PPL łączy siły z CPK i w ramach grupy kapitałowej nie wyklucza przejmowania większości udziałów w lotniskach regionalnych. Część samorządów boi się centralizacji zarządzania portami.

Połączenie Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” i spółki Centralny Port Komunikacyjny to część rozwiązań zapisanych w ustawie o usprawnieniu procesu inwestycyjnego nowego lotniska. W ciągu sześciu miesięcy PPL zostanie przekształcone w spółkę prawa handlowego, a jesienią 2023 r. wejdzie w skład grupy kapitałowej CPK. – Nie jest w interesie właściciela, czyli Skarbu Państwa, posiadanie dwóch konkurujących ze sobą podmiotów. To rodzi szereg zbędnych kosztów. Z drugiej strony w procesie przygotowania do budowy CPK będzie można korzystać z doświadczenia pracowników i kooperantów PPL – mówi Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, pełnomocnik rządu ds. CPK.
Liczy, że uda się stworzyć najsilniejszą grupę lotniskową w Europie Środkowo-Wschodniej. Jednocześnie nie wyklucza, że będzie ona inwestować i przejmować udziały w portach regionalnych. Teraz PPL oprócz Lotniska Chopina jest wyłącznym właścicielem tylko portu w Zielonej Górze i Radomiu. Jest też większościowym udziałowcem (76 proc.) lotniska w Krakowie. W innych portach ma tylko mniejszość udziałów, np. w Poznaniu – 39 proc., w Gdańsku ok. 30 proc., a we Wrocławiu niecałe 20 proc. Pozostałymi udziałowcami są m.in. samorządy. W przypadku lotniska Katowice-Pyrzowice PPL już wyraziło wstępne zainteresowanie przejęciem akcji od górniczo-energetycznego Węglokoksu. Ta należąca do Skarbu Państwa spółka ma ponad 42 proc. udziałów w pyrzowickim porcie. Po ich zakupie PPL przejąłby kontrolę nad tym portem. Ta zapowiedź wzburzyła śląskich samorządowców. Prezydent Katowic Marcin Krupa uznał, że to pozbawi lokalne władze realnego wpływu na rozwój lotniska. Władze miasta wspólnie z marszałkiem województwa śląskiego Jakubem Chełstowskim zgłosiły teraz chęć odkupienia od Węglokoksu udziałów lotniskowych. Według samorządu trzeba by na to przeznaczyć 200–300 mln zł.
Marcin Horała zaznacza, że to rolą PPL, a nie należącego także do Skarbu Państwa Węglokoksu, jest zarządzanie lotniskami. – W tym konkretnym przypadku na razie doszło tylko do pytania ze strony PPL: czy i za ile chciałby sprzedać swoje udziały.
Twierdzi, że ewentualne przejęcie przez PPL większości akcji portowi katowickiemu wyszłoby tylko na dobre. – Czy port lotniczy Kraków, w którym PPL już jest większościowym udziałowcem, spotyka jakaś krzywda? Wręcz przeciwnie, to największy polski port regionalny – zaznacza. Dodaje, że duża grupa lotniskowa ma też większą siłę negocjacyjną np. wobec przewoźników. Może też dołożyć do portu, jeśli przeżywa trudniejszy czas. – Jednak nie zawsze inwestowanie w lotnisko ma sens. Ja np. byłbym przeciw kupowaniu udziałów portu w Łodzi, do którego władze miasta mocno dokładają – dodaje.
W ostatnich dniach kontrowersje wśród samorządowców wzbudzają też niektóre ruchy kadrowe. Odwołano bowiem dwóch prezesów lotnisk – we Wrocławiu i w Poznaniu. Funkcje te pełnili od kilkunastu lat. Prezydent tego pierwszego miasta Jacek Sutryk w oświadczeniu do mediów napisał m.in., że odwołanie Dariusza Kusia z funkcji prezesa lotniska wrocławskiego to „działanie bezprecedensowe i bezprawne”, które doprowadzi do „destabilizacji pracy portu”. Według prezydenta Wrocławia odwołanie Kusia „wpisuje się w politykę pomniejszania przez rząd roli i znaczenia lotnisk regionalnych na rzecz budowy CPK”. Jacek Sutryk zapowiada, że decyzja walnego zgromadzenia akcjonariuszy portu zostanie zaskarżona do sądu, bo „jedynym organem uprawnionym do powołania lub odwołania członków zarządu jest rada nadzorcza”. Anna Dermont, rzeczniczka PPL, zaznacza, że zarządca Okęcia przychylił się w tym przypadku do wniosku władz samorządu województwa dolnośląskiego. Zarzucały one Dariuszowi Kusiowi skonfliktowanie ze związkami zawodowymi, Strażą Graniczną i z LOT-em.
Odnośnie do odwołania prezesa portu w Poznaniu Mariusza Wiatrowskiego władze miasta przyznały, że inicjatorem tej decyzji był PPL, który skorzystał ze swoich uprawnień właścicielskich. Celem tej decyzji miało być zaś „wzmocnienie zarządu w kontekście budowy CPK i istniejącego silnego lotniska w Berlinie, jak również wielu wyzwań związanych z dynamicznymi zmianami w branży lotniczej”.
Bartosz Baca, z firmy doradczej BBSG, ocenia, że na razie jest dość daleka droga do centralizacji na polskich lotniskach. – Od lat toczy się dyskusja, jak ma wyglądać grupa kapitałowa PPL. Czy ma utrzymywać większe lub mniejsze udziały w lotniskach regionalnych, czy raczej ma postawić na biznesowe podejście, w którym PPL ma się zastanawiać, które aktywa są dla niego ważne, a które zbędne. W pierwszej kolejności połączone PPL i CPK powinny określić główne swoje cele – zaznacza Baca. ©℗