W piątek posłowie zdecydują, czy ograniczyć subwencje dla partii politycznych.
Platformie może zabraknąć głosów do obrony przyjętej przez Senat ustawy o zmniejszeniu o 50 proc. subwencji dla partii. Nawet jeśli jej się uda, sprawę rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny.
Zwolennicy obniżenia dotacji mają w Sejmie połowę głosów. Obok PO, PJN i SD projekt poprze sześciu byłych posłów Platformy. Teoretycznie wystarcza to do utrzymania poprawek Senatu. Ale to tylko arytmetyka. Już wiadomo, że posłowie Platformy na głosowaniu nie zjawią się w komplecie. Premier będzie na unijnym szczycie. Jeden z trzech nowych posłów – zastępujących parlamentarzystów, którzy odeszli do samorządu – do piątku nie złoży ślubowania. Dodatkowo część posłów partii Tuska wcale nie chce zmniejszenia funduszy i może nie pojawić się na głosowaniu.
W tej sytuacji inicjatywa może przejść w ręce opozycji i PSL. Te partie chcą poprawkę Senatu odrzucić. Dla PSL, które ma 18 mln zł długów, dotacja jest szansą wyjścia na prostą. PiS już zapowiada skierowanie nowej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzi, że Senat przekroczył kompetencje, bo wykroczył poza rozwiązania proponowane przez Sejm. Ten likwidował jedynie waloryzację dofinansowania partii.
Zdaniem konstytucjonalisty prof. Piotra Winczorka rozwiązanie zastosowane przez Senat jest dyskusyjne. – Gdyby Senat zajmował się jedynie waloryzacją, nie byłoby wątpliwości. On jednak odniósł się do wysokości kapitału, jaki mają otrzymywać partie. To może wskazywać, że jednak Senat wykroczył poza swoje kompetencje – mówi prof. Winczorek.