Po wybuchu afery wokół wydatkowania pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przerwała urlop i pojawiła się na wtorkowym posiedzeniu rządu. Podczas obrad przedstawiła wyjaśnienia w sprawie ujawnionych nieprawidłowości i – jak zapewniał rzecznik rządu Adam Szłapka – były to wyjaśnienia „szczegółowe”. Firmy otrzymywały dotacje z KPO na jachty, ekspresy do kawy, platformy do nauki brydża i kije golfowe. – Oczywiście wszystkie sprawy zostaną bardzo dokładnie skontrolowane i najprawdopodobniej w połowie września powinny być wyniki wszystkich kontroli – zapewniał Szłapka.
Z kolei minister Pełczyńska-Nałęcz zwołała konferencję prasową, na której została zapytana, czy uzgadniała z premierem ewentualne decyzje personalne. - Ja nie odniosłam wrażenia, że ktoś w ogóle chce jakieś decyzje personalne podejmować - oznajmiła. Minister przekonywała też, że jeśli o możliwe nieprawidłowości, "ich nie ma dużo, bo w skali 824 tys. umów, można powiedzieć - nie wiem - 30, może 100 to jest nic". Ale podkreśliła, że nawet gdyby była to jedna umowa, to wymaga ona "szacunku i odpowiedniego działania rządu".
Tusk ostro o PiS, ale zapowiada rozliczenie urzędników
– 100 proc. odpowiedzialności za kłopoty związane z wydatkowaniem pieniędzy europejskich ponosi PiS i jego idiotyczna, agresywna polityka europejska, a także kradzież czasu. Oni nie tylko kradli pieniądze, ukradli Polsce bezcenny czas. Jesteśmy w jakimś sensie wszyscy ofiarami tego do dziś – mówił premier Donald Tusk przed posiedzeniem rządu. Jak jednak dodał, to wszystko „w żaden sposób nie może wytłumaczyć bezczynności, niechlujstwa albo złej woli urzędników, którzy odpowiadali za dystrybucję tych środków”. Szef rządu zapewnił, że trwają działania wyjaśniające i że „nie będzie tolerancji dla najmniejszych nadużyć”. – Mam nadzieję, że za kilkadziesiąt godzin będziemy mogli uznać, że sprawa jest wyjaśniona. Konsekwencje będą publicznie przedstawione – podkreślił. Pełczyńska-Nałęcz zapowiadała swoją konferencję prasową na późne popołudnie, już po zamknięciu tego wydania DGP.
Sprawie przyglądają się również śledczy. W poniedziałek minister sprawiedliwości Waldemar Żurek poinformował, że sprawę przekazano do Prokuratury Europejskiej. Kontrolę rozpoczęła też Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która nadzoruje wydawanie pieniędzy z KPO. W komunikacie resortu funduszy zaznaczono z kolei, że „program wymyślił rząd Zjednoczonej Prawicy. Również zakres programu akceptował poprzedni rząd i uzgodnił z KE”. Wskazano też, że w ramach KPO dla branży HoReCa (hotele, restauracje, catering) „zostało zawartych 3005 umów na kwotę 1,2 mld zł, z czego zostało wypłaconych 110 mln zł – to jest mniej niż 10 proc.”. „Średnia wartość projektu wynosi ok. 410 tys. zł. Rozliczenie projektów następuje wyłącznie w formie refundacji, a środki wypłacane są po zatwierdzeniu wniosków o płatność i zawartych w nich kosztów. Przedsiębiorca nie może ubiegać się o wypłatę zaliczki. Musi mieć też wkład własny, minimum 10 proc. Dodatkowo VAT był wydatkiem niekwalifikowalnym. Ponadto przedsiębiorców obowiązuje trwałość projektu po jego realizacji” – czytamy.
Polityczna rozgrywka o przyszłość minister
W tle rozgrywa się zaś spór polityczny. Jak nieoficjalnie słyszymy, Polska 2050 sprzeciwia się odwołaniu Pełczyńskiej-Nałęcz, a stawką są również jesienne zmiany wynikające z umowy koalicyjnej. Zgodnie z nią, gdy Szymon Hołownia przestanie pełnić funkcję marszałka Sejmu, szefowa resortu funduszy mogłaby objąć stanowisko wicepremiera. I choć scenariusz nie jest przesądzony, co podkreślał szef rządu, ugrupowanie Hołowni konsekwentnie domaga się jego realizacji. Tymczasem afera wokół KPO, niezależnie od jej źródeł i skali, osłabiła pozycję szefowej MFiPR. W ocenie osób z jej otoczenia liderowi Platformy Obywatelskiej sprawa „spadła z nieba” i może ją wykorzystać w rozgrywkach wewnątrzkoalicyjnych.
– Pozycja Katarzyny jest osłabiana przed ewentualnym objęciem teki wicepremiera. Chodzi o wysłanie wyraźnego sygnału, że do tego nie dojdzie. W istocie cały cel tej sytuacji ze strony Tuska jest na tym skoncentrowany – słyszymy w Polsce 2050. – Minister Pełczyńska-Nałęcz jest odporna na ataki, nie bierze ich do siebie. To specyficzny typ człowieka. Premier działa dziś bardziej dominująco, a jej – moim zdaniem – wyjątkowo nie trawi – dodaje rozmówca. W Polsce 2050 pojawiają się także głosy, że za realizację dotacji z KPO dla sektora HoReCa odpowiada Jacek Karnowski, wiceminister funduszy z Koalicji Obywatelskiej. On jednak zaprzecza. – Konkursy dotyczące branży HoReCa podlegają Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i wybranym przez nią operatorom. Moje kompetencje nie obejmują nadzoru nad PARP – podkreślił w rozmowie z Money.pl.
– Za środki z KPO odpowiada główna ministra, czyli Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która chwaliła się sukcesami w tym zakresie – i słusznie, bo mamy sukcesy w kwestii KPO – ale też ponosi odpowiedzialność za ewentualne nieprawidłowości – komentuje w rozmowie z DGP Dorota Łoboda, rzeczniczka klubu KO. Co o potencjalnej dymisji sądzi opozycja? – Premier szuka kozła ofiarnego. Jeśli jednak wyjaśnienie całej sprawy miałoby się zakończyć wyłącznie na odwołaniu Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, byłoby to zamiatanie sprawy pod dywan – mówi Paweł Jabłoński z Prawa i Sprawiedliwości. – Problem ma charakter systemowy i nie dotyczy wyłącznie braku nadzoru w resorcie funduszy, choć rzeczywiście wystąpił i dymisja byłaby uzasadniona, a być może powinna objąć również inne osoby w resorcie – dodaje. Politycy PiS domagają się powołania komisji śledczej, by wyjaśnić sprawę.