Koncepcje zmian w składce zdrowotnej opracowane w resortach finansów i zdrowia zostały chłodno przyjęte w koalicji. Konieczne mogą być korekty.

Resort finansów jest zaskoczony temperaturą dyskusji po czwartkowej premierze założeń zmian w składce zdrowotnej. – Propozycja jest uzgodniona z premierem, ale w koalicji jest burzliwie – przyznaje nasz rządowy rozmówca. Dlatego na razie trudno przewidzieć, kiedy pojawi się projekt ustawy. Zapewne nie przed ustaleniami koalicyjnych liderów.

Najgłośniej swoje wątpliwości co do propozycji zmian w składce artykułuje Lewica. Chodzi np. o różnice w wysokości składki, jaką muszą płacić etatowcy i przedsiębiorcy. Przykładowo ten pierwszy, zarabiający 10 tys. zł brutto, według nowych zasad płaciłby w tym roku ponad 776 zł, podczas gdy przedsiębiorca na skali jedynie 286,33 zł.

Będziemy zgłaszać zastrzeżenia na posiedzeniu rządu. Na razie traktujemy to jako propozycję ministra Domańskiego – mówi Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu Lewicy. Jak dodaje, ugrupowanie jeszcze nie zdecydowało, czy podobnie jak PL2050 przedstawi kontrpropozycję, czy skupi się na poprawianiu tej przedstawionej przez ministerstwa. – W umowie koalicyjnej jest mowa o bardziej sprawiedliwym i przejrzystym systemie rozliczania składki. W tym projekcie tego nie widzimy – dodaje Żukowska.

Co ciekawe, wątpliwości zgłosiła też Trzecia Droga. Tyle że idące w drugą stronę – uznała, że korzyści dla przedsiębiorców są za małe. Propozycję PL2050 Ryszard Petru przedstawił na portalu X. „Proponujemy obniżkę składki zdrowotnej zarówno dla przedsiębiorców jak i dla pracowników. Proponujemy trzy poziomy składki ryczałtowej w zależności od przychodu: 300 zł, 525 zł i 700 zł miesięcznie. To prosty system, w którym składka zdrowotna przestaje być podatkiem” – napisał Petru.

Z tą propozycją są dwa problemy. Po pierwsze – koszty. Z wyliczeń MF wynika, że w tej wersji budżetowy ubytek dochodów sięgnąłby ponad 20 mld zł. Po drugie, wbrew temu, co pisze polityk, składka nie przestałaby być podatkiem, stałaby się jedynie podatkiem ryczałtowym. Pikanterii dodaje to, że jeden z autorów rozwiązania rządowego, Jarosław Neneman, został wskazany do MF na stanowisko wiceministra właśnie przez PL2050.

Korekta składki zdrowotnej

Na razie wygląda więc na to, że wyjściowa propozycja dotycząca składki będzie musiała ulec korekcie, by zyskać aprobatę koalicjantów. Choć jeden z koalicyjnych rozmówców obawia się, czy Donald Tusk nie spróbuje przeforsować pomysłu np. bez udziału Lewicy, za to z pomocą Konfederacji. – Sama koalicja by się od tego nie rozpadła, pytanie tylko, jak premier by się z tym czuł – zastanawia się nasz rozmówca.

Konfederacja, choć domaga się obniżek podatków i składek, to z wyraźną deklaracją poczeka na ostateczny projekt. Podobne stanowisko zajmuje PiS. – Czekamy na oficjalny projekt rządowy, dopiero wtedy będziemy go analizować – potwierdza nam Piotr Müller z PiS.

Tyle że rozstrzygnięcie nie nastąpi szybko. Pomysł przedstawiony przez ministrów Izabelę Leszczynę i Andrzeja Domańskiego był przygotowany na 100 dni rządu. Teraz powinien nastąpić wpis do wykazu prac rządu, potem uzgodnienia na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów i dopiero wtedy powstanie projekt, który zostanie poddany rządowym konsultacjom.

Podstawowe założenie zmian zakłada, że większość przedsiębiorców zacznie płacić składkę ryczałtową odpowiadającą 9 proc. od 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W przyszłym roku będzie to ok. 310 zł. Taką kwotę zapłacą wszyscy rozliczający się na skali, także ci na podatku liniowym, chyba że ich dochód jest wyższy od dwóch przeciętnych wynagrodzeń. Wtedy od nadwyżki zapłacą składkę 4,9 proc. Z kolei ryczałtowcy zapłacą składkę w podstawowej wysokości, chyba że ich przychód przekroczy czterokrotność średniej krajowej. Wówczas od nadwyżki zapłacą 3,5 proc. składki.

Na zmianach zyska 93 proc. przedsiębiorców. Grupą, która może stracić, będą ryczałtowcy o najwyższych przychodach, przekraczających 790 tys. zł rocznie.

Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, przyznaje, że propozycja resortu finansów jest sporym zaskoczeniem. – Wcześniejsze zapowiedzi nie budowały jakichś szczególnych oczekiwań, wyglądało to raczej na szukanie sposobu, jak zaspokoić oczekiwania, zmieniając jak najmniej. Natomiast te obniżki są faktycznie bardzo mocne i trudno o przedsiębiorcę, który byłby z tych zmian niezadowolony. Nawet tych 20 proc. ryczałtowców, którzy na tej propozycji byliby stratni lub zmiany byłyby dla nich neutralne, może przejść na inną formę opodatkowania działalności i na tym zyskać. Zostały też elementy progresji systemu – zwraca uwagę.

Natomiast, jak dodaje Kozłowski, to wciąż nie jest zmiana systemowa, tylko korekta. – I to udana, jeśli chodzi o problemy JDG wygenerowane przez Polski Ład. Problemem jednak jest to, że reformując system, wciąż nie dotykamy składek na ubezpieczenia społeczne – wskazuje.

Osobną kwestią jest to, że propozycja zmian w składce oznacza, że 4–5 mld zł, które zyskają przedsiębiorcy, trzeba będzie w wydatkach na zdrowie zastąpić większą dotacją z budżetu. – Zobowiązaliśmy się wobec przedsiębiorców do zmian w składce zdrowotnej, która ich uwierała, ale wysoka jakość w ochronie zdrowia także jest naszym celem i będziemy tego pilnować. Polscy pacjenci nie stracą na zmianach w składce zdrowotnej – zapewnia DGP Izabela Leszczyna, szefowa resortu zdrowia. ©℗

ikona lupy />
Łączne obciążenie JDG (PIT, ZUS i składką zdrowotną) w zależności od formy opodatkowania / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe