Sekretarz klubu PO Paweł Olszewski uważa, że wyrok sądu wobec b. posłanki PO Beaty Sawiciej był do przewidzenia. Podkreślił jednocześnie, że działania CBA, "pod wodzą" Mariusza Kamińskiego, wobec Sawickiej, były "stricte polityczne".

w środę warszawski sąd okręgowy skazał Sawicką, oskarżoną m.in. o korupcję, na karę trzech lat więzienia.

Zdaniem Olszewskiego, wyrok sądu wobec Sawickiej, był do przewidzenia - jak mówił - "w świetle tego, co wszyscy publicznie widzieliśmy". "Podobnie jak do przewidzenia był wyrok wobec ministra sportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - Tomasza Lipca, który otrzymał 3,5 roku bezwzględnego więzienia" - zauważył poseł.

"Nie zmienia to w żaden sposób postaci rzeczy, że działania służby specjalnej - jaką było Centralne Biuro Antykorupcyjne, pod wodzą Mariusza Kamińskiego, z udziałem obecnego posła PiS agenta Tomka - było działaniem stricte politycznym. Starano się wygenerować, sprowokować sytuację, aby słaba osoba, jaką się okazała Beata Sawicka, przyjęła korzyść majątkową" - ocenił Olszewski.

"To CBA stworzyło tę aferę"

Polityk PO przyznał, że zachowanie Sawickiej było niewłaściwe "od samego początku", a ona sama nie była "krystaliczna". Ale - jak zastrzegł - "de facto, to CBA stworzyło tę aferę".

CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę. Zatrzymany został także b. burmistrz Helu Mirosław Wądołowski, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby biznesmeni, których udawali agenci CBA, mogli wybudować tam wielki ośrodek wypoczynkowy. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami.

Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.

Proces przed warszawskim sądem trwał dwa i pół roku. Prokurator Rafał Maćkowiak zażądał dla Sawickiej - oskarżonej o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania burmistrza Helu - kary 5 lat więzienia i 54 tys. zł grzywny.

Obrona wniosła o uniewinnienie obojga podsądnych. Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna i sąd powinien to stwierdzić w wyroku. Jak mówili, CBA nie miało przesłanek - wiarygodnej informacji o przestępstwie Sawickiej - nie powinno było więc wszczynać operacji przeciw niej. A inwigilację - przekonywali - wszczęto, rozbudzono uczucia kobiety i wykorzystano do postawienia przed sądem. Obrońcy b. posłanki podtrzymują, że udający biznesmena agent Tomek uwiódł Sawicką. Również burmistrz twierdzi, że jest niewinny i nie wiedział nawet, że we wręczonej mu przez agentów teczce są pieniądze, zaś otrzymany od nich wcześniej luksusowy zegarek uważał za reklamowy gadżet.