Janusz Piechociński (PSL) apeluje, by partie polityczne zrezygnowały z "brudnej" kampanii w internecie. Polityk zapowiedział, że PSL, tak jak dotychczas, nie będzie sięgać do tego typu negatywnych mechanizmów, a kampania ludowców, również w sieci, będzie pozytywna.

Poseł Stronnictwa pokazał na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie przykładowe, obraźliwe wpisy z blogów i forów internetowych. Mówił, że politycy zaczęli wynajmować już firmy specjalizujące się w upowszechnianiu "czarnego wizerunku rywala, czy konkurencji".

"Chcemy zadeklarować, że PSL nie będzie sięgał do takich właśnie negatywnych mechanizmów. Będziemy prowadzić, także w internecie, kampanię pozytywną, kampanię szacunku dla rywala" - deklarował Piechociński.

Zapowiedział, że jego ugrupowanie ujawni z imienia i nazwiska nie tylko w komitetach wyborczych, młodzieżówce, ale też w otoczeniu partyjnym osoby odpowiedzialne za kampanię internetową. Oświadczył, że PSL domaga się podobnego zachowania od innych środowisk politycznych.

Nawet w przeciwniku podczas debaty należy szukać tego, co pozytywne - dobrych intencji i możliwości dialogu

Apelował też do firm świadczących usługi prowadzenia kampanii internetowych, aby nie podejmowały się - zgodnie z etyką zawodową - "kreowania negatywnych obrazów".

"W wielu firmach potrzebna jest dyskusja. Nie może być tak, że konkurencja wynajmuje zwarte, profesjonalne grupy informatyków, kreatorów różnych zjawisk i oni tylko dlatego, że dostają za to pieniądze, realizują tę "brudną" stronę kampanii internetowych" - przekonywał.

Jak mówił, nawet w przeciwniku podczas debaty należy szukać tego, co pozytywne - dobrych intencji i możliwości dialogu. Oceniał, że jeśli politycy będą przechodzić obojętnie wobec oczerniających wpisów w internecie, albo - co gorsze - będą zachęcać młodzieżówki do tego typu działalności, to obróci się to przeciwko nim.

"Chcielibyśmy zaapelować o nową jakość w tej dyskusji. Chcemy pokazać na początek swoim przykładem, że można się komunikować, informować bez sięgania do czarnej strony mocy" - stwierdził Piechociński.