57 proc. Polaków uważa, że wybory samorządowe i parlamentarne powinny odbyć się zgodnie z upływem obecnej kadencji, czyli jesienią 2023 r. - wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM.

Zadaliśmy pytanie w tej sprawie w kontekście projektu ustawy, jaki PiS złożył w Sejmie. Przewiduje on wydłużenie kadencji samorządów do wiosny 2024 r. - w takim przypadku wybory odbyłyby się w kwietniu, przed elekcją do europarlamentu. Jak pokazuje badanie, pomysł PiS popiera 21 proc. ankietowanych, 11 proc. uważa, że powinna zostać skrócona kadencja Sejmu, a nie samorządów.
PiS argumentuje, że głosowanie lokalne należy odsunąć, gdyż inaczej dojdzie do wielu kłopotów i utrudnień organizacyjnych związanych np. z naborem do komisji wyborczych, rozliczaniem kampanii czy przejrzystością wyborów. - Każdy ma swoje zdanie, ale odpowiedzialność w tej sprawie powinni wziąć na siebie politycy i parlament. Gdyby zrobić taki sondaż wśród osób organizujących wybory, ich wyniki byłyby zupełnie inne - argumentuje Radosław Fogiel, rzecznik PiS. Za zmianą daty głosowania jest szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. - Bez przesunięcia wyborów musimy mieć świadomość, że mogą być masowo kwestionowane. Każda najdrobniejsza nieprawidłowość będzie z pewnością podnoszona, a przy takim spiętrzeniu czynności do wykonania o błąd ludzki nietrudno - mówił ostatnio w wywiadzie dla DGP.
Z kolei zdaniem Marka Wójcika, eksperta Związku Miast Polskich, wyniki badania pokazują, że Polacy są w tej kwestii racjonalni. - Wiedzą, że propozycja wydłużenia kadencji jest niekonstytucyjna i nie należy majstrować przy kalendarzu wyborczym. Poza tym przenoszenie na wiosnę oznacza, że na stałe będą wyznaczane w okolicy wyborów europejskich - podkreśla Marek Wójcik.
Zdecydowanie przeciwna pomysłowi PiS jest opozycja. Szef klubu PO Borys Budka uważa, że motywacje są czysto polityczne. - Gdy w 2018 r. PiS zmieniał kodeks wyborczy, było wiadomo, że będzie kumulacja, i wtedy Kaczyńskiemu to nie przeszkadzało. Jedynym powodem wydłużenia kadencji samorządów jest widmo podwójnej klęski jesienią 2023 r. Pokazały to przedterminowe wybory w Olsztynku, Rudzie Śląskiej czy Rzeszowie, gdzie PiS poniósł sromotną porażkę - podkreśla Borys Budka. Dlatego opozycja będzie przeciw ustawie.
Rzecznik praw obywatelskich i część ekspertów wskazują, że zanim zapadną decyzje o przesuwaniu wyborów samorządowych, rząd powinien zwrócić się o opinię do PKW. Na razie jednak, przynajmniej formalnie, do tego nie doszło. „Propozycja przesunięcia terminu wyborów samorządowych została ujęta w poselskim projekcie ustawy. (...) W sprawie pytań związanych z projektem i jego opiniowaniem prosimy o bezpośredni kontakt z autorami projektu” - ucina Centrum Informacyjne Rządu. Od rozmówcy z rządu słyszymy, że konsultacje z przedstawicielami PKW i KBW będą miały miejsce, gdy projektem ustawy zajmie się sejmowa komisja.
ikona lupy />
Jesienią 2023 r. w nieodległym od siebie terminie mają się odbyć wybory do sejmu i senatu oraz wybory samorządowe. Czy w tej sytuacji należało by: / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe