Powódź 2024 roku wielu tysiącom mieszkańców Dolnego Śląska i okolic zabrała dobytek całego życia. Dzięki wysiłkowi służb, pracowników miejskich przedsiębiorstw i obywateli udało się uniknąć jeszcze większych strat. Wśród zmobilizowanych byli też żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, najmłodszego komponentu Sił Zbrojnych RP. Z 18. Stołeczną Brygadą Obrony Terytorialnej pojechałem zabezpieczać Wrocław i następnie usuwać skutki powodzi z okolic doliny rzeki Bóbr.

"Z powołaniem w trybie natychmiastowego stawiennictwa jest jak ze s...ą. Nigdy nie wiesz, kiedy cię spotka." - takim wojskowym żartem przywitał mnie w czwartek bardzo wczesnym rankiem jeden z żołnierzy. I z pewnością nie cytowałbym tego niezbyt wysokich lotów dowcipu, gdyby nie to, że właśnie humor będzie towarzyszył uczestnikom zadania przy najcięższych fizycznie i psychicznie momentach. Ale po kolei.

Wojsko jedzie na akcję

Wszystko rozpoczęło się dzień przed wyjazdem sygnałem alarmowym KTSA, którego w związku z sytuacją żołnierze się spodziewali. Nie oznacza to jednak brak problemów ze znalezieniem opieki dla dzieci, zwierząt oraz wypełnianiu obowiązków w pracy, szkole czy na uczelni. Służba w WOT polega jednak nie tylko na weekendowym czy poligonowym szkoleniu, ale też i realnym działaniu, często w rygorze powołania.

Zazwyczaj dzień u terytorialsów zaczyna się pobraniem broni, kamizelek, hełmów i innego doposażenia. Tym razem jednak karabinek trzeba zmienić na łopatę i miotłę, zaś żołnierskie utensylia na rękawice do sprzątania i kalosze. Jeszcze tylko szkolenie z psychologiem, kilka słów od eksperta ds. BHP i możemy ruszać. Kierunek Wrocław, gdzie docieramy popołudniem. Mamy początkowo stanowić wsparcie dla walczących z powodzią i być czymś w rodzaju "wałowego QRF" (ang. quick reaction force - siły szybkiego reagowania). Wrocław jednak naszej pilnej pomocy nie potrzebował i przygotowujemy się do bycia forpocztą akcji "Feniks", czyli podnoszenia "z gruzów" popowodziowych terenów. Naszym rejonem działania będzie Wleń i okolice zapory w Pilchowicach, które zostały ciężko doświadczone przez falę powodziową na rzece Bóbr. Miasto przypomina nieco klimat polskiego westernu "Prawo i pięść" jak zauważa kolega. Przed domami piętrzą się zalane meble i komplety wypoczynkowe.

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

Worki, piwnice i śmieci

Zadania, do których wydzielani są terytorialsi, są naprawdę różnorakie. Tak jak i potrzeby lokalnych społeczności. Przede wszystkim są to prace przy uporządkowaniu zabezpieczeń powodziowych oraz sprzątanie po powodzi. Żołnierze rozbierają więc prowizoryczne podniesienia koron wałów przeciwpowodziowych i później opróżniają worki z piaskiem. Drugim częstym zleceniem jest też sprzątanie. Trzecia grupa zadań to nocny dozór ulic, by przeciwdziałać szabrownictwu.

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

Zadania są dość wyczerpujące fizycznie, szczególnie sprzątanie piwnicy przy szkolnej sali gimnastycznej we Wleniu. Woda zebrała tam olej opałowy z pieca, dodatkowo "podeszła" kanalizacja. Zapach substancji ropopochodnej jest ciężki do wytrzymania, podłoga pod wodą sięgającą do połowy łydki stała się też bardzo oleiście śliska. Całe szczęście da się zrobić przeciąg na korytarzu tuż obok i wyciąga mdlący zapach ropy. Część żołnierzy zakłada jednorazowe maseczki, część natomiast… zażywała tabakę. "Walnę tabakę, to nie będzie śmierdzieć" - mówił tuż przed zanurzeniem w oleistej wodzie jeden z żołnierzy. Upiornego klimatu dodawał całkowity mrok w podziemiach

Tuż obok, na sali gimnastycznej, podłoga nadawała się tylko do wyrzucenia. Chciałoby się powiedzieć: niestety, nie robił jej znany z kreskówek Bartosza Walaszka majster pan Wiesio. Straż pożarna dostarczyła profesjonalne zbijaki i łomy, ale praca przy wręcz podręcznikowo położonej posadzce i tak kosztowała nas mnóstwo wysiłku. Chociaż także i satysfakcji, bo miasto nie miało sił i środków, by szybko usunąć mokrą i cuchnącą posadzkę.

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

Dobra atmosfera i żarty jak zwykle pozwalały nie myśleć o negatywnych stronach pracy. Z kolei osoba Walaszka nie pojawia się przypadkowo, żarty są raczej poziomu "Kapitana Bomby" niż akademickim poczuciem humoru. I to mimo, że 18 Stołeczna Brygada Obrony Terytorialnej może pochwalić się naprawdę wysokim wskaźnikiem skolaryzacji. Statystyki z wcielenia w lutym 2023 roku mówią o 52% rekrutów z wykształceniem wyższym. Nie brak więc dyskusji na akademickie tematy, ale humor, cóż humor musi być żołnierski. Przykład? "W szkole podstawowej mówili: "ucz się ucz, bo inaczej na łopacie będziesz pracował. Przyszedł 2024 - na łopacie pracuję z inżynierem, magistrem i profesorem."

