Patrząc na te dane, trzeba pamiętać, że to jedynie migawka tego, co się dzieje w gospodarce. Dane z jednego okresu mogą być mylące. Odczyty z kwietnia zaskoczyły in plus, zaś maj faktycznie rozczarował, głównie w produkcji przemysłowej i sektorze budowlanym. Patrząc jednak szerzej niż na pojedyncze miesiące, można powiedzieć, że gospodarka jest w fazie ożywienia. Początek roku był udany, w I kw. wzrost PKB sięgnął aż 3,7 proc. To były miesiące, gdy Europa i Polska odczuwały wzrost zamówień z USA, który był napędzany polityką handlową prezydenta Donalda Trumpa. Odbiorcy amerykańscy chcieli zwiększyć swoje zapasy przed wejściem w życie ceł.
Budownictwo rządzi się swoimi prawami i trudno jednoznacznie wytłumaczyć te słabsze wyniki, bo inwestycje pozostają na przyzwoitym poziomie. Produkcja budowlana obniżyła się w maju o 2,9 proc. w ujęciu rocznym. Widać zastój w budownictwie mieszkaniowym, w którym nie ma przełomu, bo popyt pozostaje umiarkowany. Nie pojawił się żaden rządowy program dopłat, a stopy procentowe wciąż są na wysokim poziomie. Pieniądze z KPO wprawdzie już napływają, ale ich przełożenie na gospodarkę nastąpi z opóźnieniem i będzie mocniej widoczne dopiero w 2026 r. Przemysł natomiast może odczuwać spadek zamówień z USA, więc w kolejnych miesiącach dynamika produkcji przemysłowej w Europie i Polsce może być słabsza niż w I kw.
Konsumpcja prywatna będzie głównym motorem dla gospodarki w kolejnych miesiącach, choć specyfika Polski jest taka, że same nastroje konsumenckie nie przekładają się na wskaźniki sprzedażowe. Nie ma tak wyraźnej korelacji jak w innych gospodarkach. Dla polskich konsumentów najważniejsze są realne wskaźniki, jak wzrost wynagrodzeń i poziom stóp procentowych, który wpływa na skłonność do oszczędzania. Prognozujemy, że w II poł. roku konsumpcja prywatna wzrośnie realnie – a więc po odjęciu wzrostów cen – o ponad 4 proc. Gdy się weźmie pod uwagę, że średnia dla ostatnich 10 lat to 3,2 proc., będzie to wyraźne wsparcie dla gospodarki.
Jesteśmy w okresie wysokich realnych wzrostów wynagrodzeń. Inflacja w ostatnich miesiącach przyhamowała, podczas gdy podwyżki – zaplanowane przez pracodawców wcześniej – wciąż są na wysokim poziomie. To przekłada się na zwiększoną siłę nabywczą. Dodatkowo konsumenci nadrabiają zakupy z czasów wysokiej inflacji i dziś są bardziej skłonni do wydatków na towary nie pierwszej potrzeby.
Zakładamy, że w II kw. PKB wzrośnie o 3,5 proc., w II półroczu wzrost przyspieszy do 4 proc., co pozwoli osiągnąć wynik na poziomie 3,7 proc. w całym 2025 r. To o 0,8 pkt proc. więcej niż w zeszłym roku, co potwierdza, że gospodarka się rozpędza. Czynnikiem ryzyka są podwyżki ceł w USA oraz częściowo wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Reperkusje destabilizacji odczujemy chociażby przez ceny ropy. W pierwszych dniach konfliktu jej notowania poszły dynamicznie w górę, teraz wróciły już do poziomów sprzed eskalacji konfliktu, natomiast nie wiemy, jak sytuacja będzie się rozwijać. Można się spodziewać niewielkich podwyżek cen ropy, co przełoży się na ceny paliwa w Polsce i wskaźnik inflacji. ©℗