Minął już ponad rok od zapowiedzi minister Barbary Nowackiej dotyczącej powołania rzecznika praw ucznia. Z pierwotnych deklaracji wynikało, że nowe przepisy będą obowiązywać już we wrześniu 2025 roku.

Dyrektor Departamentu Komunikacji MEN Kacper Lawera zaznacza, że podpisany wniosek o wpis do wykazu prac legislacyjnych wraz z OSR został przekazany do KPRM 31 stycznia. - Wpłynęły uwagi innych ministerstw, na które ministerstwo przygotowało odpowiedzi oraz zaktualizowało wniosek - mówi DGP.

Kolejny termin rozpatrzenia wniosku przez Zespół Programowania Prac Rządu wyznaczono na 24 lutego, ale podczas posiedzenia podjęto decyzję o odroczeniu wpisu z powodu dodatkowych uwag resortów i potrzeby dalszych analiz. MEN przekazało wyjaśnienia i zaktualizowany wniosek. Kolejne rozpatrzenie zaplanowano na 14 kwietnia. Do momentu zamknięcia wydania decyzja w tej sprawie nie została podjęta.

Niepewność przed nowym rokiem szkolnym

Czy w takiej sytuacji rzecznicy rzeczywiście pojawią się w szkołach już od nowego roku szkolnego? Z ustaleń DGP wynika, że nie ma pewności, czy resort zdoła dotrzymać pierwotnie zapowiadanego terminu. - Dołożymy wszelkich starań, aby konsultacje społeczne i dalsze uzgodnienia przebiegły możliwie szybko. Zależy nam na wdrożeniu przepisów od września, ale zdajemy sobie sprawę, że w toku prac sejmowych mogą pojawić się propozycje przesunięcia terminu wejścia w życie - podkreśla Lawera.

Eksperci wyrażają obawy dotyczące możliwych skutków wprowadzania zmian w trakcie trwającego roku szkolnego. - Nauczyciele i dyrektorzy po raz kolejny zostaną zaskoczeni - mówi DGP dr Iga Kazimierczyk, badaczka oświaty związana z Uczelnią Korczaka. I zwraca uwagę, że brakuje jasnych informacji, jak nowe rozwiązania miałyby funkcjonować w praktyce.

Nauczyciele czekają na zapowiedziane przez MEN zmiany, szczególnie dotyczące przyznania im statusu funkcjonariuszy publicznych i wzmocnienia ochrony prawnej.

- Resort zapowiada, że ustawa obejmie kwestię wzmocnienia ochrony nauczycieli, ale jej tytuł wyraźnie sugeruje koncentrację na uczniach. A sytuacja w szkołach jest trudna. Reakcje rodziców i postawy uczniów bywają problematyczne, dlatego ochrona nauczycieli nie może dłużej pozostawać iluzoryczna – mówi DGP Urszula Woźniak, wiceprezes ZG ZNP. Dodaje, że jak dotąd MEN przekazało związkowcom jedynie ustne informacje o zapisach projektu.

Trójstopniowy system i rosnące wątpliwości

Projekt przewiduje trójstopniową strukturę rzeczników praw ucznia. Na poziomie centralnym działać ma Krajowy Rzecznik Praw Uczniowskich, wybierany na cztery lata w otwartym naborze i obsługiwany przez MEN. W województwach funkcję pełnić będzie 16 rzeczników przy kuratoriach, a w szkołach - nauczyciele wybrani na rzeczników przez rady szkół. Ich kadencję i zasady działania określi statut placówki. Resort planuje też uregulować działanie samorządowych rzeczników uczniowskich, powoływanych przez JST.

- Może to prowadzić do dublowania funkcji, które już pełni Rzecznik Praw Dziecka - w tym również w sprawach nauczycieli, np. dyscyplinarnych. W praktyce może to też być kolejna "skrzynka na skargi", która odciąży kuratorów, do których obecnie kierowane są tego rodzaju pisma. Obawiamy się też, że inne grupy - nauczyciele, dyrektorzy, organy prowadzące - będą się domagać własnych rzeczników, co może zaburzyć równowagę interesariuszy w oświacie – zaznacza Woźniak.

- To kolejny medialny pomysł MEN z kategorii „low cost” - ma sprawiać wrażenie zmiany, ale nie wymaga realnych nakładów finansowych ani większego wysiłku. W środowisku oświatowym nie widać dla niego szerokiego poparcia. To rozwiązanie być może efektowne, ale pozbawione realnego wpływu na jakość edukacji - ocenia Marek Pleśniar, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO).

- Zamiast mnożyć stanowiska, lepiej skupić się na tym, co już działa. Mamy opiekunów samorządów i przede wszystkim wychowawców - to oni najlepiej znają swoich uczniów, dlatego to ich rolę powinniśmy wzmocnić - dodaje.

Woźniak zaznacza, że ewentualne przyspieszenie prac legislacyjnych może rodzić obawy o jakość i rzetelność całego procesu. Zdaniem dr Kazimierczyk wprowadzenie kolejnych zmian bez wyraźnego harmonogramu i konsultacji osłabia zaufanie do resortu edukacji.

- Rok szkolny powinien kończyć się z jasnym planem na wrzesień. Tymczasem wygląda na to, że znów wszystkiego dowiemy się w ostatniej chwili. To nie buduje autorytetu instytucji, która powinna działać przewidywalnie i odpowiedzialnie - kwituje.