Części TBS-ów grozi utrata unijnego wsparcia na budowę nowych mieszkań społecznych. Ustawa, która miała rozwiązać problem, została zamrożona przez resort rozwoju
Jednym z głównych źródeł finansowania społecznych inwestycji mieszkaniowych jest Fundusz Dopłat, którego bieżącą obsługą zajmuje się Bank Gospodarstwa Krajowego. O pieniądze zabiegać mogą m.in. gminy, które na swoich terenach chcą wybudować lub wyremontować lokale mieszkalne. Zainteresowanie programem wzrosło parę lat temu, gdy w 2021 r. ówczesny minister rozwoju Waldemar Buda z PiS zdecydował o podwyższeniu zakresu pomocy. Dziś samorządy – przynajmniej w teorii – mogą liczyć na bezzwrotne finansowe wsparcie w wysokości do 80 proc. łącznych kosztów inwestycji.
Samorządowcy chcą budować, pieniędzy nie ma
Rzeczywistość wygląda jednak zgoła odmiennie. Od wielu miesięcy istnieje poważny problem z dostępem do państwowych pieniędzy. Samorządowcy z całej Polski chcą budować, ale przez wiele miesięcy czekają na rozpatrzenie przez BGK. Powód? – Ciągle słyszymy to samo. Brak środków w Funduszu Dopłat – tłumaczy nam jeden z prezydentów, który od dłuższego czasu stara się o pieniądze na inwestycje w swoim mieście.
Problem jest jednak nieco bardziej skomplikowany. Pieniądze na rozwój mieszkalnictwa w budżecie państwa są zabezpieczone, ale górna granica zasilenia Funduszu Dopłat jest regulowana ustawowo. Na 2025 r. limit określono na 1 mld zł. Bez nowelizacji ustawy żadna kolejna złotówka nie może zostać przekazana na ten cel.
Tymczasem zapotrzebowanie samorządów znacznie przekracza ustawowe limity. Jak informowało nas BGK w połowie stycznia, łączne zapotrzebowanie wynosi ponad 3,7 mld zł. Wnioski złożone przez samorządy są rozpatrywane chronologicznie, do tej pory udało się udzielić wsparcia przedsięwzięciom zgłoszonym do września 2023 r.
Unijne pieniądze na TBS-y pod znakiem zapytania
Jak słyszymy, ogromne opóźnienia sprawiają dodatkowe problemy dla samorządów. Jednym z nich jest kwestia rozliczenia inwestycji wspartych z Krajowego Planu Odbudowy. Część samorządów, która czeka w kolejce po środki z Funduszu Dopłat, wywalczyła na swoje inwestycje dodatkowe unijne pieniądze w ramach planu rozwojowego na przedsięwzięcia o zwiększonej efektywności energetycznej.
– W przypadku naszego TBS-u chodzi o cztery budynki, czyli łącznie 188 mieszkań. W kwietniu 2024 r. gmina złożyła wniosek o pieniądze z Funduszu Dopłat i KPO. Inwestycja zakwalifikowała się do unijnego wsparcia i samorząd podpisał umowę na 26,6 mln zł. Niestety, mimo wstępnego pozytywnego zweryfikowania wniosku przez BGK gmina nie podpisała stosownej umowy. Cały czas czekamy na 41 mln zł z Funduszu Dopłat – mówi DGP Tadeusz Mękal, prezes gdańskiego TBS „Mołtawa”.
Czas ucieka, a rozpatrywanie wniosków ślimaczy
Czas się jednak kurczy. Inwestycje, które uzyskały wsparcie z KPO, muszą zostać zrealizowane i rozliczone do 30 czerwca 2026 r. – Wniosek o dofinansowanie złożyliśmy prawie rok temu. Byliśmy wówczas w komfortowej sytuacji, bo na prace budowlane mieliśmy ponad dwa lata. Dziś zostaje nam raptem 16 miesięcy, a pieniędzy nadal nie ma – podkreśla prezes Mękal.
