Rok temu minister rolnictwa Marek Sawicki zablokował przekazanie spółki Elewarr pod kuratelę resortu skarbu państwa, dzięki czemu działacze PSL mieli zapewnione ciepłe posady – dowiedział się DGP. Stało się tak wbrew prawu i mimo obietnic resortu.
Afery ze spółką Elewarr mogło nie być, gdyby ministrowie rolnictwa i skarbu państwa wykonali zapisy ustawy o finansach publicznych. Wynika to z raportu Najwyższej Izby Kontroli, który był przedmiotem plotkarskiej rozmowy działaczy związanych z PSL: szefa kółek rolniczych Władysława Serafina i zdymisjonowanego prezesa Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika. To inspektorzy odkryli, że w spółce zatrudniani są działacze i kuzyni osób z PSL. „W toku kontroli ARR zamierza przekazać udziały w spółce Elewarr niezwłoczenie po odbyciu zgromadzenia wspólników”– napisała NIK w raporcie.
Po zakończeniu kontroli NIK, ARR i Ministerstwo Rolnictwa nagle zmieniły zdanie. – Przygotowujemy ponowną kontrolę tej spółki. Zdaniem naszych prawników stan prawny się nie zmienił i spółka powinna od ponad roku być nadzorowana przez resort skarbu państwa – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK.
– Zaczęliśmy przygotowania do przejęcia udziałów, jednak resort rolnictwa się sprzeciwił. Posłużono się opinią prawną Rządowego Centrum Legislacji. Prawnicy nie wykluczyli, że spółka zajmująca się obrotem ziarnem nie podlega ustawie – usłyszeliśmy w biurze prasowym MSP.
W resorcie rolnictwa nieoficjalnie mówią, że sprzeciw był osobistą decyzją ministra Marka Sawickiego. – To była i jest spółka ze specjalnymi zadaniami związanymi z rolnictwem. Nie ma żadnego powodu, aby to resort skarbu państwa ją nadzorował – usłyszeliśmy od jednego z najbliższych współpracowników zdymisjonowanego już ministra.
Z art. 104 ustawy o finansach publicznych wynika, że pod kuratelę Skarbu Państwa mają przejść wszystkie spółki z wyjątkiem tych, w których udziały ma samorząd terytorialny. – Ustawa nie przewiduje sankcji za niewykonanie jej zapisów. Jednak w przypadku ministrów takie zaniechanie oznacza odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu. Oczywiście ocena należy do Sejmu, który jest władny wszcząć procedurę – komentuje konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski.
Na aferę wokół Elewarru zareagowała również oficjalnie Komisja Europejska, która zapowiedziała przegląd sytuacji pod kątem unijnych dopłat. Jednak spółka nie korzystała z unijnych środków – zabrania jej tego prawo.