ONZ bezskutecznie prosiła strony walczące w Syrii, by wstrzymały naloty wymierzone w konwój z pomocą humanitarną - poinformowali we wtorek oenzetowski koordynator ds. pomocy humanitarnej Massimo Diana i jego regionalny odpowiednik Kevin Kennedy.

"ONZ w Syrii była informowana o atakach podczas ich trwania. Mimo naszych wysiłków i kontaktów ze stronami konfliktu w nocy ataki kontynuowano, co utrudniało wysiłki, by dotrzeć do rannych i im pomóc" - czytamy w oświadczeniu.

"Nie ma żadnego uzasadnienia dla rażącego lekceważenia życia pracowników humanitarnych. Wczorajszy atak był złamaniem wszelkich podstawowych zasad prawa i człowieczeństwa" - dodano.

Rzecznik ONZ Stephane Dujarric poinformował, że w poniedziałek wieczorem doszło do ostrzału z powietrza 18 ciężarówek jadących w konwoju z pomocą humanitarną ONZ i Syryjskiego Arabskiego Czerwonego Półksiężyca (SARC) dla prowincji Aleppo. Konwój zmierzał z pomocą dla 78 tys. osób znajdujących się w trudno dostępnym mieście Urm al-Kubra i okolicach; wiózł żywność, leki i sprzęt ułatwiający przetrwanie w trudnych warunkach. Ciężarówki wjechały do Syrii z terytorium Turcji.

Zgodnie z wtorkowym komunikatem Międzynarodowej Federacji Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca w ataku na konwój zginęło około 20 ludzi. Zabito ich, "gdy rozładowywali ciężarówki z pomocą humanitarną". Z oświadczenia wynika, że zniszczono również znaczną część transportowanych materiałów.

Wśród ofiar śmiertelnych nalotów jest dyrektor ds. Aleppo w SARC Omar Barakat.

Moskwa i Damaszek zaprzeczają, jakoby przeprowadziły ten atak.

Rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony generał Igor Konaszenkow powiedział, że starannie zbadane nagrania wideo z miejsca poniedziałkowych zdarzeń pod Aleppo nie ujawniają żadnych śladów ostrzału z powietrza konwoju z pomocą humanitarną.(PAP)