Były szef MSZ Adam Daniel Rotfeld uważa, że pierwsza w Polsce wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy była ważna i potrzebna, ale zabrakło podczas niej wyraźnego sygnału skierowanego do społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej.

"Ta wizyta miała swoje zalety i słabości. Zabrakło mi takiego wyraźnego sygnału do polskiego społeczeństwa i społeczeństw naszego regionu. Oczekiwałem, że usłyszę od Stanów Zjednoczonych, co mają do powiedzenia w naszym regionie. Oczekiwałbym przede wszystkim tego, że Stany Zjednoczone określą swoje stanowisko i swoje zrozumienie zachodzących w świecie zmian" - powiedział PAP Rotfeld.

W tym kontekście podkreślił, że w ostatnim czasie nastąpiło wiele zmian w krajach Afryki Północnej oraz w świecie arabskim. "W momencie, kiedy demokracja zapanuje w Egipcie, w Tunezji i w Libii to z tymi państwami trzeba będzie rozmawiać zupełnie inaczej" - uważa b. szef MSZ.

"Żyjemy w świecie, w którym społeczeństwa mają coraz więcej do powiedzenia. Dzisiaj polityka musi brać pod uwagę stanowiska społeczeństwa i nie tylko być realizowana za zamkniętymi drzwiami. Brakowało mi w tej wizycie zwrócenia się do społeczeństwa" - dodał.

"Amerykanie mają swoje wewnętrzne przepisy, które trzeba respektować"

Pytany o politykę wizową USA Rotfeld ocenił, że jest to problem, który został sztucznie w Polsce wykreowany. "Rzecz polega na tym, że Amerykanie mają swoje wewnętrzne przepisy, które trzeba respektować. Gdyby polscy obywatele je respektowali, to już dawno byśmy mieli tak samo jak nasi sąsiedzi. Społeczeństwo musi przyjąć do wiadomości, że takie są wymogi amerykańskiego prawa" - powiedział Rotfeld.

"Prezydent Obama oczywiście jest nastawiony do tego życzliwie, ale wszyscy poprzedni prezydenci byli też życzliwie nastawieni, z tym, że oni musieliby zmienić amerykańskie prawo w tym zakresie. To nie jest związane z kadencją Obamy. Wizy będą zniesione na podstawie albo zmienionego prawa, albo zmienionego postępowania polskich obywateli a nie w zależności od tego, kiedy Obama opuści swoje stanowisko" - powiedział Rotfeld.

Pytany o politykę USA w stosunku do takich krajów jak Ukraina i Białoruś Rotfeld wyraził opinię, że Obama w sposób bezdyskusyjny jest zainteresowany demokratyzacją tego regionu.

"Demokratyzacja wymaga jednak o wiele bardziej delikatnych instrumentów. Jest nieporównanie łatwiej utrzymać kontakty z autorytarnym reżimem, który panuje nad sytuacją we własnym kraju. Wtedy ma się poczucie, że ma się do czynienia ze stabilnym krajem" - ocenił b. szef MSZ.