Wojna domowa w Syrii była najbardziej krwawym konfliktem zbrojnym kończącego się 2013 roku na świecie. Mimo zaangażowania wspólnoty międzynarodowej, konfliktu nie udało się zakończyć, a w ciągu ostatnich 12 miesięcy dramatycznie wzrosła nie tylko liczba zabitych, ale i uchodźców z Syrii.

Pomimo upływu miesięcy, wojna w Syrii nie kończy się, ale jest coraz bardziej brutalna. Dziesiątki a nawet setki ludzi giną codziennie w walkach i bombardowaniach miast. „Południowe dzielnice Damaszku i okoliczne miasta są bombardowane dzień i noc. Wiele osób dzisiaj zginęło i wiele zostało rannych. Wśród nich były kobiety i dzieci” - mówiła we wrześniu wysłannikowi Polskiego Radia aktywistka z Damaszku Susan Ahmad.

Międzynarodowa interwencja zbrojna wydawała się niemal pewna we wrześniu, po tym jak reżim Baszara al-Asada za pomocą broni chemicznej zabił półtora tysiąca osób. Do interwencji jednak nie doszło, bo syryjskie władze zgodziły się przekazać cały swój arsenał chemiczny. Nie powstrzymało to jednak dalszych ataków bronią konwencjonalną.

Od początku trwającej niemal trzy lata wojny zginęło co najmniej 120 tysięcy osób, a ponad 2 miliony uciekły z kraju, przede wszystkim do sąsiedniego Libanu. „Tak naprawdę uciekliśmy ze względu na dzieci, bo baliśmy się o ich życie. Po drodze zarówno moja córka jak i ja zachorowałyśmy. Gdy dotarliśmy na miejsce, ona była tak odwodniona, że musiałam od razu zgłosić się do lekarza” - opowiadała wysłannikowi Polskiego Radia Peroz, która wraz z rodziną schroniła się w północnym Libanie.

Syryjska wojna domowa ma teraz nie dwie, ale trzy strony konfliktu. O władzę w kraju rząd Baszara al-Asada walczy nie tylko z opozycyjną Wolną Armią Syrii, ale także z powiązanymi z Al-Kaidą islamskimi bojownikami Frontu Al-Nusra.