W weekend wrocławski Kozanów został zalany. Woda jednak nie ugasiła, a dopiero rozbudziła spory między rządem a miejscowymi władzami.
Wał przeciwpowodziowy w sobotę nie wytrzymał. Pod wodą znalazły się bloki, których 13 lat temu podczas powodzi jeszcze nie było. Powstały mimo świeżej pamięci o wielkiej wodzie. Pozwolenie na budowę wydała lokalna administracja. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz tłumaczył, że rzeka przechytrzyła władze miasta.
Ostro zareagował inny wpływowy polityk z tego rejonu. Były szef MSWiA i szef klubu PO Grzegorz Schetyna zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji. I przestrzegł: – Nie wystarczyło prawo samorządowe, ktoś wyraźnie musi pilnować zdrowego rozsądku i racjonalnych decyzji.
To nie była przypadkowa wypowiedź. Choć dotąd PO stała po stronie decentralizacji procesów decyzyjnych i oddawania odpowiedzialności samorządom, tym razem jest inaczej. Pojawiły się pomysły na ustawowe zmiany, które skutecznie zatrzymałyby inwestycje na zagrożonych terenach.
Rząd chce, aby plan zagospodarowania przestrzennego samorząd przedstawiał do akceptacji prezesowi regionalnego zarządu gospodarki wodnej, czyli instytucji centralnej nadzorowanej przez ministra środowiska. Brak zgody dla planów ze strony prezesa RZGW oznacza, że nie będzie wprowadzony w życie. To są przeciwstawne tendencje. Burmistrz, prezydent i wójt chcą rozwoju gminy. Prezes RZGW miałby zwracać uwagę na bezpieczeństwo.
Spór napędzi zbliżająca się kampania. O tym, czy dotychczasowi włodarze utrzymają stanowiska, zdecyduje, jak walczyli z powodzią. To było już widać w Krakowie, gdzie wojewoda Stanisław Kracik (kandydat PO na prezydenta miasta) obciążył winą urzedującego prezydenta Jacka Majchrowskiego. Zalanie Kozanowa także może wpłynąć na wyborczy wynik Dutkiewicza. Jego kandydatura wydawała się niekwestionowana.
Problemu nie rozwiąże najlepsze nawet prawo. Tym bardziej że i dzisiaj teoretycznie nie wolno budować na terenach zalewowych. Tyle że prawie 60 proc. województwa małopolskiego jest zagrożone powodzią. – Proszę wyobrazić sobie wójta czy burmistrza, który tym wszystkim ludziom powie, że nie mogą się rozbudowywać. Przecież przegra każde wybory – mówi polityk PO z doświadczeniem samorządowym. Jego zdaniem dobrym rozwiązaniem będzie przekazanie niepopularnych decyzji w ręce administracji rządowej.