Jeszcze dłużej na rozpatrzenie wniosku czeka toruńskie TBS. – W 2024 r. oddaliśmy do użytku 261 mieszkań. W budowie mamy kolejne 189 mieszkań, bo tylko na taką liczbę otrzymaliśmy dofinansowanie z Funduszu Dopłat. W tym momencie moglibyśmy już teraz ruszyć z budową pięciu kolejnych bloków, czyli łącznie 404 mieszkań, ale nadal nie otrzymaliśmy ponad 123,6 mln zł z Funduszu Dopłat, mimo że wniosek złożyliśmy już w październiku 2023 r. – wskazuje w rozmowie z DGP prezes Beata Żółtowska. – Mamy zagwarantowane wsparcie z KPO w wysokości 21,8 mln zł, ale nadal nie możemy ruszyć z inwestycją. Czas biegnie, a unijne pieniądze zaraz przepadną – dodaje.
Ile łącznie TBS-ów może być w takiej sytuacji? Nie wiadomo. W ramach wsparcia z KPO pozytywnie rozpatrzono 103 wnioski, w ramach których ma powstać ponad 5,6 tys. mieszkań. Łączne udzielone wsparcie to 561 mln zł. – Wszystkie inwestycje pozostają w trakcie realizacji. W przypadku jednej inwestycji budowa została ukończona, trwa procedura rozliczenia wsparcia – informuje Tatiana Kuwak-Frentzel z biura prasowego BGK. I dodaje, bank nie ma informacji, ile inwestycji do tej pory nie zostało zrealizowanych z powodu nieotrzymania wsparcia z Funduszu Dopłat. O skalę zjawiska, podjęte działania i planowane rozwiązania zapytaliśmy również MRiT. Do czasu zamknięcia tego wydania nie dostaliśmy jednak żadnej odpowiedzi.
Rozwiązanie jest na stole
Rozmówcy DGP podkreślają zgodnie: problemu można było uniknąć. – Panowie w Ministerstwie Rozwoju i Technologii cały czas się kłócą. PSL przez rok zajmowało się projektem napychającym kabzę deweloperów, a nie skupiało się na problemach ludzi, których nie stać na żaden kredyt – mówi nam jeden z prezesów TBS. I jak dodaje, ustawa rozwiązująca ten problem „leży przecież na stole”.
Mowa o nowelizacji ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa (UA7). Za jej przygotowanie w resorcie odpowiadał wiceminister Krzysztof Kukucki z Nowej Lewicy. W myśl zaproponowanych przepisów ustawowy limit środków na zasilenie Funduszu Dopłat w 2025 r. wyniósłby nie 1 mld, a niecałe 4,9 mld zł. Ponadto zmieniłaby się kolejność rozpatrywanych wniosków – inwestycje, które zakwalifikowały się na unijne wsparcie, dostałyby pieniądze z Funduszu Dopłat szybciej, co pozwoliłoby na rozliczenie inwestycji w terminie.
Ustawa ratunkowa sama potrzebuje ratunku
Projekt ustawy Kukuckiego został zaprezentowany w kwietniu 2024 r. W czerwcu trafił do uzgodnień resortowych, a we wrześniu zakończył prace podczas obrad Stałego Komitetu Rady Ministrów. Od tego czasu leży jednak w rządowej zamrażarce. Powód? Polityka. – Ludowcy wychodzili z założenia, że będzie to transakcja wiązana. Ustawa Lewicy o wsparciu budownictwa społecznego zostanie przyjęta w zamian za ustawę o kredycie 0 proc. A skoro kredytu nie ma, to ustawy Lewicy również – słyszymy.
– Nie bez powodu projekt UA7 nazwaliśmy „ustawą ratunkową”. W tym momencie dokument czeka na przyjęcie przez Radę Ministrów i skierowanie do Sejmu. To, że nadal się tam nie znalazł, jest skutkiem działań jednego człowieka: ministra Krzysztofa Paszyka z PSL. Tylko on ponosi za to odpowiedzialność – komentuje w rozmowie z DGP Łukasz Michnik, rzecznik Nowej Lewicy.
Bez zmian legislacyjnych na realizację wypłat z Funduszu Dopłat w 2025 r. trafi nieco ponad 618,9 mln zł (reszta z 1 mld zł powędruje m.in. na działania popowodziowe). W budżecie państwa są jednak środki, które po nowelizacji ustawy limitowej od zaraz można byłoby przesunąć na budownictwo społeczne. Na ten cel w rezerwie budżetowej przewidziano dodatkowe 920,3 mln zł. Do zagospodarowania jest także kolejne 500 mln zł, które zostały zabezpieczone na ewentualny nowy program dopłat do kredytów mieszkaniowych.