Przychodnie lekarskie prześcigają się w ułatwianiu dostępu do elektronicznych zwolnień lekarskich (e-ZLA) wystawianych zdalnie. Na stronach internetowych zachęcają niskimi cenami (od 75 zł), dodatkowymi zniżkami („każda kolejna konsultacja –20 proc.”), krótkim czasem realizacji usługi („e-zwolnienie lekarskie express w 15 minut!”) oraz minimum formalności. Może wystarczyć wypełnienie formularza online lub odbycie „wizyty lekarskiej” przez czat.
W komentarzu przesłanym DGP Naczelna Izba Lekarska wprost nazywa ten system „zwolnieniomatami”. „Tak kupowane zwolnienia nie mają nic wspólnego z jakościową telemedycyną. O ile teleporada i uzyskane na niej ZLA nie budzi specjalnych kontrowersji, o tyle ZLA uzyskane na zasadzie wypełnienia formularza, opłacenia i otrzymania zwolnienia są bezdyskusyjną patologią” – pisze rzecznik NIL Jakub Kosikowski. Choć przychodnie informują, że teleporada „daje możliwość wystawienia zwolnienia po dokładnej weryfikacji”, w praktyce już wypełnienie formularza wystarcza, by lekarz zatwierdził tymczasową niezdolność do wykonywania obowiązków służbowych. Tym bardziej, jeśli chory wskaże w nim nieweryfikowalne przez konsultację telefoniczną objawy w rodzaju bólu pleców.
Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, dolegliwość ta stała się prawdziwą zmorą polskich pracowników. Jest czwartym najczęstszym – po infekcjach górnych dróg oddechowych, przeziębieniu oraz stanach związanych z ciążą – powodem, dla którego nie stawiają się oni w pracy. W zeszłym roku lekarze wystawili z tego powodu ponad 1 mln ZLA, o 7 proc. więcej niż w 2023 r., o 9 proc. więcej niż w 2022 r. i aż o 151 proc. więcej niż dekadę temu. Ogólna liczba zwolnień L4 w ciągu 10 lat wzrosła o ponad 30 proc. z 17 mln w 2014 r. do 22,2 mln w 2024 r. Ten wzrost częściowo wyjaśnia wzrost liczby etatów; na koniec 2014 r. zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 5,5 mln, a na koniec 2024 r. – 6,5 mln.
NIL szuka zaś wytłumaczenia zjawiska w rosnącej odpowiedzialności i świadomości pracowników. „Zauważalna jest zmiana postępowania zarówno ze strony pracowników, jak i przełożonych, którzy nie chcą ryzykować choroby całego zespołu” – komentuje Kosikowski. Niemniej przedstawiciele pracodawców mówią o miganiu się od pracy. – Wzrost liczby zwolnień w tak długim okresie jest szczególnie zastanawiający, biorąc pod uwagę fakt, że przez minioną dekadę jako społeczeństwo kładliśmy coraz większy nacisk na zdrowy tryb życia – komentuje Piotr Rogowiecki z Pracodawców RP. Jego zdaniem lata dobrobytu mają też wpływ na zuchwałość pracowników, bo korzystna dla nich sytuacja na rynku pracy zwiększa pokusę „szukania w sobie objawów choroby czy też celowego przedłużania weekendów”. – Pracownicy zdają sobie sprawę z tego, że pracodawcy mają trudności z rekrutacją. Przedłużanie weekendów jest faktem. Dotyczy to także organizacji samorządowych – wskazuje nasz rozmówca.
Jak informuje nas biuro prasowe ZUS, instytucja ta nie ma narzędzi, by zweryfikować tezę o szczególnym nasileniu krótkotrwałych ZLA w okresach okołoświątecznych czy przy okazji długich weekendów. Niemniej dane o liczbie zwolnień na jeden, dwa i trzy dni mogą potwierdzać obserwacje pracodawców. W zeszłym roku lekarze wystawili łącznie 5,4 mln zaświadczeń uprawniających pracowników do nieobecności na wymieniony okres, co przełożyło się na 11,1 mln dni absencji. Rok wcześniej było to 5,1 mln zaświadczeń i 10,7 mln dni absencji, a 10 lat wcześniej – odpowiednio 2,2 mln i 4,9 mln. Tak częste nieobecności to wymierny koszt dla firm, szczególnie małych. Chorującego pracownika pracodawca nierzadko nie ma kim zastąpić, co zaburza funkcjonowanie przedsiębiorstwa.
