Krzyż z kwiatów i zniczy w hołdzie ofiarom katastrofy smoleńskiej ułożyli we wtorek wieczorem uczestnicy 250-osobowej manifestacji w Bydgoszczy. Zebrani domagali się też wyjaśnienia przyczyn tragedii i rozliczenia winnych.

Przed pomnikiem Walki i Męczeństwa zebrały się głównie osoby związane środowiskiem "Gazety Polskiej" i Radia Maryja. Obecni byli też m.in. szef bydgoskiego PiS Kosma Złotowski i radni tej partii. Manifestacji towarzyszyła kontrdemonstracja kilkunastu młodych ludzi ubranych na czarno, a określających się jako grupa znajomych.

W czasie manifestacji ku czci ofiar katastrofy m.in. odczytano apel klubów "Gazety Polskiej".

"Musimy domagać się znalezienia odpowiedzialnych za narażenie życia głowy państwa polskiego i towarzyszących mu osób. Domagajmy się rozliczenia tych wszystkich, którzy odmawiając prezydentowi prawa do uczczenia poległych w Katyniu, doprowadzili do tego, że nie zapewniono mu należnych środków bezpieczeństwa. Niech winni tej tragedii staną przed sądem, kimkolwiek są i jakiekolwiek sprawują funkcje, a wszyscy, którzy ich osłaniają niech odejdą z życia publicznego" - napisano w apelu.

Uczestnicy manifestacji śpiewali pieśni religijne i patriotyczne. Przypomniano też apel Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, w którym bliscy ofiar domagali się "skrupulatnego, uczciwego śledztwa w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy". Wielu ze zgromadzonych podpisało się pod tym apelem.

Prowadzący manifestację zapowiedzieli, że podobne spotkania będą odbywać się dziesiątego każdego miesiąca.

Kontrdemonstranci wykrzykiwali różne hasła z odległości kilkudziesięciu metrów, jak i obiegając od czasu do czasu pomnik, przy którym zebrali się uczestnicy manifestacji w hołdzie ofiarom. Młodzież miała ze sobą transparent "Polska nie jest Wolska, a także skandowała m.in. "Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Wolska, a Polak burakiem", nawiązując do przejęzyczenia Jarosława Kaczyńskiego w czasie śpiewania hymnu na kongresie PiS w 2006 r.