"Afera hazardowa przypomniała Polakom, że rządowi Tuska nie udało się stworzyć antykorupcyjnych barier, w tym zbudowania "tarczy" chroniącej przed nadużyciami podczas prywatyzacji i przetargów publicznych" - pisze amerykański dyplomata.
Podkreśla, że choć "Polska ma dobre narzędzia prawne i administracyjne do walki z korupcją", to "nie są one wspierane przez klarowne przepisy i wytyczne, które zapobiegałyby konfliktowi interesów". "Generalny strach przed korupcyjnymi oskarżeniami blokuje skuteczne prowadzenie ekonomii poprzez opóźnianie decyzji ws. zamówień publicznych i inwestycji" - pisze autor depeszy.
Tusk zdał sobie sprawę ze spadku poparcia
"Tusk zdał sobie sprawę z tego, że po wybuchu afery zaufanie Polaków do klasy politycznej gwałtownie spadło. Premier podjął działania mające na celu szybkie odzyskanie zaufania do rządu".
Amerykański dyplomata podkreśla w tej depeszy, że po ujawnieniu skandalu dokonano "szybkich dymisji", w tym bliskiego przyjaciela i "prawej ręki" premiera, szefa MSWiA Grzegorza Schetyny.
"Oprócz licznych zwolnień Tusk dążył do ograniczenia hazardu w formie elektronicznej, wideoloterii i automatów do gier na zewnątrz kasyn. Choć działania Tuska mające na celu ograniczenie hazardu zostały odebrane pozytywnie, to opozycja oskarżyła go o próbę odwrócenie uwagi opinii publicznej od skandalu. Media wyraziły również obawy, że parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej będzie przewodniczył komisji mającej badać aferę hazardową" - czytamy.
Tuskowi nie udało się systemu walki z korupcją
Dyplomata przywołuje komentarz rektora warszawskiej uczelni Collegium Civitas Edmunda Wnuka-Lipińskiego. "Partyzanckie wręcz metody walki z korupcją ograniczyły jej wpływ. Jednak partie takie jak Prawo i Sprawiedliwość, zarzucały rządzącym, że zamiast szukać jej (korupcji) przyczyn, urządzili "polowanie na czarownice". Pomimo licznych wysiłków, nie udało się rządowi Tuska stworzyć ponadpartyjnego systemu do walki z korupcją" - głosi depesza.
"Afera hazardowa spustoszyła gabinet Donalda Tuska. Walka z korupcją przeciwstawiana jest konfliktowi interesów, ale stworzenie nowych przepisów jest mało prawdopodobne. Politycy Prawa i Sprawiedliwości wykorzystują zarzuty korupcji jako narzędzia politycznego" - podkreśla autor.