Lider Konfederacji Krzysztof Bosak uważa, że zakaz prac domowych pogłębi lukę edukacyjnej między dziećmi z dobrych szkół a tymi z gorszych placówek. Według niego najpierw należy zmniejszyć przeludnienie klas i dobrze wynagradzać nauczycieli.

Wicemarszałek Sejmu i lider Konfederacji Krzysztof Bosak na poniedziałkowej konferencji w Sejmie odniósł się do piątkowej wypowiedzi premiera Tuska, że od kwietnia w klasach I-III nie będzie zadań domowych, a w klasach IV-VIII będą "tylko dla chętnych i bez oceniania". Wcześniej tego dnia minister edukacji Barbara Nowacka poinformowała, że rozporządzenie jest już przygotowane.

"System oświaty, edukacja, to coś, co trzeba w mądry sposób poprawiać, a nie poddawać jakimś rewolucjom" – powiedział Bosak.

Prace domowe

Jak zaznaczył, "minister nie powinien takich rzeczy wszystkim narzucać", bo rodzice mają konstytucyjne prawa, a wśród nich "prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, prawo do wyboru szkoły, także prawo do zakładania i prowadzenia różnych szkół"

Powiedział, że "minister nie może jednym swoim rozporządzeniem kasować różne modele edukacyjne, nie dając nic w zamian.

"Osiąganie dobrych wyników w nauce bez poświęcenia na nią czasu w domu być może i jest możliwe, ale tylko w naprawdę doskonale zorganizowanych szkołach, gdzie są małe grupy i jest indywidualna praca nauczyciela z uczniami" – powiedział Bosak.

Zwrócił uwagę, że "pandemia pogorszyła warunki edukacji uczniów i ich wyniki, a przyjęcie fali uchodźców czy migrantów doprowadziło jeszcze do tego, że w niektórych klasach nawet nie wszyscy uczniowie mówią w języku polskim, a co dopiero mówić o indywidualnej pracy z konkretnymi uczniami".

"Niech minister Nowacka najpierw zajmie się rozwiązaniem problemów bardziej podstawowych, np. żeby klasy nie były przeludnione, nauczyciele byli przygotowani i chcieli pracować w szkołach ze względu na wynagrodzenia, żeby wszyscy uczniowie mówili w języku polskim, zanim zacznie zmieniać coś, na co, jak się wydaje, nie ma jeszcze pomysłu" – zaapelował szef Konfederacji.

Ocenił, że pomysł minister dotyczący zakazu prac domowych doprowadzi "do pogłębienia luki edukacyjnej między dziećmi z dobrych szkół i domów, gdzie wydaje się duże pieniądze na dodatkowe zajęcia i korepetycje, a dziećmi z rodzin uboższych.

"To nie jest chyba celem lewicy?" – dodał.

Obecny na konferencji poseł Grzegorz Płaczek zwrócił uwagę, że w zakresie zamian w edukacji nie było konsultacji społecznych.

Przyznał, że przeładowanie materiałem i zdaniami domowymi jest złe, ale "centralny nakaz wprowadzający zakaz odrabiania prac domowych jest złym rozwiązaniem".

Ograniczenie zadań domowych zapowiadała minister edukacji, obejmując urząd. Apelowała wówczas do nauczycieli, by nie zadawali prac domowych na święta.

Nowacka pytana w poniedziałek w Polsat News o prace domowe powiedziała, że jej resort proponuje odejście od prac domowych manualnych w klasach I-III, a w klasach IV-VIII prace domowe nie będą oceniane ani obowiązkowe, "co oznacza, że nauczyciel może zadać, ale nie ma prawa tego ocenić".

Zapowiedział także że zostanie odchudzona podstawa programowa, aby nauczyciel miał, kiedy przerobić z uczniami materiał.

"Pierwszy oddech musimy już dać w kwietniu, a od 1 września wchodzą odchudzone podstawy programowe" – powiedziała Nowacka.