Protesty zostały zorganizowane m.in. w Belgradzie, Nowym Sadzie czy Niszu - trzech największych miastach Serbii. Manifestanci zebrali się tam przed komisariatami policji lub siedzibami rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS).
Protesty antyrządowe w Serbii
Demonstrantów oddzielają od budynków kordony policji i żandarmerii - przekazali obecni na miejscu dziennikarze stacji N1. W Niszu zgromadzeni wzywali służby do „uwolnienia dzieci” (zatrzymanych w ostatnich dniach studentów biorących udział w demonstracjach - PAP) i „aresztowania Vuczicia”. W Nowym Sadzie protestujący zgromadzili się przed siedzibą sądu i prokuraturą w związku z zatrzymaniem sześciu osób za zaatakowanie służb porządkowych. Jedna z nich jest podejrzana o „usiłowanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem” - przekazały serbskie media.
W ostatnich dniach wiele protestów przerodziło się w starcia ze służbami porządkowymi i zwolennikami rządu, co świadczy wyraźnej eskalacji trwających od listopada 2024 roku masowych protestów, które dotąd w przeważającej mierze miały pokojowy charakter. Bezpośrednią przyczyną organizowanych codziennie od prawie tygodnia ulicznych manifestacji są starcia, do których doszło we wtorek w miejscowościach Vrbas i Baczka Palanka na północy Serbii. Miały tam wówczas miejsce incydenty pomiędzy protestującymi i zwolennikami SNS. Protestujący oskarżyli policję o brak jakichkolwiek działań w celu zapobieżenia atakom.
Prezydent Serbii o protestujących
Prezydent Vuczić ogłosił w niedzielę, że w ciągu najbliższych „trzech lub czterech dni państwo podejmie zaskakujące decyzje” w odpowiedzi na antyrządowe protesty, nie podając jednak szczegółów. Przywódca oskarżył antyrządowych demonstrantów o „czysty terroryzm”. „Jeśli nie podejmiemy bardziej zdecydowanych kroków, będzie to kwestią dni, kiedy (protestujący) kogoś zabiją” – powiedział Vuczić. „Wykorzystamy wszystko, co w naszej mocy, aby przywrócić pokój i porządek” - dodał. Obecne protesty w Serbii są częścią utrzymującej się od listopada fali ogólnokrajowych demonstracji, będących odpowiedzią na zawalenie się części dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie, w wyniku czego śmierć poniosło 16 osób. Protestujący oskarżają władze o zaniechania i korupcję, które - ich zdaniem - doprowadziły do tragedii.