W kwestii prawa aborcyjnego kandydaci na prezydenta prezentują szerokie spektrum poglądów: od liberalizacji po radykalne zaostrzenie, łącznie z zakazem przerywania ciąży pochodzącej z gwałtu.
Marek Jakubiak jednoznacznie deklaruje sprzeciw wobec jakichkolwiek zmian w obowiązujących przepisach.
Ich złagodzenie postulują: Magdalena Biejat, Joanna Senyszyn, Rafał Trzaskowski i Adrian Zandberg. – Kobieta musi mieć prawo do decydowania o własnym zdrowiu i ciele. Dlatego konsekwentnie opowiadam się za legalną aborcją do 12. tygodnia – z poszanowaniem godności, autonomii i sumienia pacjentki. I uzupełnienie tego o edukację, antykoncepcję (pigułka „dzień po”) i dostęp do opieki – argumentuje Trzaskowski.
Zdaniem Biejat, zmiana prawa aborcyjnego jest „absolutnie konieczna”, bo obecne przepisy należą do najostrzejszych na świecie. – Konsekwentnie od lat uważam w tej sprawie to samo: aborcja powinna być legalna, bezpieczna i dostępna. Po prostu. Upominałam się o to za czasów PiS, upominam się w tym rządzie i będę o tę zmianę walczyła jako Prezydent RP – zaznacza. Podobne stanowisko ma Zandberg. – Popieram liberalizację prawa aborcyjnego, dopuszczającą przerwanie ciąży na żądanie do 12. tygodnia ciąży. O ciąży powinna decydować kobieta, a nie polityk czy ksiądz – ocenia.
Niektórzy kandydaci postulują przywrócenie kompromisu aborcyjnego sprzed 2020 r. lub zasięgnięcie w tej sprawie opinii obywateli w ogólnokrajowym referendum. Zwolennikami takiego rozwiązania są m.in. Szymon Hołownia i Marek Woch.
– To zbyt ważna sprawa, by rozstrzygać ją wyłącznie partyjną większością – potrzebna jest decyzja obywateli. Prezydent powinien gwarantować, że debata będzie uczciwa i szanująca wrażliwość wszystkich stron – uważa kandydat Trzeciej Drogi.
Karol Nawrocki deklaruje przywiązanie do wartości pro-life, jednocześnie podkreślając gotowość do dialogu nad rozwiązaniami, które uzyskają poparcie większości parlamentarnej. – Nie mógłbym jednak podpisać ustawy, co do której Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z konstytucją – zastrzega.
Zandberg ostrzega, że zawetuje każdą ustawę obniżającą nakłady na zdrowie
Z kolei Maciej Maciak podkreśla, że jako katolik nie może i nie chce wchodzić w kompetencje boskie i ograniczać prawem decyzji, którą każdy powinien rozstrzygać we własnym sumieniu. Zastrzega, że całkowity zakaz aborcji jest nieakceptowalny, a poprzedni kompromis aborcyjny nie był taki zły.
Spośród wszystkich kandydatów tylko Grzegorz Braun postuluje zaostrzenie obecnego prawa aborcyjnego. – Należy sprzeciwić się próbom legalizacji aborcji promowanym przez środowiska lewicowe – oznajmia.
– Nadużywanie przesłanek psychiatrycznych do obejścia prawa powinno zostać ukrócone – najpierw przez zmianę wytycznych, a docelowo poprzez doprecyzowanie zapisów ustawy w zakresie zagrożenia życia i zdrowia kobiety. Zabójstwa dzieci, jak te, do których doszło w szpitalu w Oleśnicy, powinny być konsekwentnie ścigane. Aborcja w przypadku gwałtu jest rozwiązaniem skrajnie ideologicznym. Jeżeli już kogokolwiek karać śmiercią – to gwałciciela, a nie niewinne dziecko, które można oddać do adopcji – dodaje.
Recepty na ochronę zdrowia
Na pytanie, jakie działania podjęliby w celu poprawy sytuacji w ochronie zdrowia, kandydaci zgodzili się co do jednego – że trzeba zwiększyć jej finansowanie i że system powinien działać lepiej. Joanna Senyszyn obiecuje projekt zwiększenia udziału wydatków na ochronę zdrowia w PKB, a Magdalena Biejat zamiast składki zdrowotnej proponuje podatek w wysokości 9 proc., który będą płacić zarówno podatnicy PIT, jak i CIT. Tym samym zdrowie ma być finansowane nie tylko z kieszeni pracowników czy przedsiębiorców, lecz także korporacji. Jej zdaniem ochrona zdrowia może zarobić na tym rozwiązaniu nawet 30 mld zł.
