Manuel Valls podkreślił, że socjaliści przez trzy lata wprowadzali reformy, które pchnęły Francję do przodu. Przyznał, że zna ból zaciskania pasa, ale jego zdaniem, trzeba ufać w przyszłość i patrzeć na nią z nadzieją.
W ostatnim czasie socjaliści byli wyraźnie podzieleni na cztery frakcje - trzem z nich nie podobała się polityka prezydenta Francois Hollande’a. Wielu działaczy lewicowych oskarża szefa państwa o socjaldemokratyczne skłonności, co w oczach znacznej części francuskich socjalistów nie jest komplementem. Stąd apel premiera Vallsa o to, aby stanąć murem za prezydentem Republiki, który, co podkreśla szef rządu z determinacją, chce chronić Francuzów.
Według komentatorów politycznych, to jednak nie apele premiera, lecz pojawienie się na horyzoncie groźnego przeciwnika w osobie Nicolasa Sarkozy’ego, przyczynia się do zjednoczenia lewicy.