Jacek M. od lat dba o swój wizerunek w sieci. Chwali się spółkami, milionowymi współpracami i globalnymi klientami. Jego profil w social mediach wygląda imponująco: zdjęcia biznesowe i wpisy o projektach, np. w Japonii i USA. Ile prawdy kryje się za tymi postami? Relacje kontrahentów, sprawy sądowe i oświadczenie uczelni podważają prawdziwość opowieści o sukcesach.
- Kim jest Jacek M. – śląski przedsiębiorca technologiczny
- Wykładowca czy przedsiębiorca? Jacek M. łączy edukację z biznesem
- Przedsiębiorca z Raciborza jest obecny w mediach
- Doświadczenia Jacka M. z wymiarem sprawiedliwości
- Zaległe płatności i zarzuty podwykonawców
Kim jest Jacek M. – śląski przedsiębiorca technologiczny
Jacek M. to śląski przedsiębiorca, który – jak sam podkreśla – pasjonuje się nowymi technologiami. Jest współwłaścicielem kilku spółek i – jak zapewnia - twórcą wydarzeń związanych z AI, prawem i HR. W rozmowie z redakcją podkreśla, że buduje firmy technologiczne i koncentruje się na rynkach zagranicznych.
- Wychodzę z założenia, że albo dużo, albo wcale. Chcę być unicornem (jednorożcem – przyp. red.) i takie jest moje założenie od początku – informuje Jacek M.
Zapewnia, że dziś jego firma współpracuje m.in. z dużym koncernem motoryzacyjnym z Japonii. Jacek M. nie podaje jednak konkretnej nazwy firmy, zasłaniając się wrażliwością danych w umowach. Jego obserwatorzy na LinkedIn mogli przypuszczać jednak, że chodzi o np. Suzuki, Toyota lub Mazda. Mniej do ukrycia ma w tym temacie była partnerka przedsiębiorcy – Klaudia Miczek, według której ten miał ją informować o nawiązaniu przez spółkę współpracy z Toyotą. W żadnym z oficjalnych komunikatów prasowych nie znaleziono potwierdzenia takiej współpracy.
Jacek M. wspominał też o biznesie z włoskim koncernem z branży automotive, który – jak pisał na LinkedIn - jest „graczem z absolutnej czołówki branży motoryzacyjnej. Dla Włochów znaczy więcej niż logo. To styl życia, jakość i obsesja na punkcie detali”. Jacek M. jednak konsekwentnie trzymał obserwatorów w niepewności - nie powiedział, z którą marką nawiązał współpracę. Również w tym przypadku uniemożliwia mu to NDA, czyli umowa o zachowaniu poufności. Według relacji byłej partnerki przedsiębiorcy, miał on pisać o Ferrari. Redakcji nie udało się tego zweryfikować.
Śląski przedsiębiorca z Raciborza chwalił się również współpracą z dużą firmą logistyczną z Polski i największym bankiem w Wielkiej Brytanii - chodzić może o HSBC. Jacek M. również tym razem nie wskazuje konkretnych firm – jak wiadomo – uniemożliwia mu to umowa o zachowaniu poufności. Redakcji nie udało się znaleźć dowodów potwierdzających jego współpracę z jakimkolwiek dużym bankiem w Wielkiej Brytanii.
Wykładowca czy przedsiębiorca? Jacek M. łączy edukację z biznesem
Współwłaściciel spółek jest aktywny w social mediach. Jego konta są prowadzone w profesjonalny sposób. Warto docenić jakość zdjęć biznesowych i nagrań wideo. Aktywność Jacka M. została dostrzeżona przez biznes i naukę. W minionym roku - jak zapewniał na swoim profilu na LinkedIn - wystąpił on w roli prelegenta na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu w Białymstoku. Informował również, że jest gościnnym wykładowcą Asbiro. Taka wiadomość widniała zresztą na oficjalnej stronie uczelni. Jacek M. potwierdził współpracę w wiadomości przesłanej do redakcji.
