Dzięki sukcesom osiągniętym w Vancouver polska mistrzyni zarobiła już blisko 750 tys. zł. W najbliższych miesiącach może zainkasować znacznie więcej. Wzorem Tomasza Adamka i Otylii Jędrzejczak Kowalczyk rusza na podbój rynku reklamy.
Justyna Kowalczyk jak ognia unika rozgłosu i dziennikarzy. O kowalczykomanii nie chce nawet słyszeć, niczym lwica broni też dostępu do swojej prywatności. – Najważniejszy jest sport, a w nim mogę osiągnąć jeszcze bardzo wiele. Szczególnie że o żadnej ewentualnej przerwie nie myślę – mówi polska biegaczka, którą jeszcze w ten weekend czeka występ na trasach narciarskiego Pucharu Świata w fińskim Lahti.
– Ten sezon może być dla nas naprawdę piękny. Są medale igrzysk olimpijskich, a przecież to jeszcze nie koniec – dodaje trener zawodniczki Aleksander Wierietielny. – Dlatego to nie jest czas na świętowanie. Ten przyjdzie może w kwietniu. Teraz trzeba jeszcze ciężko pracować. Forma jest, najważniejsze, by nie przytrafiła się jakaś choroba, która mogłaby pokrzyżować moje plany – wtóruje mu Kowalczyk.
Równolegle do biegu po Kryształową Kulę rozgrywa się też bieg po pieniądze od sponsorów. Biegaczka z Kasiny Wielkiej dotychczas za starty w Pucharze Świata zarobiła 283,5 tys. franków szwajcarskich. Za występy na olimpijskich trasach w Vancouver wzbogaciła się o 748,7 tys. zł dzięki samym nagrodom od Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Polskiego Związku Narciarskiego oraz Ministerstwa Sportu. I choć Kowalczyk żartuje sobie, że „już jej wystarczy”, to na pewno jej stan konta jeszcze wzrośnie.

Biją się o nią firmy

Polska biegaczka do 2012 r. jest związana umowami z Farbami Kabe, firmą produkującą materiały budowlane, oraz z Rafako z Raciborza, największym w Europie producentem kotłów. Mimo że nie są to żadni giganci, jak choćby Red Bull czy Viessmann, tylko w poprzednim sezonie Justyna uzyskała z przychodów marketingowych blisko 600 tys. zł.
O zerwaniu któregokolwiek z kontraktów nie ma mowy, za to Kowalczyk może dowolnie dysponować swoim wizerunkiem. – A od srebra w sprincie zainteresowanie Justyną wzrosło kilkakrotnie – mówi Paweł Witczak, menedżer biegaczki, i przyznaje, że na początku maja zobaczymy pierwsze reklamy z udziałem Polki. – Na pewno nie będzie to pasta do zębów czy kosmetyki. Raczej firmy zajmujące się produkcją sprzętu i strojów sportowych – zdradza Witczak.
Jeden taki kontrakt podpisywany na rok to 500 – 700 tys. zł dodatkowego dochodu. A nakład pracy nieporównywalnie mniejszy niż podczas biegu na 30 km – nakręcenie czterech reklamówek i tyle.

Kowalczyk najbogatszą polską olimpijką

748,7 tys. zł

otrzyma Justyna Kowalczyk za 3 medale olimpijskie oraz 5. miejsce w biegu na 10 km i 6. miejsce w sztafecie

472,4 tys. zł

dostanie Adam Małysz za dwa srebra i 6. miejsce w konkursie drużynowym

93,4 tys. zł

dla brązowej ekipy panczenistek

1,875 mln zł

wypłaci Polski Komitet Olimpijski na nagrody finansowe dla polskich medalistów oraz ich trenerów. Aleksander Wierietielny, szkoleniowiec Kowalczyk, otrzyma 225 tys. zł, a opiekun Małysza – Hannu Lepistoe – 150 tys. zł. Nagrody dostaną także pierwsi trenerzy medalistów

Czytaj więcej na dziennik.pl.