Od września uczniowie i nauczyciele będą pracować z odchudzoną podstawą programową. Wprowadzone zmiany to kropla w morzu potrzeb – mówią eksperci.

– Podstawa programowa, która obowiązywała od 2018 r., była przeładowana. Nauczyciele nie byli w stanie jej zrealizować – mówi dr Łukasz Tupacz z UKSW, ekspert Centrum Edukacji Obywatelskiej, nauczyciel języka polskiego i egzaminator maturalny.

Podstawa programowa i program to kluczowe pojęcia w systemie edukacji, które, choć powiązane, pełnią różne funkcje. W podstawie programowej, którą przygotowuje MEN, są zawarte ogólne wytyczne i cele edukacyjne na poziomie krajowym. Z kolei program nauczania to szczegółowy plan ich realizacji, dostosowany przez nauczycieli do lokalnych warunków i potrzeb uczniów.

Minister edukacji Barbara Nowacka podpisała rozporządzenia zmieniające podstawę programową dla 18 przedmiotów w szkołach podstawowych (z wyłączeniem klas I–III) i ponadpodstawowych (liceów ogólnokształcących, techników, branżowych szkół I stopnia, branżowych szkół II stopnia). Resort edukacji poinformował, że zakres treści nauczania został ograniczony o ok. 20 proc.

– Dzieci i młodzież uczą się dziś dużo, ale płytko. I uszczuplenie podstaw programowych miało dać im szansę na to, żeby przyswajać trochę mniejszą liczbę zagadnień, ale głębiej, co – jak wiemy z badań – daje szansę na zapamiętanie informacji na dłużej i wykorzystanie wiedzy w praktyce – zaznacza dr Jędrzej Witkowski, prezes Centrum Edukacji Obywatelskiej.

Czy MEN zrealizowało zamierzenia? Eksperci uważają, że redukcja treści nie jest wystarczająca. – Oczekiwaliśmy bardziej śmiałych zmian, odważniejszego działania. Ale należy pamiętać, że wprowadzone modyfikacje są efektem kompromisu pomiędzy różnymi postulatami, także w środowisku nauczycielskim i politycznym – zaznacza Witkowski. Podobną opinię ma Magdalena Radwan, dyrektor ds. rozwoju Szkoły Edukacji. Zastrzega, że ostatecznie zaszły głównie kosmetyczne zmiany. – One nie modyfikują filozofii podstawy programowej ani tego, jak działa szkoła. Jest to swego rodzaju plaster na ogromną potrzebę reformy całego systemu – podkreśla.

W języku polskim uszczupleniu treści towarzyszyły zmiany na liście lektur. Wstępne propozycje MEN w tym zakresie wywołały burzliwą dyskusję. Ostatecznie z wykazu dla szkół ponadpodstawowych na poziomie podstawowym wypadły m.in. „Konrad Wallenrod” Adama Mickiewicza, „Rozdziobią nas kruki, wrony...” Stefana Żeromskiego, „Ludzie, którzy szli” Tadeusza Borowskiego, „Katedra” Jacka Dukaja, a także utwory Jarosława Marka Rymkiewicza.

– Niektóre obowiązkowe pozycje będą też teraz czytane we fragmentach. Przykłady? „Potop” i „Chłopi”. Inne dzieła przesunięto do poziomu rozszerzonego, w tym „Kordiana” czy „Boską Komedię”. Uszczuplono też zestaw obowiązkowych utworów poetyckich czy tekstów z literatury staropolskiej – wylicza dr Tupacz. Ekspert zwraca uwagę na wymagania szczegółowe dotyczące kształcenia językowego czy tworzenia wypowiedzi. – One nie zostały znacząco zredukowane. Niestety, ale nad tym nikt specjalnie się nie zastanawia – zaznacza.

Brak zmian w podstawie programowej sygnalizują matematycy. – Deklaracja ministerstwa o uszczupleniu podstawy programowej o 20 proc. wprowadziła niepotrzebny zamęt. Nie wiem, na jakiej podstawie resort dokonał takich obliczeń – mówi wykładowca dydaktyki matematyki Marcin Karpiński.

Co ważne, w przypadku królowej nauk bardzo trudno jest jednak modyfikować zakres obowiązującego materiału bez konieczności wymiany podręczników. Ewentualne korekty wiążą się ze sporymi przesunięciami zagadnień między klasami. – W matematyce są „zmiany redakcyjne”. W podstawie dla klas VII–VIII usunięto wprawdzie część rachunku prawdopodobieństwa, ale ona i tak nie obowiązywała na egzaminie – podkreśla Karpiński.

Zauważa, że szczególne znaczenie ma zniesienie kategorii zagadnień nauczanych przed i po teście. – Dział koła i okręgi, który dotychczas również był realizowany po egzaminie, teraz został niejako automatycznie włączony w zakres wymagań egzaminacyjnych. W konsekwencji, choć formalnie nic się nie zmieniło, to uczniowie zostali obciążeni przed egzaminem dodatkowym materiałem do opanowania – tłumaczy Karpiński.

Podobne spostrzeżenia ma nauczyciel przedmiotu w szkole średniej. Jak wskazuje, niektóre treści zredukowano w niekoniecznie przemyślany sposób. – W nowej podstawie programowej zostały wzory skróconego mnożenia, których używa się m.in. przy rozwiązywaniu równań i nierówności. Ale nie uwzględniono ich w tym zagadnieniu. Oznacza to, że w pierwszej klasie uczeń nabierze tej umiejętności, a później nie będzie obszaru, w którym będzie mógł ją wykorzystać – wskazuje były dyrektor liceum Wiesław Włodarski.

– Ponadto, jeśli chodzi o zadania maturalne, to przez ostatnie dwa lata pewnych zagadnień nie było, a teraz znów się pojawiły, np. bryły obrotowe. Uczniowie mogą mieć wrażenie, że zamiast odchudzić tę podstawę programową, to ją rozszerzono – dodaje.

Podstawa programowa z historii była dotychczas wypełniona znaczącą liczbą nazwisk, wydarzeń, faktów i dat. – Zmiany, które teraz wprowadzono, można sprowadzić raczej do redukcji liczby znaków, a nie istotniejszej korekty treści kształcenia. Dobrze jednak, że zlikwidowano pewne zbędne uszczegółowienia – ocenia Zofia Kozłowska z Polskiego Towarzystwa Historycznego. Jak mówi, kierunek prac był dobry, ale w przyszłości należałoby wprowadzić więcej modyfikacji.

Aleksander Pawlicki, współautor korekty podstawy programowej z historii, tłumaczy, że uczniowie mogą nie odczuć odciążenia z kilku powodów. – Redukcje nie poszły bardzo daleko z uwagi na głosy sprzeciwu, które pojawiały się w przestrzeni publicznej. Nie mogliśmy też modyfikować narzuconej przez autorów podstawy zasadniczej koncepcji nauczania historii, bo to wymagałoby nie tylko skracania, lecz także proponowania nowych zapisów. Kolejna kwestia to pewna inercja nauczycieli. Zdarza się nam, nauczycielom i nauczycielkom, nie zaglądać do podstaw programowych, nie weryfikować, jakie modyfikacje wprowadzono. Niektórzy z nas uważają też, że może czegoś nie ma w podstawie, ale powinno być, bo zawsze było – mówi wykładowca historii, WOS-u i pedagogiki w podyplomowej Szkole Edukacji PAFW i UW. ©℗