Przez ponad dwa lata Bonifacy Myśliński, w latach 50. wcielony do batalionów górniczych, pracował jak niewolnik w kopalni. Dziś żyje na skraju nędzy, a państwo nie chce mu wypłacić odszkodowania - informuje "Gazeta Polska codziennie".

Mieszkaniec Ciechanowa Bonifacy Myśliński w młodości ukrywał m.in., że brat jego matki mieszka w USA, a ojciec, który zginął podczas wojny, był AK-owcem. Za to służbę wojskową musiał odbyć w jednostce w Kamiennej Górze, gdzie po przeszkoleniu młodzi żołnierze-górnicy trafili do kopalni Wanda Lech. Myśliński w strasznych warunkach przepracował tam pod ziemią ponad dwa lata, otrzymując niewielką zapłatę.

Po zmianach w 1989 r. miał nadzieję, że państwo będzie pamiętało o ofiarach komuny. Kiedy jednak w ubiegłym roku dostał list z Ministerstwa Pracy, a w nim sugestię, że państwa nie stać na odszkodowania dla żołnierzy-górników pracujących w kopalniach węgla, skierował sprawę do sądu - czytamy w "Gazecie Polskiej codziennie".