Ciężar przeciwdziałania zjawisku „szybkiego L4” przedsiębiorcy kładą przede wszystkim na barkach lekarzy. Apelują o zakaz wydawania ZLA bez choćby telefonicznego kontaktu z pacjentem oraz postulują, by pierwsze zwolnienie mogło być wystawione wyłącznie na wizycie stacjonarnej. Liczą na większą skuteczność kontroli ZUS, chociażby ze względu na rozszerzenie od tego roku możliwości weryfikacji faktycznego stanu zdrowia chorego poza jego miejscem zamieszkania. Pracodawcy podkreślają, że kontrolerzy coraz lepiej radzą sobie z monitorowaniem aktywności „chorych” pracowników w portalach społecznościowych. W przypadku podejrzenia, że ZLA wystawiono z naruszeniem przepisów, ZUS może odebrać lekarzowi prawo do wystawiania zwolnień na maksymalnie rok oraz skierować zawiadomienie do organów ścigania i NIL.
W Izbie tego typu sprawy toczą się w pionie odpowiedzialności zawodowej. Jak informuje nas NIL, „w ostatnim czasie” ZUS zawiesił uprawnienia do wystawiania zwolnień ponad 160 lekarzom, a w samej Izbie zapadły już pierwsze orzeczenia dotyczące odpowiedzialności zawodowej. Firmy działają też wewnętrznie i próbują oddziaływać na swoich pracowników, chociażby przez wprowadzanie premii frekwencyjnych i budowanie poczucia przywiązania do firmy. – Aby każdy wiedział, że współtworzy przedsiębiorstwo i „lewe” zwolnienia na dłuższą metę nie opłacają się nikomu, także im – przekonuje Rogowiecki. ©℗
opinia
Niewydolny system kontroli krótkich zwolnień
Od czasu, kiedy powszechne stały się teleporady medyczne i możliwość pozyskiwania zwolnień online, pozyskanie zwolnienia lekarskiego jest łatwe nawet dla zdrowej osoby. Zwolnienie lekarskie może dziś kupić zdrowa osoba, płacąc za nie mniej niż 100 zł bez jakiegokolwiek badania i rozmowy z lekarzem. Pozyskiwanie zwolnień stało się sposobem na dodatkowe wolne czy szantaż wobec pracodawcy. Pracownicy wprost deklarują, że jeżeli pracodawca nie udzieli im urlopu, to przyniosą zwolnienie lekarskie. Jest to dotkliwe dla wszystkich zakładów pracy bez względu na ich wielkość. Pracodawcy próbują sobie radzić z tymi absencjami, wprowadzając premie frekwencyjne, ale te kwestionuje z kolei resort pracy. Ministerstwo nie dostrzega przy tym, że jest to jeden z nielicznych instrumentów pozwalających ograniczyć patologię związaną z kupowaniem zwolnień, z którą państwo sobie nie radzi.
Przy ostatnich propozycjach zmian prawa pracy (pisaliśmy o tym we wczorajszym numerze DGP – red.), które przewidywały np. możliwość zgłoszenia choroby tylko u jednego pracodawcy i jednoczesne kontynuowanie pracy u innego czy też możliwość wyjazdu za granicę na zwolnieniu lekarskim, zwracaliśmy uwagę, że doprowadzą one do jeszcze większej liczby patologii. Choć ich idea była słuszna, to bez zasadniczych modyfikacji wydawania zwolnień lekarskich będą one jeszcze szerzej otwierały drzwi do nadużyć ze strony pracowników.
Postulowane przez nas zmiany sprowadzają się do kilku obszarów. Po pierwsze, pracodawcy domagają się ograniczenia możliwości wydawania zwolnień online, aby taka możliwość dotyczyła wyłącznie chorób przewlekłych czy kontynuacji zwolnienia. Pracodawcy mają największy problem z kupowaniem przez pracowników krótkich, kilkudniowych absencji, w związku z czym uważamy, że pierwsze zwolnienie – o ile nie jest spowodowane przewlekłą chorobą – powinno być wydawane wyłącznie na wizycie stacjonarnej. Drugim postulatem jest zakazanie wydawania zwolnień bez jakiegokolwiek kontaktu lekarza z pacjentem. Obecnie, aby otrzymać zwolnienie, wystarczy wypełnić formularz w internecie. Trzecim postulatem jest wyciąganie surowych konsekwencji wobec lekarzy, którzy wydają zwolnienia lekarskie, nie widząc pacjenta, a nawet nie rozmawiając z nim. Kolejną zmianą, o jaką apelujemy, jest usprawnienie kontroli zwolnień. Obecny system kontrolowania przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych krótkich, kilkudniowych zwolnień, jest całkowicie niewydolny. ©℗