Złożona przed blisko rokiem przez wicepremiera i ministra obrony narodowej obietnica zakładała, że do końca 2025 r. zapaść powinna decyzja o zakupie nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej. I choć podpisanie umowy na ich nabycie jeszcze w tym roku stoi pod znakiem zapytania, to z ust polityków padły jednak ważne deklaracje.

Podwodne obietnice premiera Tuska

Złożył je we środę premier Donald Tusk. Z jego inicjatywy rząd podjął uchwałę, zobowiązującą ministrów aktywów państwowych, obrony narodowej i finansów do wskazania jeszcze w tym roku, od którego z oferentów kupione zostaną okręty podwodne w ramach programu „Orka”. Zobowiązując samą siebie do działania, Rada Ministrów ma jednocześnie na poziomie rządowym podjąć negocjacje z państwem, którego okręty najbardziej spodobają się wojskowym.

– Wszystkie oferty zostały przebadane, wypunktowane. A rząd podejmie finalną decyzję, kto będzie ostatecznym partnerem w tym programie – mówił w środę Donald Tusk.

Polityczna obietnica po raz kolejny obudziła nadzieje podwodniaków, którzy na nowe okręty czekają od kilkudziesięciu lat. Plan ich zakupu pojawił się w 1998 r., a w międzyczasie Polsce udało się pozyskać z Norwegii kilka niewielkich, używanych okrętów klasy Kobben. Czas płynął, Kobbeny poszły na złom, a w Marynarce Wojennej pozostał jeden, jedyny okręt „Orzeł”, wyprodukowany jeszcze w czasach ZSRR. A choć obecnie padła deklaracja, że sprawa będzie załatwiona do końca tego roku, to jednak tylko optymiści wierzą, że w niewiele ponad trzy miesiące uda się podpisać wiążący kontrakt.

Wielki okręt wprost z Hiszpanii

Na stole leżą oferty firmy z kilku państw, a o kontrakt, który może wynosić od kilkunastu do nawet dwudziestu miliardów złotych walczyć chcą Koreańczycy, Szwedzi, Niemcy z Norwegami, Włosi, Francuzi i Hiszpanie. Francję reprezentuje Naval Gropu, która ma na do zaoferowania okręt Scorpène – maszynę znaną i dostępną w różnych konfiguracjach. Różne są też ich parametry techniczne i możliwości, stąd też wybór jest szeroki. Francuskie okręty mają długość od 67 do 80 metrów, a ich wyporność waha się od 1600 do 2000 ton. Obsługują je 31 osób. Testowe zanurzenie to aż 350 m. (wymagane przez Polskę minimum to 200 m.). Okręt autonomicznie może przebywać na morzu od 50 do 80 dni. Scorpène wyposażony jest w sześć wyrzutni torpedowych 533 mm, pociski przeciwokrętowe i manewrowe. Francuzi nie oferują Polsce maszyny pomostowej, która mogłaby zapewnić operacyjność Marynarki Wojennej do czasu rozpoczęcia dostaw nowych okrętów. Pierwszy do naszego kraju mógłby trafić najwcześniej 6 lat po zamówieniu.

O wiele większą maszynę chcą nam sprzedać Hiszpanie. Ich S-80 od firmy Navantia ma długość aż 81 m i maksymalną wyporność niemal 3000 ton. Obsługiwany jest przez 32 marynarzy i samodzielnie może działać na morzu do 55 dni. Podobnie jak francuski, wyposażony jest w sześć wyrzutni torped 533 mm, pociski rakietowe Harpoon, a jedna z wersji oferuje też pociski przeciwokrętowe.

Korea Południowa też chce Polsce coś sprzedać

Jeszcze większy okręt zaproponowała nam koreańska Hanwha Ocean. Jest to KSS-III Batch II o długości 89 m. i maksymalnej wyporności do 3700 ton. Na wodzie osiąga prędkość 12 węzłów, w zanurzeniu 20, a producent zapewnia, iż jego zasięg to aż 10000 mil morskich. Załoga to 33 marynarzy. Koreańskie okręty są uzbrojone w 10 rakiet balistycznych Hyunmoo 4-4 i pociski manewrujące do zwalczania celów lądowych. Można je także uzbroić w pociski przeciwokrętowe, torpedy i miny morskie.

Gdyby polskie władze zdecydowały się na koreańską ofertę, do czasu dostarczenia nowych okrętów producent jest w stanie zapewnić rozwiązanie pomostowe w postaci jednostki KSS-I. On mógłby trafić do nas już w 2028 r.

W kolejce do polskiego kontraktu ustawili się też Niemcy z Norwegami ze swoim 221 CD od firmy TKMS. Są to jednostki o długości 73 m. i wyporności do 2800 ton. Obsługuje je 30 marynarzy, a jednostki wyposażone są w 4 wyrzutnie torped 533 mm i uniwersalny system rakietowy obrony bliskiego zasięgu. Okręty te są obecnie produkowane na potrzeby Norwegii i gdyby Polska wybrała tego dostawcę, Norwegowie z Niemcami są skłonni przyspieszyć realizację i pierwszą maszynę dostarczyć nam w 2029 r.

Włosi i Szwedzi ze swoimi okrętami podwodnymi

Do wyścigu stanął też szwedzki SAAB ze swym okrętem A26. Jest on mniejszy od poprzedników i mierzy zaledwie 66 m. Jego wyporność to niecałe 2500 ton w zanurzeniu, a załoga liczy od 17 do 26 osób. Samodzielnie w morzu przebywać może do 45 dni, a wyposażony jest w 4-6 torped 533 mm i miny morskie. Jego cechą charakterystyczną jest specjalny właz, dostosowany do wypuszczania bezzałogowców, który przekształcić można też w dodatkowy przedział bojowy.

Włoska oferta okrętu 212 NFS koncernu Fincantieri to maszyna o długości 59 m, o podwodnej wyporności 1830 ton. Okręt uzbrojony jest w 6 wyrzutni torped 533 mm i system zwalczania wrogich torped. Posiada też pociski manewrujące i możliwość stawiania min morskich.