We wrześniu fotel prezesa Najwyższej Izby Kontroli opuści Marian Banaś. Ale zanim to nastąpi, w NIK trwa prawdziwy maraton obsadzania kluczowych stanowisk. W czerwcu i lipcu ogłoszono lawinę konkursów na dyrektorów, a w ich wyniku swoje posady zdobywają zaufani odchodzącego prezesa. Zwycięzcy tych procedur będą praktycznie nie do ruszenia przez najbliższe pięć lat.

Tylko w czerwcu Marian Banaś ogłosił aż 13 konkursów na dyrektorskie stanowiska. W lipcu – kolejne sześć. To nie koniec, bo jak ustaliła „Rzeczpospolita”, kolejne procedury mogą ruszyć jeszcze przed wrześniowym rozstaniem prezesa z urzędem. Warto podkreślić, że wyłonieni w tych rekrutacjach dyrektorzy mają kadencję, która sprawia, że przez pięć lat nie można ich odwołać – nawet jeśli zmieni się kierownictwo Izby.

Prezes Banaś "betonuje" Najwyższą Izbę Kontroli

Przez lata konkursów… nie było wcale. Obecna sytuacja to ostry kontrast z poprzednimi latami. Jak przypomina „Rzeczpospolita”, przez sześć lat kierowania NIK przez Mariana Banasia nie przeprowadzano wymaganych prawem konkursów. Powód? – nominaci prezesa często nie spełniali ustawowych wymogów. Zamiast tego trafiali na dyrektorskie stołki w trybie „pełniących obowiązki”, co pozwalało ominąć formalności.

Obecnie w strukturze NIK znajduje się 14 departamentów odpowiedzialnych za kontrolę obszarów strategicznych państwa. Spośród ich dyrektorów aż ośmiu to osoby, które pełnią obowiązki, a nie są powołane w wyniku konkursu. Podobna sytuacja dotyczy zastępców dyrektorów – tu również jest kilkunastu „p.o.”.

„Konkursy to fikcja” – mocne słowa z wewnątrz NIK

Osoba związana z Izbą mówi wprost: „same konkursy są także fikcją”.

– Komisja konkursowa składa się z Mariana Banasia, jego zaufanego wiceprezesa, i dyrektora generalnego – obaj przyszli z nim do NIK – podkreśla rozmówca „Rzeczpospolitej”.

Ten skład oznacza, że o wyniku rekrutacji decyduje wąskie grono bliskich współpracowników odchodzącego prezesa. To rodzi pytania o bezstronność i prawdziwą otwartość takich procedur.

Ostatnie miesiące, wielkie roszady

Obsadzanie stanowisk w NIK na ostatniej prostej kadencji prezesa Banasia jest ruchem, który może mieć konsekwencje na lata. Nowy prezes – niezależnie od politycznych barw – otrzyma w spadku kadrę wyłonioną przez poprzednika, praktycznie nietykalną z punktu widzenia prawa.

To oznacza, że choć wrześniowa zmiana władzy w Izbie będzie symboliczna, faktyczny wpływ na codzienną pracę NIK może pozostać w rękach ludzi Banasia.