Rozstrzygnięcie wyda w pełnym składzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. W poniedziałek głos w tej sprawie zabrał Donald Tusk. Podkreślił, że „zgodnie z uchwałą rządu, każde orzeczenie izby, której legalność jest kwestionowana przez instytucje międzynarodowe, jest publikowane z dodatkową informacją o stanie prawnym, czyli wadliwości powołania tej Izby”. Szef rządu przypomniał, że tak było w przypadku orzeczeń Izby Kontroli po wyborach do PE i wyborach uzupełniających, bo za każdym razem była ona „niezgodnie z regułami państwa prawa, wskazywana przez prezes SN jako kompetentna”. Tusk przyznał, że ocena ważności wyborów należy do SN, ale „źle się dzieje, że od czasów PiS zajmuje się tym wadliwie powołana Izba”. – Nie ma jednak możliwości, by SN został zastąpiony w sprawie uznawania ważności lub nieważności wyborów przez prokuraturę czy rząd – dodał.
Tysiące protestów wyborczych bez biegu
SN wydał dwa postanowienia dotyczące protestów w wyborach prezydenckich. W weekendowym komunikacie przekazał, że bez dalszego biegu pozostawiono prawie 50 tys. protestów opartych na wzorze przygotowanym przez Romana Giertycha, posła Koalicji Obywatelskiej, oraz niemal 4 tys. pism według wzoru europosła Michała Wawrykiewicza (również KO).
– Zapadły też postanowienia w ponad 400 innych sprawach zainicjowanych protestami wyborczymi. Ale tylko w kilkunastu z nich SN mógł zająć merytoryczne stanowisko, wyrażając opinię o zasadności ośmiu i o niezasadności sześciu protestów – zaznaczył sędzia Aleksander Stępkowski, rzecznik SN. W poniedziałek SN zajmował się kilkudziesięcioma pozostałymi protestami.
Prawnik Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego spodziewa się, że wybory zostaną przez SN uznane za ważne, bo nie ma żadnych dowodów na nieprawidłowości, które mogłyby podważyć wynik. – Choć pojawiały się rozmaite teorie i spekulacje, włącznie z sugestiami o masowym fałszowaniu głosów, dotąd nic tego nie potwierdziło. Już w piątek SN przedstawił w tej sprawie swoje stanowisko, a podobne wnioski płyną także z zamówionych opinii instytucji, które zgodnie podkreślają, że nie ma podstaw do unieważnienia głosowania – mówi.
Podkreśla, że w analizie Fundacji zidentyfikowano 189 komisji, w których doszło do drobnych nieprawidłowości, ale nie miały one wpływu na ostateczny wynik wyborów. – Anomalie działały w obie strony: zyskiwał zarówno Nawrocki, jak i Trzaskowski. Wskazuje to raczej na zwykłe pomyłki niż celowe działania na korzyść któregoś z kandydatów – zaznacza rozmówca DGP.
Jego opinię podzielają politycy. – Skala stwierdzonych nieprawidłowości nie była na tyle duża, by mogła wpłynąć na ostateczny wynik głosowania, czyli na to, kto te wybory wygrał, a nie tylko na liczbę głosów – mówi DGP Anna Maria Żukowska, przewodnicząca Klubu Parlamentarnego Lewicy. – Wybory korzystają z domniemania ważności, więc stwierdzenie niekonstytucyjnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych o ważności wyborów niczego w sensie prawnym nie wnosi – dodaje.
– Nikt dotychczas nie przekonał mnie, że doszło do fałszerstw czy masowych nieprawidłowości. Przeciwnie, mam wrażenie, że dowody przytaczane na poparcie takich tez same pokazują, jak słabe były to argumenty – komentuje Paweł Jabłoński z PiS.
Katarzyna Maria Piekarska, wiceszefowa komisji sprawiedliwości z KO podkreśla, że SN podejmie decyzję o uznaniu ważności wyborów, ponieważ nawet w przypadku protestów, które uznał za zasadne podczas jawnej rozprawy, stwierdził, że nie miały one wpływu na ostateczny wynik.
Ruch prokuratora w spawie przeliczenia głosów w komisjach wyborczych
Tymczasem Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, zdecydował o utworzeniu specjalnego zespołu śledczego, który zajmie się przeliczeniem głosów w obwodowych komisjach wyborczych. Według „Gazety Wyborczej” pod lupą znajdzie się 296 komisji.
Cel? Jak wyjaśnia Izdebski, Bodnar najpewniej zamierza zweryfikować sygnały o możliwych statystycznych anomaliach, choć – jak podkreśla – „nie ma żadnych dowodów na fałszerstwa, a tam, gdzie wykryto nieprawidłowości, wygląda to raczej na nieświadome błędy”. – Nie chodzi jednak o badanie pod kątem stwierdzenia ważności czy nieważności wyborów, bo nawet stwierdzone uchybienia w tych komisjach nie wpłynęłyby na ostateczny wynik wyborów – podkreśla nasz rozmówca. Według niego analizy mogą posłużyć do wszczęcia postępowań w sprawie naruszenia przepisów karnych dotyczących wpływania na wybory.
Prokurator Anna Adamiak, rzeczniczka Prokuratora Generalnego, poinformowała w poniedziałek, że w Prokuraturze Krajowej powstał zespół, który ma koordynować postępowania prokuratur regionalnych w sprawie nieprawidłowości związanych z wyborami prezydenckimi. Chodzi o 29 trwających postępowań w sprawie nieprawidłowości w wyborach i 53 postępowania sprawdzające. Adamiak przekazała także szczegóły opinii Prokuratora Generalnego w sprawie ważności wyborów prezydenckich, złożonej w Sądzie Najwyższym. Bodnar zawnioskował, by to Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN rozstrzygnęła o ważności wyborów. Zaznaczył, że jeśli SN przekaże sprawę Izbie Pracy, wniesie tam o stwierdzenie ważności wyborów, a jeśli pozostawi ją w Izbie Kontroli, odstąpi od przedstawienia stanowiska. ©℗