Amerykańska NASA ściga się z czasem: zanim sezon huraganów rozpocznie się na dobre, Biały Dom chce mieć na wyposażeniu specjalny samolot badawczy.
Bezzałogowy Global Hawk ma dostarczać dane o żywiole, który co roku niszczy spore połacie USA i przynosi miliardy dolarów strat.
Barack Obama obciął fundusze NASA na programy kosmiczne. W zamian chce, by badacze zajęli się ziemią – a w szczególności huraganami. Biały Dom nie będzie oszczędzać na budowie Global Hawka. Dzięki niemu może uniknąć gigantycznych strat, które w przypadku huraganu „Katrina” z 2005 roku sięgnęły w sumie 81 mld dol. Żywioł praktycznie zdemolował wówczas Nowy Orlean. – Nareszcie mamy odpowiednie środki do badań. I nikt nie musiał tracić na to dodatkowych pieniędzy – podkreśla David Fahey, jeden z naukowców pracujących nad projektem samolotu.

30 godzin bez tankowania

NASA dostała od wojska dwa bezzałogowe samoloty zwiadowcze RQ-4 Global Hawk. Aparaturę szpiegowską zastąpiono w nich m.in. kamerami wysokiej rozdzielczości, radarami pogodowymi i czujnikami ozonu. Główną zaletą Global Hawka są jednak jego osiągi: sterowany przez komputery i system nawigacji GPS samolot może wznieść się na wysokość bez mała 20 km i latać bez tankowania przez ponad 30 godzin. – Ta maszyna daje nam ogromne możliwości badawcze – podkreślił jeden z dyrektorów NASA Kevin Petersen.
Dziewiczy lot już się odbył, jednak cały czas testowane są urządzenia pomiarowe, a sam samolot poddawany szczegółowym testom. NASA nie będzie miała bowiem zbyt wiele czasu na wprowadzenie poprawek – sezon huraganów praktycznie już się zaczął: wczoraj huragan „Agatha” uderzył w Gwatemalę. Dalsze prognozy nie są optymistyczne: naukowcy przewidują, że w tym sezonie na Atlantyku powstanie co najmniej osiem potężnych huraganów, z których połowa uderzy w wybrzeża USA.

Nikt nie zginie

Dzięki swoim możliwościom – szybkości i zdolności do przebywania w powietrzu przez ponad dobę – Global Hawk będzie mógł śledzić powstawanie żywiołu oraz podążać jego śladem. Ma też wlatywać w sam huragan i zbierać informacje z samego środka. Zrzucane przez niego sondy będą dostarczały dane o temperaturze, ciśnieniu oraz prędkości wiatru, a skanery mikrofalowe i laserowe czujniki będą mierzyły grubość warstwy chmur otaczających oko cyklonu. – Naukowcy zawsze chcieli pozyskać te informacje, ale było to zbyt niebezpieczne. Teraz NASA co najwyżej straci maszynę, ale nikt nie zginie – mówi nam Jeremy Hanson z Uniwersytetu w Houston. Zebrane dane mają umożliwić wczesne wykrywanie huraganów i przewidzenie, które z nich z gwałtownego sztormu mogą zmienić się w niszczący żywioł. – Może uda się też ustalić, czy działania człowieka i globalne ocieplenie mają wpływ na tworzenie się coraz gwałtowniejszych huraganów – dodaje Hanson.