Nowa operacja NATO to odpowiedź na atak rosyjskich dronów, których ponad 20 wdarło się w polską przestrzeń powietrzną. Uruchomiono ją 12 września, czyli w dwa dni po rosyjskim ataku. Jak zapowiedział sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, siły sojusznicze ruszają na Wschód, by „bardziej wzmocnić naszą pozycję na wschodniej flance”.

Francuzi wyciągają z rękawa atomowego asa

Na wezwanie NATO jako jedni z pierwszych odpowiedzieli Francuzi, wysyłając do Polski trzy samoloty Rafale-B. Gdy dotarły do bazy w Mińsku Mazowieckim, okazało się, iż nie są to pierwsze lepsze myśliwce. Paryż postawił na maszyny ze specjalnej jednostki 2/4 La Fayette, której samoloty przystosowane są do przenoszenia broni jądrowej. W ocenie ekspertów nie jest to przypadek.

– Można to odczytać jako gotowość do objęcia nas parasolem obrony nuklearnej, który kiedyś Francja nam już proponowała. To jest sygnał, że jest temat do rozmów – mówi DGP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador Polski w Armenii i na Łotwie. Przypadku nie widzą też francuskie media. Jak podaje magazyn „Air and Cosmos”, ten „miły gest ze strony Paryża nie jest bezpodstawny”. Paryżowi zależeć ma bowiem nie tylko na pokazaniu się jako odpowiedzialny sojusznik, ale też na pozyskaniu kontraktu na okręty podwodne w ramach polskiego programu „Orka”. W grze jest ok. 10 mld zł. Jak uważa ambasador Nowakowski, na decyzję Paryża wpłynąć mógł też traktat o współpracy strategicznej, jaki Polska i Francja podpisały w maju tego roku.

Wojska NATO ruszyły do Polski

Na rosyjską prowokację odpowiedzieli też Niemcy, Duńczycy, Holendrzy i Brytyjczycy. Nasi zachodni sąsiedzi zapowiedzieli zwiększenie z dwóch do czterech liczby swoich samolotów, jakie będą patrolować polską przestrzeń powietrzną. Dania dorzuci do tego dwa myśliwce F-16 i fregatę z systemem obrony przeciwlotniczej, a Holandia 2 zestawy wyrzutni Patriot. Również na samoloty postawił Londyn, kierując do Polski zespół myśliwców Eurofighter Typhoon (zapewne ok. czterech maszyn), powietrzny tankowiec Voyager oraz 400 ludzi obsługi.

W chwili zagrożenia liczyć mogliśmy też na naszych południowych sąsiadów – Czechów. Ci jednak nie wybrali samolotów, ale skierowali do Polski trzy śmigłowce Mi-171S wraz ze 150 żołnierzami. Maszyny te zostały specjalnie dostosowane do potrzeb wojsk specjalnych, wyposażono je w wielolufowe karabiny maszynowe Minigun – dedykowane do zwalczania dronów. Taka mobilizacja sojuszników, tuż po rosyjskim ataku, cieszy byłego szefa BBN, generała Romana Polko. Wysuwa on tezę, że rosyjski atak mógł wyjść nam na dobre.

– Dobrze, że podczas tego ataku nikomu nic się nie stało, ale myślę, że ta rosyjska prowokacja spowodowała przebudzenie i przyspieszenie. Teraz nikt nie powinien mieć wątpliwości, że mur antydronowy całej Unii Europejskiej musi powstać. I to jest też kolejna wyniesiona przez Polskę korzyść, że przestało to być tylko polską sprawą, a stało się sprawą całego NATO – mówi DGP gen. Polko.

Powstaną posterunki do zwalczania dronów?

Podobnie jak wielu ekspertów, również generał Polko podkreśla, że samoloty nie są najlepszym sposobem zwalczania nisko lecących dronów. O wiele lepiej nadają się do tego śmigłowce albo wielolufowe karabiny maszynowe. Ich zakup już zapowiedział wiceminister obrony Cezary Tomczyk. Jego wybór padł na produkowane w Tarnowie i na razie jeszcze nieużywane przez Wojsko Polskie – WLKM kal. 1,27 mm.

„Wkrótce za pomocą tego systemu będzie można strzelać do podniebnych rosyjskich intruzów, ponieważ trafi on na wyposażenie sił zbrojnych” – zadeklarował w mediach społecznościowych minister Tomczyk.

Pomoc w operacji „Wschodnia straż” zadeklarowała też Portugalia. Na razie poszczególne kraje wysyłają do Polski głównie samoloty, a nie systemy dedykowane do zwalczania nisko latających obiektów. Te, jak zapowiada MON, mają wejść w skład budowanej Tarczy Wschód. Generał Polko ma pewien pomysł, jak mogłaby wyglądać ta wschodnia antydronowa obrona.

– Jeśli wojsko ma być obecne przy granicy, to nie jako żywe tarcze i patrole ze Strażą Graniczną, tylko może należałoby na tych najbardziej zagrożonych kierunkach uruchomić wręcz posterunki obrony przeciwlotniczej – mówi wojskowy. ©℗