Dzisiaj trwa kolejny wielki protest rolników. Tym razem zostaną zablokowane drogi dojazdowe do wszystkich miast wojewódzkich, ale nie tylko. Rolnikom nie wystarczają obietnice rządu, a oczekują realnych działań. Tego samego oczekuje też premier od resortu rolnictwa. W budżecie na rolnictwo zdaniem naszego rozmówcy brakuje nawet 40 mld zł.

Sławomir Izdebski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Rolników i Organizacji Rolniczych, przekazał w rozmowie z Gazetą Prawną, że jak dotąd złożono jedynie obietnice, które nie mają pokrycia w stosownych dokumentach.

– Najbardziej niepokoi nas to, że na spotkaniu z premierem Tuskiem ustalona została kwestia wywozu zboża do portów z dopłatą dla przedsiębiorców, tak żeby przedsiębiorcy mogli zapłacić rolnikom kwotę taką, jaka jest na porcie, a nie taka, jaka jest dzisiaj na skupach. Jak dotąd rząd niczego konkretnie nie proponuje, to są na razie jedynie opowieści o tym, co ewentualnie może zaproponować – mówi w rozmowie z Gazetą Prawną Sławomir Izdebski z OPZZ Rolników.

Kolejny strajk rolników

Izdebski tłumaczy nam, że Donald Tusk pod groźbą zmian kadrowych miał wywrzeć presję na resorcie rolnictwa w sprawie przygotowania dokumentacji do wykorzystania 1,5 mld zł na wywóz zbóż z Polski.

– I co się okazuje? Premier dał ministerstwu rolnictwa czas na przygotowanie dokumentacji do środy, która minęła trzy tygodnie temu, a za chwilę będzie czwarta. I nic w tej sprawie się nie zmieniło. Mało tego – premier Tusk przekazał, że o ile resort do stosownego czasu nie przygotuje tej dokumentacji, to będzie musiał liczyć się z konsekwencjami – łącznie ze zmianami kadrowymi – mówi nam Izdebski.

Przewodniczący podkreśla, że to dla nich kluczowy element i nie wie, dlaczego ministerstwo zwleka z odpowiedzią tym bardziej, że zaraz będzie za późno. Dlaczego?

– Mamy możliwość wywiezienia jednego miliona ton zboża przy maksymalnym wykorzystaniu mocy portowych miesięcznie, czyli trzy miesiące to są 3 mln ton, a chcemy wywieźć 4 mln ton. To jest bardzo niepokojące, bo bez tego nie opróżnimy magazynów – podkreśla.

– Proszę sobie wyobrazić, co będzie się działo w żniwa, kiedy rolnicy zaczną kosić zboże, a nie będzie wtedy mowy o tym, że ktoś to kipu – bo co z tym ma zrobić, gdzie to składować. Więc dzisiaj podstawowym elementem jest Zielony ład, którego zapisy muszą być ogłoszone wcześniej czy później, ale to ma być konkretna deklaracja – odstępujemy od tego i tamtego, wtedy możemy ewentualnie powiedzieć, że już ten milowy krok został wykonany. W tej chwili mamy mały kroczek w postaci obietnic, ale nic konkretnego się jeszcze nie zadziało – podsumowuje Izdebski.

Protest rolników 20 marca

Dzisiaj trwa kolejny masowy protest rolników. Sami zainteresowani nazywają go „najazdem”, ponieważ uczestniczy będą blokować drogi dojazdowe do miast wojewódzkich. Obecnie zgłoszono na mapie protestów ponad 500 lokalizacji.

Protest według zapowiedzi ma potrwać od godziny 7:00 rano do godziny 19:00 wieczorem. Jeśli jednak nie dojdzie do porozumienia z rządem, możliwa jest dalsza eskalacja protestu.

Piotr Duda w rozmowie z serwisem Tysol.pl zapowiedział demonstrację Solidarności 10 maja 2024 roku. Dodatkowo postuluje przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum, w którym Polacy zdecydują, czy chcą wejścia w życie zielonych dyrektyw, które dotkną ich bezpośrednio.

ikona lupy />
Mapa protestu rolników 20 marca 2024 roku / Google Maps

Rolnictwo a budżet państwa

Rozmawiamy z Bolesławem Borysiukiem, przewodniczącym Związku Zawodowego Rolnictwa i Obszarów Wiejskich „Regiony” o budżecie, jakie państwo przeznaczyło na rolnictwo.

– My widzimy nieco inne aspekty tego protestu rolniczego. W 2019 roku wydałem taką broszurę „Polska wieś na rozdrożu”, wówczas wiedziałem, że nadchodzi nie trudne, a dramatyczne wyzwanie dla polskiego rolnictwa z uwagi na określone okoliczności. Po pierwsze to negatywne skutki likwidacji PGR na początku lat 90., w wyniku czego pracę straciło 0,5 mln pracowników, a razem z rodzinami było to już 2 mln. Tego nie zrobiły inne państwa jak Słowacja czy Węgry – mówi nam Borysiuk, historyk, przedsiębiorca i były polityk.

– Druga kwestia to rozbita w wyniku prywatyzacji spółdzielcza własność w rolnictwie dotycząca produkcji, handlu, skupu i przetwórstwa – do dzisiaj nie powstało nic w charakterze alternatywy, która wychodziłaby naprzeciw interesom producenta czyli rolnika. Następnie należy wspomnieć o warunkach akcesji Polski do Unii Europejskiej. Rolnictwo jest dzisiaj w sensie finansowym zasuszonym śledziem. Gdybyśmy dostali z UE dopłaty na średnim poziomie unijnym, to znaczy że do dzisiaj UE powinna nam dopłacić 70 mld euro. To pokazuje, jaką mamy skalę zasuszenia – wymienia nasz rozmówca.

Wskazuje również, że ostatnią kwestią jest nasz krajowy budżet.

– Nam udało się w ramach koalicji Samoobrona i Lida Polskich Rodzin zabezpieczyć środki na rolnictwo z budżetu krajowego w 2007 roku na poziomie 15-16,5 proc. – to była historyczna skala wydatków. Kolejne rządy koalicja PO-PSL nie zredukowała mocno tego poziomu wydatków na rolnictwo. Od 2016 roku pod rządem Prawa i Sprawiedliwości w sytuacji, kiedy wzrósł budżet, rosło PKB, wydatki na rolnictwo były konsekwentnie ograniczane i zmniejszały się rokrocznie o kilka procent do tego stopnia, że w roku 2023 na rolnictwo poszło tylko 9,5 proc. budżetu krajowego, a na ten rok mamy rekordowo niską stawkę, bo 9-proc. Te doraźne próby i działania rządu nie mogą niczego rozstrzygnąć w sensie strukturalnym, bo nie dają gwarancji rolnikom – tłumaczy Borysiuk.

Brak szans na poprawę sytuacji

Bolesław Borysiuk mówi nam, że ocenia krytycznie wiele lat zaniedbań, a przyjęty budżet nie daje szans na poprawę sytuacji.

Większość tych 9 proc. będzie przeznaczone na wypłatę ren i emerytur z KRUS-u. Jestem skrajnie pesymistycznie nastawiony do tej sytuacji, jaka obecnie ma miejsce. Spotkanie z premierem Tuskiem, gdzie wymieniono kwotę 1,5 mld na likwidację nadwyżki zboża, to jest kropla w morzu. Nie widzę szansy na pozyskanie dużych środków po nowelizacji budżetu w połowieroku, tym bardziej, że w mojej ocenie mówimy o potrzebie 40 mld zł – wskazuje nasz rozmówca.