Nowe przepisy mają dostosować polskie prawo do prawodawstwa unijnego oraz zapewnić, w granicach wyznaczonych prawem europejskim i międzynarodowym, jak najszerszy i najłatwiejszy dostęp do utworów i przedmiotów praw pokrewnych.

Nowelizacja obejmuje pięć obszarów: wprowadzenie wynagrodzeń za wypożyczenia biblioteczne, optymalizację przepisów prawa o dozwolonym użytku publicznym, umożliwienie korzystania z utworów osieroconych, wprowadzenie mechanizmu korzystania z utworów niedostępnych w obrocie handlowym oraz umożliwienie wydawania utworów znajdujących się w tzw. domenie publicznej bez obowiązku uiszczania opłat na Fundusz Promocji Twórczości.

Według noweli do otrzymywania wynagrodzenia za wypożyczenia biblioteczne uprawnieni będą twórcy utworów wyrażonych słowem, powstałych i opublikowanych w języku polskim, tłumacze utworów na język polski oraz twórcy utworów plastycznych i fotograficznych oraz wydawcy. Wypłatą takich wynagrodzeń zajmą się organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, wyłonione w drodze konkursu, z dofinansowania przekazywanego przez ministra kultury ze środków Funduszu Promocji Kultury (zasilanego przez wpływy z opodatkowania hazardu).

Jak wyjaśniał w rozmowie z PAP dyrektor Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów MKiDN Karol Kościński, konieczność wprowadzenia wynagrodzeń za udostępnianie utworów przez biblioteki publiczne wynika z prawa europejskiego: z dyrektywy o najmie i użyczeniu. "Tylko Polska i Bułgaria nie wprowadziła jeszcze tego systemu. Chodzi o to, że jeśli państwo pozwala instytucjom, do których jest dostęp publiczny, np. bibliotekom, na nieodpłatne wypożyczanie egzemplarzy utworów, np. książek, to winno zagwarantować twórcom rekompensatę z tego tytułu" - powiedział.

Według przedstawiciela MKiDN państwa członkowskie mają dużą swobodę w określeniu, dla jakich kategorii uprawnionych ta rekompensata ma być zagwarantowana. Niektóre państwa, których język jest relatywnie rzadki (np. państwa bałtyckie czy skandynawskie), zdecydowały, że płacą tylko tym autorom, którzy piszą w języku narodowym. Wynagrodzenie traktowane jest wówczas jako instrument wspierania twórczości w tym właśnie języku.

"W Polsce poszliśmy tą samą drogą. Poza tym rekompensata będzie przysługiwać także tłumaczom na język polski, a także twórcom elementów graficznych czy fotograficznych, które razem z warstwą słowną tworzą zamkniętą całość, taką jak komiks czy książka dla dzieci. Założenie jest jednak takie, by te pieniądze docierały przede wszystkim do pisarzy. Są państwa, w których opłaty związane są wyłącznie z wypożyczaniem utworów słownych, ale niektóre zdecydowały się też na wprowadzenie opłat od wypożyczeń wideogramów czy fonogramów. U nas nie ma to większego sensu, bo skala wypożyczeń tego typu utworów przez polskie biblioteki jest bardzo mała. W Niemczech – dla porównania – co czwarty wypożyczony utwór to fonogram lub wideogram" - dodał Kościński.

Jak powiedział, państwa członkowskie mogą dość swobodnie określać wysokość rekompensaty. W Polsce 75 proc. puli środków jest przeznaczona dla twórców, a 25 proc. dla wydawców. Środki będą pochodzić z Funduszu Promocji Kultury, więc z opłat od gier hazardowych.

Nowe przepisy dotyczą także tzw. dozwolonego użytku. Dozwolony użytek to wyjątkowe sytuacje, w których prawo zezwala na korzystanie z cudzej twórczości bez zgody autora i bez zapłaty wynagrodzenia. Chodzi m.in. o prawo do zacytowania dzieła czy wykorzystywania go w procesie nauczania lub informowania.

Nowela doprecyzowuje przepisy związane z tzw. wyjątkiem edukacyjnym, czyli prawem do bezpłatnego i bezlicencyjnego wykorzystania dzieł, np. filmów, książek czy artykułów prasowych w nauczaniu. Prawo to przysługiwać będzie – podobnie jak dotychczas - wyłącznie "instytucjom oświatowym", tj. m.in. przedszkolom, szkołom (zarówno państwowym jak prywatnym), schroniskom młodzieżowym, ogniskom artystycznym, uczelniom czy jednostkom naukowym.

