Żądamy wycofania "haniebnego projektu", w myśl którego nie będzie można odmówić przyjęcia mandatu i trzeba będzie dochodzić swoich racji już po jego zapłaceniu - mówili na poniedziałkowej konferencji prasowej posłowie KO Kamila Gasiuk-Pihowicz i Marcin Kierwiński.

Na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie posłowie KO komentowali złożony w piątek przez posłów PiS projekt nowelizacji Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, w myśl którego nie będzie można odmówić przyjęcia mandatu za karnego.

"To jest drastyczne ograniczenie praw obywatelskich, pomysł rodem z najciemniejszych dyktatur" - komentowała Kamila Gasiuk-Pihowicz. "Obywatele są traktowani jak poddani Jarosława Kaczyńskiego, a nie obywatele europejskiego państwa w XXI wieku" - dodała.

Projekt, jak oceniła posłanka KO, łamie podstawowe zasady konstytucyjne, takie jak zasadę domniemania niewinności czy prawo do sądu. Z kolei wykonanie wymiaru sprawiedliwości powierza policji, która nie ma takich uprawnień - dodała.

"To pomysł całkowicie antyobywatelski, antydemokratyczny, kolejny pomysł opresyjnego państwa PiS" - mówił Marcin Kierwiński.

Zwracał uwagę, że w niewdzięcznej roli egzekutorów mandatów autorzy projektu chcą postawić polską policję, która - jak mówił - "zawsze stoi po stronie obywatela, ale w państwie PiS ma być formacją opresyjną, ma zastępować sądy i wręczać mandaty bez odmowy ich przyjęcia".

"Żądamy natychmiastowego wycofania tego haniebnego projektu, w demokratycznym państwie prawa w XXI wieku nie ma zgody na tego typu standardy" - apelował Kierwiński.

Jeżeli projekt nie zostanie wycofany, dodał, KO zamierza rozmawiać o nim ze wszystkimi, nie tylko z całą opozycja, ale także tymi przedstawicielami Zjednoczonej Prawicy, którzy "rozumieją, że nie ma zgody na dalsze łamanie polskiej demokracji".

Projekt klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie w piątek wieczorem. Propozycja zakłada rezygnację z możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego na rzecz jedynie ewentualnego zaskarżenia nałożonego mandatu do sądu. Obecnie jest tak, że w razie odmowy przyjęcia mandatu karnego, organ, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, występuje do sądu z wnioskiem o ukaranie.

W uzasadnieniu projektu, pod którym widnieją podpisy 32 mniej znanych posłów PiS, napisano m.in.: "Jak wskazuje praktyka, przeważająca większość spraw o wykroczenia wnoszonych do sądu w związku z odmową przyjęcia mandatu przez sprawcę kończy się wydaniem prawomocnego wyroku skazującego". "Poza tym odmowa przyjęcia mandatu przez sprawcę niejednokrotnie ma charakter impulsywny i nieprzemyślany, a w konsekwencji powoduje konieczność podjęcia szeregu czynności związanych z wytoczeniem oskarżenia w sprawie o wykroczenie" - czytamy.

Dlatego - jak napisano - "z tych względów proponuje się przyjęcie założenia, że grzywna nałożona mandatem karnym przez funkcjonariusza staje się wykonalna na dotychczasowych zasadach, a ukarany nie może odmówić przyjęcia mandatu". W uzasadnieniu wskazano, że ukarany będzie mógł zaskarżyć w ciągu siedmiu dni do sądu rejonowego nałożony mandat karny - w zakresie zarówno co do winy, jak i co do kary.

Przeciwna projektowi jest nie tylko opozycja, ale i współtworzące rząd Porozumienie Jarosława Gowina. "Porozumienie, jako środowisko wolnościowe i proobywatelskie, sprzeciwia się planom zakładającym zniesienie możliwości odmowy przyjęcia mandatu karnego" - oświadczył w niedzielę Gowin.

Pytany o projekt w poniedziałek szef klubu PiS Ryszard Terlecki powiedział, że "to jest pomysł naszych koalicjantów". "Wydaje mi się rozsądny i logiczny, bo rzeczywiście odmawianie przyjęcia mandatu raczej nie jest praktykowane w Europie. Nie wiem, co z tym będzie. Będziemy to procedować" - powiedział.