dziecko zmarło, ale rodzice nie zostali odpowiednio o tym powiadomieni lub gdy nie znaleziono miejsca pochówku. Natomiast rodziny, których los dziecka jest nieznany, otrzymają 200 000 szekli, czyli około 60 000 dolarów.

Decyzja rządu spotkała się z chłodnym przyjęciem aktywistów walczących o prawdę o zaginionych dzieciach. Podkreśla się, że polityczni przywódcy do tej pory nie przeprosili skrzywdzonych rodzin, a władze kraju nie wzięły na siebie odpowiedzialności za wydarzenia z połowy ubiegłego wieku.

"Bez tego powrót do normalności i leczenie ran nie będzie możliwe - oświadczyła fundacja Amram, dysponująca zeznaniami około 800 rodzin, które utraciły swoje dzieci - Wielokrotnie już żądaliśmy, aby państwo Izrael wzięło na siebie odpowiedzialność za tę ogromną niesprawiedliwość".

"Nasza walka będzie kontynuowana - zapowiedzieli aktywiści z grupy adwokatów Forum Achai, która reprezentuje dziesiątki poszkodowanych rodzin - o tej sprawie nie da się zapomnieć."