Rząd spodziewa się wkrótce pozwów z żądaniami potężnych odszkodowań od rodzin ofiar, które zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem – wynika z informacji „DGP”.
Na polecenie premiera każda z rodzin znalazła się pod opieką urzędników. Od momentu katastrofy mają oni pomagać w załatwianiu wszystkich spraw.
– Najpierw zajmowaliśmy się tak banalnymi sprawami, jak załatwienie wiązanek, wieńców, transportu czy hoteli. Następnie pomagaliśmy w sprawach czysto urzędowych, np. związanych z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych – wyjaśnia jeden z pracowników kancelarii premiera.
Dzięki temu urzędnicy zdobyli zaufanie rodzin ofiar. Często słyszeli deklaracje, że po wyjaśnieniu przyczyn katastrofy bliscy będą się domagać się odszkodowań. – W mojej ocenie rodziny mają do tego prawo. I nie mam na myśli wypłaty jednorazowej zapomogi na podstawie uchwały Rady Ministrów – wyjaśnia Jarosław Cholewa z krakowskiej kancelarii Kaczor, Klimczyk, Pucher, Wypiór.
Dzięki decyzji Rady Ministrów rodziny otrzymały po 40 tys. zł, dzieci ofiar zostały objęte specjalnymi rentami do 25. roku życia. – Podejrzewam, że niektórzy są nakłaniani przez potężne kancelarie, które zwietrzyły interes. Ale w sumie mają do tego prawo – przyznaje w rozmowie z „DGP” urzędnik Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Skarb Państwa uniknie odpowiedzialności finansowej jedynie wtedy, gdy prokuratorzy i komisja ds. badania przyczyn katastrofy uznają, że jej przyczyną była siła wyższa bądź ewidentny błąd pojedynczej osoby. Ale to jest mało prawdopodobne, podobnie jak stwierdzenie, że miał miejsce zamach. W każdym innym przypadku adresatem pozwów pozwów będzie najprawdopodobniej minister obrony narodowej. Wynika to z art. 436 kodeksu cywilnego, który odpowiedzialnym czyni posiadacza środka komunikacji, a Tu-154M należał do wojska.
– Na gruncie prawa nie ma możliwości, aby rodziny ofiar cieszyły się specjalnymi względami. Będą musiały przejść całą procedurę – ocenia mecenas Cholewa. Również nie ma możliwości złożenia pozwu zbiorowego. Według ekspertów nie jest możliwe wyznaczenie odszkodowania w jednej wysokości. Po prostu różna była sytuacja majątkowa i osobista każdej z ofiar.
– W samolocie byli ludzie, których dochód miesięczny przekraczał 30 tys. zł, i tacy, którzy nie mieli nawet dwóch tysięcy. Sąd to wszystko będzie musiał wziąć pod uwagę, wyznaczając odszkodowania – mówi jeden z prawników.
Jak nieoficjalnie usłyszeliśmy, najprawdopodobniej kancelaria premiera będzie chciała uniknąć procesów. Mogłyby one zostać fatalnie odebrane przez opinię publiczną. Dodatkowo pozwy stawiałyby rodziny w trudnej sytuacji. Dlatego rozważane jest zawieranie ugód. – Nikt nie chce, aby ci ludzie dodatkowo cierpieli. Czy są bliskimi prezydenta, czy też stewardesy – deklaruje urzędnik.
Według prawników specjalizujących się w sprawach odszkodowawczych może chodzić o rekordowe sumy.