Przez dłuższy czas przedsiębiorca podawał również, że jest wykładowcą Wyższej Szkoły Kształcenia Zawodowego (WSKZ). 17 września 2025 r. uczelnia, odpowiadając na pytania redakcji, zdementowała tę informację. Tego samego dnia wpis o współpracy zniknął z profilu śląskiego jednorożca.
- Wskazana w wiadomości osoba nie jest, nie była i nie będzie wykładowcą naszej uczelni. Nie łączy go z naszą uczelnią żadna umowa ani inna forma współpracy. Nie prowadzi on tutaj żadnych zajęć, nie spotyka się ze studentami ani nie pozostaje z nimi w jakimkolwiek kontakcie w ramach działalności naszej uczelni. Uczelnia po weryfikacji profilu LinkedIn ww. osoby skontaktowała się celem niezwłocznego usunięcia nieprawdziwych informacji dot. rzekomego zatrudnienia w naszej uczelni - informuje Monika Szymańska-Antosiak, specjalistka ds. komunikacji marki z WSKZ.
Śląski przedsiębiorca był natomiast członkiem Grupy Roboczej ds. Sztucznej Inteligencji (GRAI) przy Ministerstwie Cyfryzacji. Zostało to potwierdzone w resorcie. Jak podkreślono jednak w wiadomości, ze względu na brak aktywności został jednak z GRAI formalnie usunięty.
Przedsiębiorca z Raciborza jest obecny w mediach
Jacek M. chętnie korzysta z mediów do budowania swojego wizerunku. Był gościem podcastu Cyfrowych Przedsiębiorców. Zaszczycił też swoją obecnością prowadzącego Biz Łyk - Dawida Pałkę, który szerzej pojawił się w mediach w związku z jego krytyką mBanku. Według anonimowego informatora, miał on być głównym gościem konferencji organizowanej przez Jacka M. (G.A. w Katowicach), co potwierdzono okazanym zrzutem rozmowy na ten temat między źródłem a śląskim przedsiębiorcą. Twórca Biz Łyku zdementował jednak informacje na temat swojego udziału w wydarzeniu.
Artykuły o Jacku M. pojawiały się w różnych serwisach, w tym w My Company Polska i Puls Biznesu. W tym pierwszym, M. opowiadał „(…) współpracujemy też z trzema zagranicznymi firmami, które mają takie rozwiązania i są one przetestowane. Nie mogę zdradzać szczegółów, ale to są firmy z branży legaltech, które mają rozwiązania, których w Polsce jeszcze nie ma”. W Pulsie Biznesu pisali z kolei, że „platforma dla prawników i ich klientów przez ponad rok szukała inwestora i w końcu znalazła. Amerykański anioł biznesu wypchnie firmę za granicę”.
Z kolei w wywiadzie przeprowadzanym przez Sebastiana Kowalskiego, dziennikarza serwisu Gazeta.pl, żalił się na realia odbywania kary pozbawienia wolności w zakładach karnych. Jak napisano „sam odbył pięcioletni wyrok i dlatego mógł od środka poznać placówki w Katowicach, Raciborzu czy Nowym Sączu”.
Doświadczenia Jacka M. z wymiarem sprawiedliwości
W artykule tym mówił też, że „resocjalizacja w Polsce kuleje i nie jest taka, jaka mogłaby się niektórym wydawać”. Nie jest jasne, czy mówił o własnych doświadczeniach, czy obserwacjach innych osadzonych. Jak udało się ustalić redakcji, Prokuratura Okręgowa w Gliwicach postawiła zarzuty Jackowi M. i 7 innym osobom. Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Okręgowego w Rybniku rok temu, tj. 7 listopada 2024 r.
Jackowi M. zarzucono popełnienie czynów z art. 258 §1 Kodeksu karnego, art. 18 §3 k.k. w zw. z art. 286 §1 k.k. i innych. Chodzi więc m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i oszustwo. W tle są też przestępstwa podatkowe. M. odniósł się do aktu oskarżenia.
