Prezydent Francji Nicolas Sarkozy ogłosił w niedzielę, że ożywi rodzimą gospodarkę, zmniejszając obciążenia krajowych przedsiębiorstw i jednocześnie podnosząc podatek VAT. Obiecał też skuteczną walkę z problemami mieszkaniowymi Francuzów.

W niedzielnym wywiadzie telewizyjnym, nadanym na żywo przez kilka francuskich stacji, Sarkozy przedstawił serię metod działania, mających poprawić stan gospodarki.

Wystąpienie przypadło na niecałe trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi we Francji, w których - jak wszyscy się spodziewają - obecna głowa państwa będzie się starać o reelekcję.

Podwyżka VAT-u o 1,5%

Sarkozy obiecał podniesienie podstawowej stopy podatku VAT - z 19,6 proc. do 21,2 proc., aby z tej "nadwyżki" pokryć część wydatków socjalnych. Równolegle zapowiedział obniżenie wysokości świadczeń społecznych płaconych przez firmy. Według prezydenta, to przesunięcie źródeł finansowania ubezpieczeń społecznych ulży finansowo francuskim przedsiębiorstwom i przyczyni się do zwiększenia ich konkurencyjności.

Jak zapewnił Sarkozy, rządząca centroprawica zmieni jak najszybciej przepisy budowlane, dzięki czemu na każdej nieruchomości można będzie wkrótce zbudować o 30 proc. więcej powierzchni mieszkalnej niż obecnie.

Bank przemysłowy zajmie się pożyczaniem

Prezydent zapowiedział także stworzenie państwowego "banku przemysłowego" o kapitale 1 mld euro, którego zadaniem będzie pożyczanie pieniędzy małym i średnim przedsiębiorstwom. Sarkozy podkreślił też w niedzielę po raz kolejny w ostatnim czasie, że wprowadzi w swoim kraju "od sierpnia" podatek od transakcji finansowych w wysokości 0,1 proc. Według niemieckiej prasy, zwolenniczką stworzenia takiego rozwiązania jest także kanclerz Angela Merkel. Kwestia wprowadzenia podatku w całej Unii Europejskiej ma być dyskutowana na poniedziałkowym szczycie unijnym w Brukseli.

Mimo nalegań francuskich dziennikarzy, prezydent unikał w niedzielę odpowiedzi na pytanie, czy będzie się starał o reelekcję. "Jak na razie nie ogłosiłem czegokolwiek, czy to w sprawie mojej kandydatury, czy też spotkań (wyborczych)" - oświadczył Sarkozy.

Odwlekanie decyzji w tej sprawie tłumaczył poczuciem odpowiedzialności za państwo: "W moim interesie leżałoby powiedzenie: +proszę bardzo, zdecydowałem. Ale jestem prezydentem Republiki (Francuskiej), piątego państwa świata!".

Próba przedwyborczej ofensywy?

W opinii wielu obserwatorów nad Sekwaną, niedzielne wystąpienie Sarkozy'ego dotyczące walki z kryzysem gospodarczym Francji można uznać za kolejną próbę przedwyborczej ofensywy. Już 18 stycznia prezydent zapowiedział - po spotkaniu z kierownictwem związków zawodowych i organizacji pracodawców - natychmiastowe uruchomienie nadzwyczajnych środków na walkę z bezrobociem i szkolenia zawodowe w łącznej kwocie 430 mln euro.

Media zauważają, że szef państwa próbuje poprawić bilans swojej prezydentury, nadszarpnięty m.in. przez niedawną utratę przez Francję najwyższego ratingu AAA. Sarkozy chce również udowodnić rodakom, że w razie reelekcji będzie potrafił zatrzymać rosnące stale w ostatnich miesiącach bezrobocie, wynoszące obecnie 9,7 proc. na całości terytorium Francji (łącznie z departamentami zamorskimi).

Faworytem jest kandydat socjalistów

Faworytem kwietniowo-majowych wyborów prezydenckich nad Sekwaną pozostaje od wielu tygodni kandydat socjalistów Francois Hollande z poparciem w granicach 28-30 proc. głosów.

Jednak w ostatnich tygodniach jego przewaga nad najgroźniejszym rywalem, prezydentem Sarkozym, maleje. Według ostatnich sondaży, ten ostatni może liczyć na poparcie w granicach 23-24 proc. głosów. Oprócz tej prowadzącej dwójki faworytów, o wejście do drugiej tury mogą walczyć: szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen i centrysta, przywódca Ruchu Demokratycznego Francois Bayrou.