Siły prezydenta Syrii Baszara el-Asada stosują taktykę spalonej ziemi, aby zdusić w kraju rewoltę, która trwa od roku - oświadczyła w czwartek organizacja praw człowieka, Human Rights Watch (HRW).

"Miasto za miastem, wioska za wioską, syryjskie siły bezpieczeństwa stosują swoje metody spalonej ziemi, gdy tymczasem działania Rady Bezpieczeństwa (ONZ) są hamowane przez Rosję i Chiny" - głosi oświadczenie HRW.

Po roku Rada Bezpieczeństwa powinna w końcu zjednoczyć się i jasno dać do zrozumienia Asadowi, że te ataki powinny się skończyć - uważa HRW, mająca siedzibę w Nowym Jorku.

Rosja i Chiny dwukrotnie zablokowały przyjęcie rezolucji w RB ONZ; oba projekty potępiały przemoc w Syrii, a szczególnie represje wobec ludności cywilnej.

Ponad 9 tys. ludzi zginęło w Syrii od początku rewolty przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada, który brutalnie rozprawia się ze zwolennikami opozycji - podało w czwartek Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.

Według tej organizacji z siedzibą w Londynie od marca zeszłego roku zabitych zostało 9 113 ludzi, w tym 6 645 cywilów, 1 991 żołnierzy i członków służby bezpieczeństwa oraz 471 rebeliantów.

"Pomimo śmierci i represji lud syryjski kontynuuje rewolucję" - powiedział szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman.

W czwartek prodemokratyczni bojownicy upamiętnili rocznicę wybuchu rewolty, topionej we krwi przez reżim, który nie chce dostrzec jej rozmiarów i przyrównuje ją do terroryzmu.

Według ONZ od 15 marca zeszłego roku ponad 30 tys. ludzi uciekło przed represjami do sąsiednich krajów, a w samej Syrii swoje domy opuściło około 200 tys.

W ciągu miesięcy represji pokojowe demonstracje przyćmiła militaryzacja rewolty i tysiące dezerterów z wojska wiernego reżimowi zasiliły opozycyjną Wolną Armię Syryjską, występując przeciwko niemu z bronią w ręku.