W tym tygodniu ludowcy mają zaprezentować własny projekt ustawy regulującej związki partnerskie.

W piątek, po wielu miesiącach prac, na stronach Rządowego Centrum Legislacji zostały opublikowane dwa projekty ustaw: ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich oraz wprowadzający jej przepisy. Obie propozycje zostaną teraz poddane konsultacjom publicznym i międzyresortowym. – Przez następne 30 dni skupimy się na przekonywaniu, na rozmowie, na odpowiadaniu na pytania – zapowiadała kilka dni temu minister ds. równości Katarzyna Kotula, której resort przygotował oba projekty.

Jak miałby być zwierany związek partnerski?

W myśl zapisanych w nich regulacji związek partnerski miałby być zawierany przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, a partnerzy mieliby m.in. możliwość przyjęcia wspólnego nazwiska oraz ustanowienia wspólności majątkowej. Projekty przyznają ponadto prawo objęcia partnera lub partnerki ubezpieczeniem zdrowotnym, prawo do renty rodzinnej w przypadku śmierci partnera lub partnerki, prawo do pochówku oraz dziedziczenia po zmarłym. Regulują także kwestie związane z zasiłkiem opiekuńczym.

Minister Kotula nie kryła w zeszłym tygodniu, że liczy na kolejne rozmowy, tym razem w ramach rządu, z politykami PSL. To oni bowiem nie zgadzają się na część zaproponowanych przez nią rozwiązań prawnych. O możliwości zawarcia kompromisu w kwestii związków partnerskich Kotula rozmawiała latem z wiceprezes Stronnictwa Urszulą Pasławską. Efektem tych dyskusji było m.in. usunięcie z projektów regulacji dotyczących przysposobienia dzieci. – Zrobiliśmy kompromisowy krok do tyłu, decydując się tylko na przepisy o tzw. małej pieczy – tłumaczyła w piątek Kotula. Chodzi o możliwość podejmowania codziennych decyzji dotyczących dziecka jednego z partnerów, które zamieszkuje pod jednym dachem z parą pozostającą w związku.

Umowa w formie aktu notarialnego?

Z naszych informacji wynika jednak, iż protokół rozbieżności jest szerszy. Ludowcy wciąż bowiem nie zgadzają się na opcję zawierania związków przed kierownikiem USC i proponują umowę w formie aktu notarialnego. USC miałby w takim wariancie jedynie gromadzić dane o zawartych związkach partnerskich.

Nie ma też akceptacji dla wspólnego nazwiska w związkach partnerskich ani dla jakichkolwiek regulacji dotyczących dzieci. – Zaproponowane przez minister Kotulę rozwiązania de facto utożsamiają związek partnerski z małżeństwem, dlatego uważam, że będzie trudno znaleźć dla nich większość w Sejmie. Już w lipcu sygnalizowałam, że będzie bardzo trudno znaleźć większość dla kwestii nazwiska, USC czy pieczy – mówi nam Urszula Pasławska.

Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że ludowcy planują w tym tygodniu, najpóźniej w środę lub w czwartek, prezentację własnego projektu ustawy o statusie osoby najbliższej.

W myśl jego założeń partnerzy mieliby sami, w umowie przed notariuszem, określać wzajemne prawa i obowiązki. – Wyłączamy z tego kwestie dzieci i wspólnego nazwiska – mówi nam Pasławska.

Choć część posłów i posłanek Stronnictwa byłaby skłonna poprzeć zaproponowane przez minister Kotulę rozwiązania, to wolą oni jednak poczekać na projekt klubowy. – Uważam, że można poszukać kompromisu między tym, co znajduje się w projekcie pani minister, a tym, co będzie w naszej propozycji – podkreśla w rozmowie z DGP poseł Jarosław Rzepa. Przyznaje zarazem, iż realistyczny termin ewentualnego uchwalenia ustawy o związkach partnerskich to przyszły rok, już po wyborach prezydenckich. – Patrząc z jednej strony na podziały w koalicji, z drugiej na to, że pan prezydent jest bardzo mocno nastawiony na jedną opcję polityczną, wolałbym wszystkie te kwestie problematyczne zostawić na po wyborach – mówi polityk Stronnictwa.

Szef gabinetu Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek zasugerował wczoraj w rozmowie z RMF FM, że prezydentowi bliższa jest koncepcja, którą proponuje PSL. – Polem kompromisu dla prezydenta jest właśnie status osoby najbliższej, natomiast w gierki koalicyjne i w to, że nie mają większości dla swojego projektu, prezydent nie da się uwikłać – powiedział Mastalerek.

Z naszych rozmów z politykami koalicji rządzącej wynika, iż atmosfera wokół prac nad rozwiązaniami dotyczącymi związków partnerskich nie jest najlepsza w koalicji. Ludowcy byli zaskoczeni piątkową konferencją prasową Kotuli, na której ogłaszała przełom w pracy nad projektami ustaw dotyczących związków partnerskich. – To jest działanie na siłę, podobnie jak latem, kiedy pani minister zerwała z nami rozmowy, po czym ogłosiła, że jej projekty będą projektami rządowymi – mówi nam jeden z polityków PSL.

– To nie jest ustawa rządowa – przekonywał w niedzielę w TVN24 wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, dodając, iż rozmowy koalicyjne w tej sprawie się nie zakończyły.

Od rozmówców z Lewicy można z kolei usłyszeć, że to ludowcy są winni fiaska rozmów sprzed kilku miesięcy, bo tygodniami mnożyli wątpliwości w sprawie związków partnerskich. ©℗