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

Szukając roboty

Czasem jednak robotę kończyliśmy wcześniej niż to przewidziano, tak było podczas załadowywania przyczep żużlem. Ponieważ zlecona praca szła nam naprawdę szybko, samorzutnie posprzątaliśmy całkowicie zalane przez falę powodziową wiaty: autobusową i turystyczną. Przecież nie jechaliśmy kilka godzin ze stolicy, by siedzieć bezczynnie. W sobotę część żołnierzy została przydzielona, by spytać mieszkańców o ewentualne potrzeby od wojska np. uprzątnięcie piwnicy.

-Zostaliśmy wysłani na Wleń, na miasto. Mieliśmy wyznaczone zadanie - chodzić dosłownie od domu do domu i pytać mieszkańców czy nie potrzeba im pomocy- mówi Anna, pracująca w firmie księgowej - Starsza pani, gdy nas zobaczyła u progu swych drzwi powiedziała, że nie spodziewała się, że ktokolwiek jej pomoże. Wzruszyła się i pociekły jej łzy, zresztą dla nas też ten moment był wzruszający, każdemu głos się nieco załamał. Dla mnie ta mała chwila była niezwykła. Czułam, że jestem we właściwym miejscu i robię właściwe rzeczy. - dodaje.

W ciągu czterech dni, ponad 100-osobową grupą, wykonaliśmy naprawdę sporo zadań. Miasta dotknięte powodzią jak Wleń wymagają tej pracy naprawdę bardzo dużo. Cała miejscowość była bowiem pełna wystawionych popowodziowych mebli i wszelakiego sprzętu, który ucierpiał podczas powodzi. A ten, załadowywany na kontenery trzeba było posegregować, oddzielając sprzęt elektroniczny i agd, odpady metalowe oraz plastikowe.

Wrocławianie wygrywają na klaksonie rytm Legii

Mieliście kiedyś tak, że wszyscy śpiewają "sto lat", a wy zamiast czuć się docenieni czujecie zawstydzenie? Właśnie to uczucie towarzyszyło mi pierwszego wieczoru, gdy wrocławianie przybywali licznie z kanapkami, ciastami i podziękowaniami, zaś my czekamy na sygnał do działania na zagrożonym odcinku i jeszcze nie rozpoczęliśmy pomocy. Całe szczęście, że w kolejnych dniach mieliśmy okazję odwdzięczyć się mieszkańcom Dolnego Śląska za ogrom wsparcia i serdeczności.

-Najbardziej z całego wyjazdu zapamiętam ludzi. Ich nastawienie, dobroć okazywaną nam. Było widać, że czekali na wojsko i starali się dać nam wsparcie, ale też i pysznie nas karmili. - mówi Mateusz, w cywilu pracownik biurowy. - Wielkim szokiem były zalane piwnice, to tam widać było jak bardzo powódź dotknęła mieszkańców Śląska.

ikona lupy />
Powódź 2024 / GazetaPrawna.pl / Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej

Mieszkańcy przychodzili całymi rodzinami, a nawet zabierali… rodzinne zdjęcia, pokazując nam dawne powodzie. Energia, w tych jakże trudnych chwilach, jest niesamowita.

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

-Czuliśmy ogromne wsparcie społeczne. Mieszkańcy rozumieli nas, donosili jedzenie, uśmiechali się, dziękowali na każdym kroku- mówi Mikołaj, rysownik. - Bardzo mi się podobało, że sporo osób przychodziło z dziećmi, wśród nich był strażak z małym synkiem, który bardzo chciał zobaczyć wojskowe samochody i przybić piątkę żołnierzom, dostał od nas na pamiątkę naszywkę z oznaczeniem brygady i patrzeć na jego uśmiech to była prawdziwa przyjemność. - opowiada.

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

Nierzadko dochodziło też do scen, które w codziennym życiu raczej nie miałyby być miejsca.

-Dla mnie czymś niezwykłym była wizyta, po której dziękujący nam mieszkaniec klaksonem zagrał melodię kojarzoną z dopingiem Legii Warszawa. Nieco z przymrużeniem oka, ale jak duża musi być wdzięczność, by we Wrocławiu mieszkańcy tak okazywali szacunek dla warszawiaków. - opowiada Bogdan, pracujący w popularnym sklepie ze sprzętem elektronicznym.

Podobnych sytuacji było naprawdę wiele i jak przyznawali żołnierze, to one dodawały sił, gdy po kolejnym użyciu ciężkiego młota lub łomu ręce stawały się coraz słabsze. No i oczywiście "suche" żarty, takie jak "zimna jak moja pierwsza żona" o wodzie, która owszem - była pod prysznicami - ale bez podgrzewu.

ikona lupy />
Żołnierze 18 Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej / GazetaPrawna.pl

Nikt tak nie potrafi się jednoczyć jak Polacy

Z pewnością to, co zapamiętam z akcji powódź 2024 to serdeczność i solidarność. Nie bez przypadku mówi się, że polską cechą narodową jest umiejętność zjednoczenia się w czasach kryzysu. I chociaż na co dzień społeczeństwo pozostaje spolaryzowane, to podczas ciężkich chwil możemy liczyć na siebie. I to jest niezwykle budujące chociażby w kontekście wojny hybrydowej, która prowadzą przeciwko nam Mińsk i Moskwa.