Rosja słabnie i coraz bardziej potrzebuje Europy, jej know-how i pieniędzy, niż na odwrót. Rozpoczynająca się dziś wizyta Dmitrija Miedwiediewa będzie potwierdzeniem resetu Warszawa – Moskwa.
Od ostatniej wizyty prezydenta Rosji w Polsce 2002 roku nasz wschodni sąsiad stracił pozycję gracza nie do pokonania w świecie. Dzięki rozwojowi technologii LNG i wydobycia gazu łupkowego przestaje być gazową superpotęgą. Nie dywersyfikuje źródeł dochodów do budżetu, wciąż zawierzając surowcom. Efekt jest taki, że wraz z upływem lat to Rosja bardziej potrzebuje Europy, jej know-how i pieniędzy, niż na odwrót. Dlatego Kreml wygasza konflikty z państwami, które do niedawna określał mianem rusofobów. Takich jak Polska czy kraje bałtyckie.
Choć rosyjski PKB stawia ten kraj na 10. miejscu na świecie, w porównaniu z Unią Europejską Rosja jest ekonomicznym karłem. Jej produkcja stanowi zaledwie 9 proc. produkcji unijnej (według MFW do 2015 r. ten odsetek wzrośnie do 13 proc.).
Rzut oka na liczby pozwala też zweryfikować sądy co do rzekomej wszechobecności rosyjskich oligarchów inwestujących w Unii. Okazuje się, że skumulowana wartość rosyjskich inwestycji zagranicznych nie przekracza 200 mld dol. Więcej przypada na Australię, Danię czy Hongkong.
Liczby są nieubłagane także w przypadku Polski. Rosyjscy inwestorzy są nad Wisłą obecni czysto symbolicznie. Rosja nie mieści się w pierwszej trzydziestce inwestorów. Wyprzedza ją nie tylko UE jako całość, ale i niemal wszyscy jej członkowie (poza Słowenią, Grecją i Bałtami) traktowani oddzielnie. W tym Malta z 413 tys. mieszkańców.

130 tys. dolarów łapówki

Eksperci podkreślają, że jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest brak umowy o ochronie wzajemnych inwestycji, a także instytucji, które w obu krajach promowałyby robienie biznesu i udzielałyby pomocy prawnej inwestorom. Nie mniej ważnym powodem jest istota rosyjskiego systemu.
Federacja to państwo skorumpowane i zbiurokratyzowane do granic możliwości. Jak wynika z szacunków Transparency International, Rosjanie tracą rocznie na korupcji 18 proc. PKB. Przeciętny przedsiębiorca w ciągu ośmiu lat przeznaczył na łapówki 130 tys. dol. Antykorupcyjna retoryka Miedwiediewa niewiele zmieniła.
Przykładem biurokracji mogą być doświadczenia firmy Atlas. Jak pisał „Forbes”, na uzyskanie pozwolenia na budowę ogrodzenia wokół jej rosyjskiej fabryki firma musiała przedstawić liczącą 180 stron dokumentację potwierdzoną 92 pieczątkami i podpisami. Inni przedsiębiorcy mówią o ciągłym nękaniu kontrolami czy trudnościami w walce z podróbkami. Tej sytuacji wizyta Miedwiediewa z pewnością nie zmieni.

Niemcy zmieniają kierunek

O tym, że Rosja nie jest już tak silnym partnerem jak za czasów wizyty Władimira Putina w 2002 roku, świadczą zmiany na rynku energii. 46 proc. wpływów do budżetu to zyski z handlu gazem i ropą. Tymczasem Gazprom nie zareagował na kryzys odpowiednio szybko, przez co stracił przewagę konkurencyjną na rzecz Norwegii i Kataru. W ciągu kilkunastu miesięcy eksporterem netto gazu dzięki złożom łupkowym stali się Amerykanie.
Unia natomiast zaczęła stawiać na rozwój infrastruktury energetycznej, w tym interkonektory i porty LNG. Komisarz Guenther Oettinger wezwał ostatnio państwa UE do wydania 1 bln euro na poprawę bezpieczeństwa energetycznego.
Utrata atrakcyjności gospodarczej musi się odbić na wpływach politycznych. Jest to widoczne zwłaszcza na przykładzie polityki Niemiec, która przeewoluowała z wyraźnie prorosyjskiej za czasów Gerharda Schroedera do uwzględniającej interesy Europy Środkowej obecnie. Jak pisze „The Economist”, przyczyną są interesy gospodarcze. Cztery kraje wyszehradzkie traktowane łącznie wypracowują z Niemcami ponadtrzykrotnie wyższe obroty handlowe niż Rosja.

Lobbujcie dla swojego biznesu

Aleksiej Makarkin, Centrum Technologii Politycznych

Prezydenci powinni się skupić na stworzeniu lepszego klimatu inwestycyjnego. Głównie w Rosji – aby polscy biznesmeni nie byli traktowani jak przybysze z wrogiego państwa. Przy czym tworzenie izb gospodarczych, które na wzór niemiecki lobbowały w Rosji na rzecz polskich firm, nie ma sensu, jeśli nad działalnością takich izb nie będzie roztoczona polityczna protekcja. Niemcy są tak skuteczni właśnie dlatego, że berlińscy politycy nie boją się otwarcie promować nawet prywatnych inwestorów.
Polska nie powinna się bać, że ocieplenie wzajemnych relacji będzie potraktowane na Kremlu jako dowód słabości. Dobrym wzorem jest prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Trudno zaprzeczyć, że jego stosunki z Rosją są dobre, co nie przeszkadza mu ostro się targować w konkretnych kwestiach gospodarczych.
not. nd