W ciągu pierwszej doby obowiązywania programu milion Ukraińców zgłosiło się po rządowe zapomogi dla tych, którzy stracili pracę ze względu na działania wojenne.

Według danych ukraińskiej organizacji Europejskie Stowarzyszenie Biznesu (JeBA) tylko 17 proc. zrzeszonych w niej firm deklaruje, że rosyjska agresja nie miała negatywnego wpływu na ich działalność. Rząd w Kijowie zapowiada ułatwienia podatkowe oraz pomoc w ewakuacji biznesu z terenów bezpośrednio zagrożonych działaniami wojennymi do bezpieczniejszych części Ukrainy.
Z ankiety, którą JeBA przeprowadziło wśród swoich członków, wynika, że 17 proc. ankietowanych pracuje tak, jak przed 24 lutego. 16 proc. musiało ograniczyć geograficzny zakres swojej działalności, 19 proc. – zamknąć niektóre biura, oddziały czy punkty sprzedaży, 29 proc. wstrzymało działalność. Właściciele firm starają się przy tym wywiązywać z zobowiązań wobec pracowników. 63 proc. deklaruje, że wypłaca pensje w dotychczasowej wysokości, a 45 proc. stara się nawet rozliczać awansem. Co czwarty członek JeBA dofinansował pracownikom przeprowadzkę na zachodnią Ukrainę lub za granicę. Z drugiej strony 3 proc. zredukowało wynagrodzenia, a 1 proc. przestało je płacić w ogóle. Spośród członków JeBA co trzeci prowadził przed wojną interesy z Rosjanami. Z tej grupy co trzecia firma zadeklarowała, że już te kontakty zerwała.
Ankieta organizacji nie jest miarodajna dla całego biznesu. Członkami JeBA są przede wszystkim duże firmy, dysponujące wystarczającymi zasobami, by przetrwać najbliższe tygodnie czy miesiące. Danych, które by obejmowały całość zjawiska, na razie nie ma. Rząd diagnozuje, że największe problemy będą mieli mikroprzedsiębiorcy i małe firmy, które często straciły możliwość dalszego funkcjonowania. Mowa nie tylko o terenach okupowanych przez Rosję czy tych, gdzie toczą się regularne działania wojenne. Nawet w dużych miastach nie działa większość punktów usługowych. Wiele zakładów przemysłowych ograniczyło działalność ze względu na groźbę nalotów czy przerwy w dostawach prądu, jak w 400-tysięcznym, oblężonym i silnie zindustrializowanym Mariupolu. Inne skarżą się na braki kadrowe – wielu pracowników wyjechało (od 24 lutego kraj opuściło 2,2 mln Ukraińców, a do tej liczby trzeba doliczyć nieznaną liczbę uchodźców wewnętrznych), zaciągnęło się do wojska albo obrony terytorialnej lub skupia się na wolontariacie. Dokładne dane są na razie niemożliwe do ustalenia.
Władze zdają sobie sprawę z trudnej sytuacji finansowej obywateli. 1 marca przeprowadzono 14-proc. rewaloryzację emerytur. Od wtorku Ukraińcy z terenów objętych działaniami wojennymi, którzy stracili pracę w wyniku agresji, mogą aplikować za pomocą aplikacji Dija (odpowiednik polskiego mObywatela) o 6500 hrywien (900 zł) zapomogi. W ciągu pierwszej doby wnioski złożył 1 mln osób. Za kilka dni będzie więc można oszacować skalę zapaści na rynku pracy w 13 regionach, których mieszkańcy zostali objęci programem. Władze zwolniły też indywidualnych przedsiębiorców z podatku dochodowego, o ile ich roczny dochód jest mniejszy niż 5,4 mln hrywien (745 tys. zł). W przypadku samozatrudnionych o wyższych dochodach oraz osób prawnych państwo ma pokryć zaliczki na poczet podatku dochodowego za tych pracowników, którzy służą w siłach zbrojnych lub obronie terytorialnej. Firmy, które udokumentują, że ze względu na wojnę nie są w stanie płacić podatków, nie mają być karane. – Musimy działać tak, by odbudowa Ukrainy była szybka i byśmy szybko wrócili go normalnej pracy – mówił prezydent Wołodymyr Zełenski. Władze są szczodre, bo liczą na hojne programy pomocowe od zachodnich partnerów i instytucji międzynarodowych.
Obowiązujący od 24 lutego stan wojenny został uznany za siłę wyższą, która zawiesza ściganie podatników za nieterminowe regulowanie zobowiązań fiskalnych i wprowadza moratorium na kontrole podatkowe. Rząd zachęca przy tym zwłaszcza oligarchów do regulowania zobowiązań podatkowych z góry. Media należące do najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa nagłośniły informację, że należące do niego spółki miały zapłacić awansem podatki warte 1 mld hrywien (140 mln zł). Rząd zapowiada wsparcie w ewakuacji przedsiębiorstw na zachodnią Ukrainę, gdzie nie toczą się działania zbrojne (jeśli nie liczyć pojedynczych nalotów na jednostki wojskowe czy lotniska). W pierwszej kolejności wnioski o wsparcie przy relokacji mogą składać przedsiębiorstwa o znaczeniu strategicznym, za jakie uznano producentów żywności, butelkowanej wody pitnej czy odzieży. Pomieszczenia w bezpieczniejszych częściach kraju, które można dostosować do potrzeb relokowanych firm, mają być poszukiwane przez specjalne komisje składające się z pracowników resortu gospodarki i wojskowo-cywilnych administracji obwodowych (wojewódzkich).