Nowe przepisy rozszerzają natomiast dozwolony użytek edukacyjny w innym aspekcie, bo pozwalają na korzystanie z niego w ramach tzw. e-learningu, ale adresowanego do określonego, zamkniętego kręgu podmiotów.

"Np. instytucja edukacyjna może zorganizować kursy online i zwielokrotniać materiały, ale musi wiedzieć, kto z tych kursów korzysta. Kursanci muszą się jakoś identyfikować np. poprzez login lub e-mail. Tego rodzaju e-learning nie obejmuje tzw. massive online courses, które są adresowane do wszystkich użytkowników internetu" - opisywał Karol Kościński.

Poza tym nowela daje m.in. bibliotekom, archiwom, muzeom i szkołom prawo do tworzenia cyfrowych kopii utworów w celach uzupełnienia, zachowania i ochrony własnych zbiorów oraz dopuszczenie tzw. incydentalnego użytku utworów, a więc wykorzystania utworów w sposób niezamierzony i niestanowiący istotnej części przekazu, np. pojawiających się w tle amatorskiego materiału udostępnionego przez użytkownika internetu. Ułatwienia będą dotyczyły posługiwania się tzw. prawem cytatu oraz wykorzystania utworu w ramach parodii, karykatury i pastiszu.

Nowela ma też ułatwić korzystanie z utworów osieroconych, czyli wyłączonych obecnie z użytkowania ze względu na brak możliwości skontaktowania się z uprawnionym w celu uzyskania zgody. Jest to - według MKiDN - o tyle istotne, że ze względu na meandry polskiej historii ostatnich kilkudziesięciu lat w zbiorach polskich instytucji kultury znajduje się znaczna liczba dzieł osieroconych o różnym charakterze - od książek i czasopism, poprzez plakaty i utwory muzyczne po filmy.

"Chodzi tu np. o całe polskie kino przedwojenne, łącznie z kinem powstałym w języku jidysz, czy też ok. 300 tys. dzieł w zbiorach Biblioteki Narodowej, które powstały w czasie okupacji lub w PRL w drugim obiegu, podpisanych pseudonimem albo niepodpisanych w ogóle. To także plakaty, zdjęcia i pocztówki, o ile są częścią publikacji drukiem czy osierocone utwory muzyczne" - mówił Kościński.

Nowe prawo ma również umożliwić korzystanie z utworów niedostępnych w obrocie handlowym (tzw. out-of-commerce, np. numery gazet z okresu PRL) przez archiwa, instytucje oświatowe, uczelnie, jednostki naukowe oraz instytucje kultury. Wymienione podmioty będą mogły te utwory digitalizować, udostępniać w internecie, na podstawie umowy licencyjnej zawartej z organizacją zbiorowego zarządzania.

"Dzieła out-of-commerce są to – zgodnie z ustawą - utwory wydane przed 1994 r., których nie można kupić ani w tradycyjnym obrocie, ani w internecie. Dużo takich dzieł znajduje się np. w zbiorach Biblioteki Narodowej. Chcemy poprzez ułatwienie licencjonowania umożliwić dostęp do tych dzieł, na których masową digitalizację Polska płaci coraz więcej pieniędzy" - powiedział Kościński.

Kolejną istotną zmianą jest ułatwienie publikowania utworów nieobjętych ochroną prawnoautorską, a więc należących do domeny publicznej. Obecnie wydawcy takich utworów są zobowiązani do odprowadzania 5 proc. swych przychodów z tego tytułu na Fundusz Promocji Twórczości. Obowiązek ten zostanie zniesiony, dzięki czemu publikacja tych utworów nie będzie podlegała żadnym ograniczeniom. Sam Fundusz Promocji Twórczości ulegnie likwidacji.

Jak mówił PAP Kościński, Fundusz Promocji Twórczości operuje środkami rzędu 300-400 tys. zł rocznie, a koszty jego obsługi są niewiele niższe. "Był to de facto rodzaj świadczenia publicznoprawnego, który chcemy znieść, żeby ułatwić korzystanie z tego rodzaju utworów. Skoro znika podstawowe źródło finansowania Funduszu, to należy zlikwidować sam Fundusz. Jego zadania mogą być z powodzeniem realizowane przez Fundusz Promocji Kultury" - ocenił Kościński. (PAP)