- To prawda, że w 2024 r. prokuratura sformułowała wobec mnie zarzuty, ale dotyczą one działalności gospodarczej z lat 2013–2014, a więc sprzed ponad dekady. Postępowanie w tej sprawie toczy się od listopada 2017 r. i nie dotyczy mojej obecnej działalności ani projektów, które dziś prowadzę. Dodatkowo podkreślam, że w sprawie zapadło rozstrzygnięcie w postaci nadzwyczajnego złagodzenia kary, co jasno pokazuje, jak została ona oceniona przez wymiar sprawiedliwości – uważa śląski przedsiębiorca.
Z informacji od Klaudii Miczek wynika, że kolejne zawiadomienie dotyczące jego działalności wpłynęło w ostatnich miesiącach do Prokuratury Rejonowej w Katowicach. Dotyczyć ma ono aktywności zawodowej raciborskiego przedsiębiorcy w ostatnich latach.
- Jacek M. manipuluje dokumentami spółek. Jako jedyny ma dostęp do wszystkich dokumentów firmowych. Nie udostępnił mi nigdy akt, o które wielokroć prosiłam. Po kolejnej odmowie zorientowałam się, że działa na niekorzyść spółek, co więcej – konfabulował, że wszystkie akta posiadam ja. Dodatkowo uniemożliwiał mi jakiekolwiek pozyskanie informacji o nich i jakikolwiek ruch, abym mogła się z nich wypisać. Dodam, że nie chciałam zakładać z nim żadnej spółki. Nie miałam już innego wyjścia – musiałam udać się z zawiadomieniem do prokuratury, o próbie matactwa i wmanewrowania mnie w interesy, o których nie miałam wiedzy – przyznaje Klaudia Miczek.
Zaległe płatności i zarzuty podwykonawców
Sukcesy medialne i skrupulatnie budowany wizerunek w internecie kontrastują nie tylko z ustaleniami organów ścigania, ale również z doświadczeniami jego kontrahentów. Poszkodowanych jest wielu, ale nie wszyscy chcą się wypowiadać w mediach.
Na rozmowę z redakcją zdecydowała się Marzena Włosak, współwłaścicielka QI Consulting Sp. z o.o. Jej firma dostarczała mu usługi programistyczne, za które - jak zapewnia - nie otrzymała zapłaty – chodzi o 250 tys. zł. Jak podkreśla, gdy zaczęła się upominać o pieniądze, Jacek M. miał zasłaniać się różnorakimi wymówkami – m.in. uruchamianiem finansowania pomostowego i brakiem płatności od jego domniemanych klientów.
- Pewnego dnia wrzucił na media społecznościowe relację ze spotkania z programistami. Nie zauważył, iż miał otwartą skrzynkę mailową w której widniał łańcuszek maili o podobnej treści dotyczących zaległych płatności również dla innych podwykonawców i kontrahentów - na zasadzie kopiuj-wklej. Zaczęłam interesować się sprawą i dotarłam do trzech innych firm podwykonawców, którzy również nie otrzymali żadnej płatności za dostarczone usługi - informuje Marzena Włosak, współwłaścicielka QI Consulting Sp. z o.o.
Jak dodaje, M. zaczął straszyć ich mailami, a wkrótce pojawił się też hejt w internecie. Jej zdaniem, wszystko dlatego, że dość szybko został przez nią zdemaskowany.
- Zauważyłam pewien wzorzec w jego postępowaniu. Działa w ten sposób od lat. Angażuje firmy podwykonawców, którym nie płaci, a następnie ich zastrasza. Jego przedsięwzięcia są finansowane przez inne spółki, które oszukuje. Zaległości w praktyce są nie do odzyskania, gdyż windykacja z jego spółek jest bezskuteczna. Co więcej, odkryłam, iż ten człowiek był wcześniej karany za inne przestępstwa finansowe. Obecnie ma wyrok w zawieszeniu oraz przebywa pod nadzorem kuratora – mówi prezes spółki QI Consulting.
Redakcji nie udało się potwierdzić tej informacji. Z informacji uzyskanych od M. Włosak wynika, że sąd w jej sprawie wydał w ostatnim czasie nakaz zapłaty.
