Liderzy mniejszości niemieckiej wysłali do ministrów sprawiedliwości i spraw zagranicznych list w sprawie niszczenia dwujęzycznych tablic na Podlasiu. Podobne incydenty na Opolszczyźnie nie spotykały się z równie ostrą reakcją - napisali opolscy Niemcy.

Przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim - Norbert Rasch i prezes Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce - Bernard Gaida napisali, że "wyrażają uznanie wobec zaangażowania obu ministrów w ochronę praw mniejszości narodowych i etnicznych".

W ostatnich dniach w gminie Puńsk nieznani dotąd sprawcy zamalowali białą i czerwoną farbą litewskie nazwy na 28 dwujęzycznych tablicach z nazwami miejscowości. Zniszczony też został pomnik w Puńsku upamiętniający 100-lecie pierwszego przedstawienia teatralnego w tym miejscu oraz obelisk w Bubelach koło Sejn, upamiętniający litewskiego poetę Albinasa Żukaskasa.

Prokuratura polska wszczęła we wtorek śledztwo w tej sprawie. Zajmuje się nią także specjalny zespół powołany w poniedziałek przez wojewodę podlaskiego. W jego skład wchodzą przedstawiciele różnych służb. "Chuligański wybryk" potępiło polskie MSZ, które w swym oświadczeniu przypomniało, że prawem mniejszości narodowych w Rzeczypospolitej Polskiej jest umieszczanie na terenach przez nie zamieszkanych dwujęzycznych napisów.

"Szczególnie cieszy nas komentarz ministra Radosława Sikorskiego, mówiący o tym, iż +mniejszości mają prawo do dwujęzycznych tablic+. W naszym mniemaniu jest to pierwsza tak wyraźna reakcja wysokich rangą urzędników państwowych na przypadki dyskryminowania mniejszości narodowych poprzez niszczenie publicznych symboli jej istnienia, jakimi są m.in. dwujęzyczne tablice" - czytamy w przesłanym PAP w Opolu liście.

Obaj liderzy zaznaczyli, że niszczenie dwujęzycznych nazw w gminie zamieszkałej przez obywateli RP narodowości litewskiej "zostało pierwszy raz odnotowane w mediach ogólnokrajowych, wraz z jednoznacznym krytycznym stanowiskiem zarówno Ministra Sprawiedliwości jak i Ministra Spraw Zagranicznych".

Taki sam problem od lat istnieje na terenach zamieszkałych przez mniejszość niemiecką

Dodali, że taki sam problem od lat istnieje na terenach zamieszkałych przez mniejszość niemiecką, gdzie tablice dwujęzyczne znajdują się od kilku lat i są "notorycznie zamalowywane". "Te akty bezprawia nie spotykają się z żadną publiczną reakcją urzędników państwowych, a wręcz przeciwnie, są bagatelizowane, jako akty pospolitego chuligaństwa. Może to sugerować, iż istnieje publiczne przyzwolenie dla siania nienawiści takimi aktami wandalizmu" - argumentują autorzy listu.

Rasch i Gaida poprosili ministrów o "zapoznanie się z sytuacją dwujęzycznych tablic polsko-niemieckich na terenach zamieszkałych przez obywateli RP narodowości niemieckiej". Dodali, że w niedawnych rozmowach z szefami MSWiA uzyskali deklarację, że "Rząd RP pragnie na bazie stosunków z Mniejszością Niemiecką budować modelowe rozwiązania stosunków z mniejszościami narodowym".

"Sądzimy, iż równie jednoznaczna reakcja jak w przypadku tablic polsko-litewskich, byłaby właściwym krokiem w stronę takich rozwiązań i podniesienia poziomu akceptacji społecznej dla mniejszości narodowych" - napisali obaj przewodniczący.

Zaznaczyli, że taka reakcja "odebrałaby niektórym członkom mniejszości wrażenie, że deklaracje o wielokulturowości i tolerancji są tylko fasadą skierowaną na zewnątrz". "Stan obecny, w którym na tak wysokim szczeblu broni się tablic w Puńsku a z obojętnością traktuje takie same tablice na Śląsku może rodzić niebezpieczne wrażenie o stosowaniu różnych standardów w traktowaniu mniejszości narodowych lub ich języków" - podsumowali Rasch i Gaida.