Nie można wykluczyć ekshumacji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, jeśli będzie taki wniosek od rodzin - poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet.

Występując w czwartek wieczorem w TVN24, Seremet powiedział, że dotychczas strona polska otrzymała tylko wyniki sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego; oczekuje zaś, że strona rosyjska nadeśle wkrótce protokoły sekcji innych ofiar. Dodał, że na razie do prokuratury nie wpłynął wniosek o ekshumacje (o takiej możliwości mówili w mediach pełnomocnicy rodzin - PAP).

Pytany o krytyczne wypowiedzi członków rodzin ofiar wobec polskiej prokuratury co do braku informacji o śledztwie, Seremet ujawnił, że prokuratorzy "w niedługim czasie" planują spotkanie z nimi i przedstawienie wyników śledztwa oraz "rozwianie pewnych wątpliwości".

Komentując słowa rosyjskiego wicepremiera Siergieja Iwanowa - cytowanych przez agencję ITAR-TASS - o tym, że Rosja przekazała Polsce wszystkie materiały dotyczące okoliczności katastrofy, Seremet powiedział, że według jego wiadomości jest to "wypowiedź wyrwana nieco z kontekstu". Wyjaśnił, że dotyczyła ona relacji między komisjami państwowymi badającymi katastrofę, a nie odnosiła się do materiałów, o które polska prokuratura zwróciła się do Rosji i które strona rosyjska obecnie przygotowuje.

Seremet przyznał, że niektóre wnioski polskie mogłyby być szybciej realizowane przez stronę rosyjską. On sam nie dopatruje się innych powodów tej opieszałości niż "zwykła mitręga biurokratyczna".

Prokurator generalny oświadczył, że nie widzi podstaw prawnych, dla których Polska - jak się wyraził - "miałaby zrzec się elementów suwerenności" i wystąpić o międzynarodową komisję ws. katastrofy. "To wyraz jakiejś nieufności do organów polskich i przekonania, że organy międzynarodowe zrobią to lepiej" - oświadczył. Na uwagę, że może chodzić o nieufność do strony rosyjskiej, Seremet odparł, że nie "bardzo widzi jakieś racjonalne pole, by taką nieufnosć przejawiać - dopóki nie spotkamy się z jakimiś czynnościami na to wskazującymi".



Seremet powiedział, że wysłany niedawno wniosek o pomoc prawną do USA dotyczy m.in. wątku ewentualnego zamachu przy użyciu broni elektronicznej. Nadal jest badany wątek przy użyciu broni niekonwencjonalnej. Zdementował doniesienia mediów, by wniosek do USA dotyczył możliwości wywołania "sztucznej mgły" nad lotniskiem w Smoleńsku. Potwierdził zaś, że w tym wniosku strona polska zwróciła się o udostępnienie ewentualnie posiadanych przez stronę amerykańską zapisów nasłuchów "rozmów w przestrzeni". Zaprzeczył, by wniosek dotyczył rozmów z telefonu satelitarnego z pokładu prezydenckiego tupolewa. Dodał, że Polska czeka na odpowiedź Rosji ws. zwrotu samego telefonu, jak i m.in. wraku całej maszyny.

Według Seremeta, polscy prokuratorzy zwrócili się do strony rosyjskiej o możliwość przesłuchania w Rosji, z udziałem tamtejszych śledczych, kontrolerów z wieży lotniska w Smoleńsku oraz pilotów rosyjskiego iła, który odleciał, nie lądując, krótko przed katastrofą polskiego Tu-154. Seremet ujawnił, że polscy prokuratorzy rozważają wezwanie tych świadków do Polski, przy zapewnieniu im bezpieczeństwa i pod warunkiem ich zgody.

Odnosząc się do dymisji szefa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Roberta Kiliańskiego (ogłosił on krótko przed II turą wyborów, że w lipcu do sądu trafi akt oskarżenia wobec b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego w sprawie afery gruntowej), Seremet powiedział: "Uprzedził mój ruch i przyspieszył moją decyzję. Ujawnił, że miał zamiar odwołać Kiliańskiego - nie tylko za "tego rodzaju działanie, ale i za inne zaniechania" (których nie ujawnił). Dodał, że "zło polegało na tym, że ogłosił on (Kiliański - PAP) nie dokonanie określonej czynności procesowej, lecz jedynie jej zapowiedź, a w prokuraturze "nie jest przyjęte ogłaszanie konkretnych czynności, które zostaną podjęte". Właśnie to - według Seremeta - "wpisało się w kontekst polityczny".