Relacje innych poszkodowanych przez Jacka M.
Negatywnie o współpracy ze śląskim „jednorożcem” wypowiada się także firma Yumasoft, która w czerwcu 2024 r. rozpoczęła współpracę z jedną ze spółek Jacka M. Podobnie jak QI Consulting, świadczyła dla niego usługi programistyczne, za które – analogicznie - nie otrzymała wynagrodzenia. Maciej Mondrzycki, prezes spółki Yumasoft, zwraca również uwagę na zachowanie M. i styl rozmowy z wierzycielami.
- Na początku przysyłał maile i pisma dość aroganckie w formie. Trochę straszył, konfabulował. Gdy w naszym imieniu zaczęła działać renomowana kancelaria prawna GP Partners z Warszawy, przedstawiciele firmy Jacka M. zniknęli. Nie odpowiedzieli na żadne z pism wysłanych przez naszych prawników – dzieli się prezes Yumasoft.
Problemy z płatnościami Jacka M. potwierdza Klaudia Miczek, była partnerka i wspólniczka. Co ma do powiedzenia na ten temat?
- Zleca prace firmie, które zostają idealnie wykonane. Następnie unika płatności, wymyślając historię, że usługa nie została zrealizowana prawidłowo. Wiem to od podwykonawców, którzy zostali oszukani. Sama ich o to pytałam, kiedy okazało się, że zaczął oszukiwać mnie, że wszystkim zapłacił i na pytanie, kiedy wykonawca dostanie pieniądze, odpowiadał atakiem w postaci straszenia notami obciążeniowymi za źle wykonaną pracę – dzieli się Klaudia Miczek.
Inne współprace tajemniczego przedsiębiorcy?
Na nieuczciwe praktyki Jacka M. zwrócił również uwagę anonimowy informator, który współpracował z nim przy organizacji Śniadań AI Śląsk. Według wspomnianego źródła, potrafi on umiejętnie budować relacje i przekonująco opowiadać przeróżne historie, które – jak zapewnia – są mocno podkoloryzowane. Zdaniem informatora, Jacek M. potrafi się mocno zaangażować w konkretne projekty, by potem działać, a następnie przejąć inicjatywę. Tak było przykładowo ze Śniadaniami AI Śląsk. Informator wskazuje również na manipulacje i nieczyste praktyki Jacka M.
- Twierdził, że z pomocą prawników złożył wniosek o patent na nazwę Śniadania AI, by nikt nie mógł w Polsce z nich skorzystać. W rzeczywistości nie była to jego inicjatywa i był jedynie jednym z współorganizatorów – mówi anonimowe źródło.
Jak dodaje, Jacek M. opowiadał o tym, że przeprowadza audyty w warszawskich firmach. Źródło wspomina, że informował również o tym, że wykładał na jednej z uczelni na temat AI w prawie, co zdaniem informatora jest dość zaskakujące – w końcu sam nie ukończył nigdy żadnych studiów a większość jego postów o AI i prywatnych wiadomości… wygenerował ChatGPT.
- Moje wątpliwości budziły także informacje o rzekomych zagranicznych inwestorach, głównie amerykańskich. M. nie podawał żadnych nazw firm ani nie publikował zdjęć z tymi biznesmenami, a ponadto nie posługuje się językiem angielskim. Jego prawdziwe oblicze można było zobaczyć podczas rozmów o rozliczeniach – z osoby sympatycznej potrafił w jednej chwili zmienić się w agresywnego i roszczeniowego – informuje anonimowe źródło.
Wizerunek kontra rzeczywistość – kim naprawdę jest śląski Jacek M.
Z jednej strony Jacek M. kreuje w internecie wizerunek śląskiego „jednorożca” i innowatora, z drugiej jednak - doświadczenia kontrahentów, byłej partnerki, postępowania sądowe oraz oświadczenie uczelni pokazują, że rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej. Ostateczną ocenę pozostawiamy czytelnikom i wymiarowi sprawiedliwości.