Adrian Zandberg ostrzega, że zawetuje każdą ustawę obniżającą nakłady na ochronę zdrowia i złoży własne projekty: propozycję ustawy przeznaczającej na zdrowie 8 proc. PKB, co jest, jego zdaniem, niezbędne do ochrony publicznej ochrony zdrowia przed prywatyzacją, oraz ustawy oddzielającą publiczną ochronę zdrowia od prywatnej – lekarze mieliby wybierać, w której chcą pracować. Ma to zapobiegać sytuacjom, w których pacjenci odbywają najpierw kilka prywatnych wizyt u ordynatora, by dostać się do państwowego szpitala. Według kandydata partii Razem, państwo powinno płacić lekarzom bardzo dobrze, ale w zamian wymagać skupienia na pracy w publicznych placówkach.
Przeciwny prywatyzacji placówek medycznych jest też Karol Nawrocki, który deklaruje twarde weto dla wszelkich prób jej wprowadzenia. Planuje utworzyć Centrum Obsługi Pacjenta, które zajęłoby się pełną koordynacją wizyt lekarskich od rejestracji, poprzez ewentualne zmiany, kończąc na wyszukaniu lekarza.
Rafał Trzaskowski twierdzi, że system zna z bliska, bo jako prezydent Warszawy nadzoruje 10 szpitali i 120 przychodni, wie też, jak opieka zdrowotna wygląda od środka. Dodaje, że potrzebna jest nie tylko rozmowa o finansowaniu, ale też o organizacji, jakości i zaufaniu, a samo zwiększanie nakładów nie wystarczy i stabilność finansowa systemu musi być zagwarantowana na 10 lat do przodu.
Dalej w planach reformy idzie Szymon Hołownia. Deklaruje, że zbuduje zespół, który co miesiąc będzie raportował wyniki swojej pracy, a za rok przedstawi projekt ustawy systemowej reformy ochrony zdrowia.
Marek Jakubiak, Marek Woch i Grzegorz Braun chcą likwidacji NFZ, a Jakubiakowi marzy się przywrócenie Kas Chorych. Braun chce także, by wydatki na usługi zdrowotne można było odliczyć od podstawy opodatkowania.
Maciej Maciak chce lepiej kontrolować gospodarowanie pieniędzmi i mieniem przez szpitale publiczne. Zaznacza, że osoby odpowiedzialne za finansowanie ochrony zdrowia powinny być sprawdzane pod kątem powiązań z przestępczością zorganizowaną.
Artur Bartoszewicz, Sławomir Mentzen i Krzysztof Stanowski nie odnieśli się do pytań DGP w kwestii aborcji i ochrony zdrowia. ©℗
Trzaskowski i Biejat to beneficjenci dyskusji o aborcji
W samym pytaniu zawiera się paradoks – na pozór to tematy bliskie, w istocie odległe. Kwestia prawa kobiet do przerywania ciąży jest elementem nowego typu konfliktów – „culture wars”, które wybuchły w USA na przełomie lat 60. i 70. XX w. Podziały społeczeństwa w tej materii są zupełnie inne niż związane z ochroną zdrowia, bo stosunek do niej w aspekcie własności, sposobu zarządzania czy dostępności to spory związane z osią społeczno-ekonomiczną. Zresztą, opowiadający się za jej bardziej egalitarną organizacją są zarówno na prawicy, lewicy, jak i wśród liberałów.
Tu podział kulturowy przebiega inaczej. Kwestia aborcji na pewien czas zniknęła z polityki, co wynikało m.in. z jej umiędzynarodowienia – nikt nie był w stanie powiedzieć, jak wygląda ona w sytuacji, w której można wyjechać do każdego kraju i aborcji dokonać komercyjnie. Temat wrócił, ponieważ PiS postanowił dokonać rewolucji i zaostrzyć prawo aborcyjne, a większość obywateli i obywatelek odrzuca rewolucyjne wizje, jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe. Szczególnie ostro przeciwko zaostrzeniu zaprotestowali ludzie młodzi. Można powiedzieć, że Rafał Trzaskowski i Magdalena Biejat są beneficjentami tego zrywu i jemu zawdzięczają swoje obecne pozycje – Trzaskowski lidera, a Biejat kandydatki do zajęcia piątego, z przynajmniej pięcioprocentowym wynikiem, co jest pewną cezurą w polskiej polityce. Samo wystawienie kobiety przez lewicę jest pochodną tej debaty.
Z wyjątkiem części środowisk liberalnych wszyscy politycy mają bardziej egalitarne wizje. Część PO wprawdzie bliżej do Konfederacji, a po drugiej stronie PiS i Lewica nie wykazują fundamentalnych różnic w podejściu do tego tematu. Ciekawy jest przykład Karola Nawrockiego. Choć PiS nie mógł się pochwalić ponadstandardowymi sukcesami w ochronie zdrowia to poglądy deklarowane przez polityków tej partii od kilkunastu lat wpisują się w średnią dla polskiego społeczeństwa. Wydawało się więc, że sprawa jest do ogrania. Jednak kandydat tej partii nie kojarzy się z polityką społeczną i innymi atutami PiS, co jest jednym z licznych powodów niższych notowań kandydata PiS niż samej partii w elektoracie „średnio-starszego” pokolenia. ©℗